HERVÈ

62 9 8
                                    

6 sierpnia
Praga

Po tygodniu wypoczynku i spełniania chyba najgłupszego marzenia, ruszyliśmy dalej. Niestety ani ja, ani Adelio nie sprawdziliśmy czy droga, którą zamierzamy pojechać jest otwarta. Mieliśmy w planach pojechać do Pragi, ale aktualnie siedzieliśmy w samochodzie i gapiliśmy się na dziwaczną scenę, która się przed nami rozciągała. Jeden reżyser, kilkunastu scenarzystów i cała zgraja aktorów, bądź stażystów, a w tym wszystkim ja, który próbował przekonać Adelio, że wejście na plan i próba zagrania w filmie, jest niedorzecznym pomysłem. W tym momencie Hiszpan był Pinokiem, a a gadającym świerszczem.

- Raz się żyje - powiedział uradowany, wysiadając z samochodu.

Westchnąłem cicho, po czym zastanawiałem się czy dobrym pomysłem będzie po prostu go tak opuścić. Zostawił wszystkie swoje rzeczy, co znaczyło, że miałbym więcej pieniędzy i mógłbym kupić jakąś pamiątkę w Pradze dla Patricka, którego niedługo miałem zobaczyć. Polak był jednak chłopcem, który miał bogatych rodziców i zwiedził już całą Europę, a nawet mały fragment Afryki, czego zawsze mu zazdrościłem. Zwłaszcza wtedy, gdy wysyłał mi zdjęcia jak z mamą i tatą uśmiechają się szeroko do zdjęć.

Z drugiej jednak strony, gdybym go tak zostawił dręczyłyby mnie okropne wyrzuty sumienia, które zabroniłby mi spać. Mimo tego, że pokazywałem, że nic mnie nie obchodzi, a czasami naprawdę tak było, gdy komuś już czegoś zabraniałem miałem wyrzuty sumienia. Zawsze, gdy mówiłem mamie "nie", a ona odchodziła obrażona, coś zżerało mnie od środka.

Uderzyłem delikatnie w kierownicę, a następnie także wysiadłem z samochodu. Zbliżyłem się do planu, gdzie musiała być teraz jakaś przerwa, bo ludzie byli rozproszeni, a niektórzy z nich stali przy stole z bufetem i w najlepsze się zajadali. Gdy to zauważyłem, mój brzuch wydał krępujący dźwięk. Stanąłem w miejscu, rozglądając się. Nigdzie nie widziałem Adelio. Zerknąłem w kierunku przyczep aktorów i wtedy ujrzałem jak szesnastolatek zakrada się do jednej z nich.

- Cholera! Z nim to zawsze coś - powiedziałem sam do siebie, gdy postanowiłem się za nim udać. Przejście do tej samej przyczepy nie było trudne i na szczęście nikt mnie nie zatrzymał.

Zapukałem i przez chwilę stałem na zewnątrz. Tupiąc nogą rozglądałem się wokół czy nikt się nie zbliża. Po chwili jednak drzwi zostały otwarte, a ja szybko się wślizgnąłem do środka, zamykając je za sobą.

- Adelio - powiedziałem głośno, zamykając na chwilę oczy, a gdy je otworzyłem zamurowało mnie. Chłopak siedział na kanapie, obok niego leżał jakiś scenariusz, a on sam trzymał w dłoni kielich z winem. Albo sokiem wiśniowym. Nie wiem.

- Przepraszam, ale kim ty jesteś? - Usłyszałem za swoimi plecami ciężki akcent i głęboki głos. Zdezorientowany odwróciłem się.

Ujrzałem wysokiego mężczyznę z wąsem. Patrzył na mnie z chłodem w oczach.

- Nie martw się, Gustaw, to Herve. Mój asystent i jeden ze stażystów - wyjaśnił Adelio, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, czy nawet ogarnąć co się tutaj dzieje. - Usiądź Herve. - Polecił mi, wskazując na miejsce obok siebie.

Zdezorientowany zrobiłem to co mi polecił. Usiadłem na miejscu, przesuwając scenariusz, który i tak po chwili został zabrany. Rozejrzałem się wokół, starając się ignorować spojrzenia aktora, który zbliżył się do nas i usiadł naprzeciwko w fotelu. Czułem się nieswojo.

- Dobrze Gustaw, na czym my stanęliśmy? - zadał pytanie Adelio, co momentalnie zmusiło mnie do spojrzenia na niego.

Jego twarz była delikatnie zarumieniona, co było wyraźnie widać, przez jego dość jasną jak na Hiszpana karnację. Miał założoną nogę na nogę i uważnie wpatrywał się w wysokiego mężczyznę, który popił jakiś sok. Powoli przełknął.

Droga po Marzenia | bxb Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz