ADELIO

56 10 9
                                    

4 sierpnia
Bregencja

bo widzicie kiedy świat nagle zaczyna mieć znaczenie, jest dziwnie. Przyjemnie i boisz się, że to stracisz. Niekoniecznie tak się stanie, ale wiecie co mam na myśli, prawda? Jest ta obawa. Ten strach i niepokój. W momencie szczęścia, nagle dopada cię ten nagły stan, gdzie masz ochotę wymiotować i płakać. Bo możesz to stracić. Jesteś szczęśliwy, ale nie całkiem, bo jest za dobrze. I to cię przeraża. Fakt, że może już tak nie być.

Dlatego ostatnio podczas tej podróży mam coraz częściej takie momenty. To znaczy, wiecie, zostało mi jeszcze dużo czasu podróżowania i spełniania marzeń, ale dużo czasu już zleciało. A mi chyba za bardzo podoba się ta bestroskość i poznawanie świata od każdej strony. Hervé mówi, że go irytuję, ale jestem pewien, że on też się cieszy, że wyruszył na tą podróż, bo...

- Co ty znowu tam zapisujesz? - Uniosłem wzrok znad zeszytu, krzyżując moje spojrzenie ze spojrzeniem Hervé.

Chłopak siedział oparty nonszalancko o oparcie krzesła. W ręce trzymał widelec, przed chwilą wskazując nim na długopis w mojej dłoni. Byliśmy w jakiejś pobliskiej restauracji, uznając, że przydałoby nam się normalne jedzenie, tym bardziej, że wczoraj znowu nawiedziły mnie wymioty.

W Austrii byliśmy kilka dni, podczas których nie robiliśmy nic szczególnego. Miałem wrażenie, że Hervé trzymał dystans i nie zdziwiłbym się gdybym miał racje, zważywszy na sytuację podczas wykonywania marzenia o nocy w muzeum.

Nie chciałem jakoś bardzo nad tym rozmyślać, ale nic nie byłem w stanie poradzić na to, że zżerała mnie ciekawość co takiego mogło przydarzyć się chłopakowi, że zareagował tak, jak zareagował. Do tego wszystkiego znowu jakoś ostatnio czułem się źle, a marzenia leżały nietknięte.

Ignorowałem każdy najmniejszy moment, gdy zaczynałem myśleć o Hervé lepiej, niż tylko o denerwującym typku. Ignorowałem każdy najmniejszy moment, gdy tylko coś na jego temat mnie ciekawiło. Ignorowałem każdy najmniejszy moment, gdy zaczynałem się zastanawiać jak to będzie się pożegnać.

- Jesteś wampirem i prowadzisz pamiętnik? - Uniósł lekko kąciki ust, zerkając na mnie z rozbawieniem.

Cieszyłem się, że znowu zaczynał wracać do stanu przed nocy w muzeum. W takim sensie, że nie trzymał już takiego dystansu jak na początku. Trochę jednak go rozumiałem, bo pokazał coś czego nie chciał, nie chciał o tym rozmawiać, czy myśleć, więc łatwiej było mu ograniczyć na jakiś czas kontakt. Bał się oceniania, czy tego, że źle na to zareaguję albo będę mu współczuć, bo coś w jego życiu było bardziej powalone, niż mogłem sobie wyobrazić. Nie rozumiałem tylko tego, czemu chciałem o tym pogadać i go wesprzeć.

- O czym ty mówisz?

Jego twarz wyrażała zdziwienie.

- Nigdy nie oglądałeś pamiętników wampirów? - Pamiętałem, że widziałem ten tytuł nie raz, czy kojarzyłem postacie, ale jestem pewien, że nigdy nie oglądałem żadnego odcinka. Wzruszyłem ramionami. - Jeszcze powiedz, że nigdy Supernatural nie widziałeś.

Zaśmiał się arogancko, jednak moje milczenie zbiło go z tropu. Westchnął załamany.

- Jakie ty masz pojęcie o kulturze kina? - Przewrócił oczami, wpychając sobie do ust jedzenie.

Zignorowałem jego pytanie, bo nie miałem zamiaru tłumaczyć mu kolejny raz, że każdy ogląda inne rzeczy oraz nie każdy ma czas i chęci robić to całymi dniami. Dodatkowo ciężko było mi się zabrać za nowe seriale, gdyż mój poziom skupienia nad nimi był na minusie.

- To jest coś na wzór dziennika - wytłumaczyłem po chwili. - Zapisuję tam to co chcę, opisuję przeżycia, cytaty, myśli, zdania, słowa...

- Literki, cyfry, odczucia... - kontynuował, przedrzeźniając mnie. Zaśmiał się, a mi całe współczucie i dobre myśli jakie o nim miałem odleciały. Przygryzlem wargę, czując się delikatnie urażony. Westchnął. - Sorry, ale nie sądzisz, że masz jakiś kompleks zostawienia czegoś po sobie?

Droga po Marzenia | bxb Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz