HERVÈ

91 20 14
                                    

"LUDZIE POKROJU MATKI"
_________________________________

29 czerwca
Paryż

Kto by pomyślał, że w wieku osiemnastu lat wyjdę z domu z wysoko uniesioną głową i spędzę noc, chodząc po mieście bez celu z deską w ręku? Zdecydowanie nie ja. Jednak nie miałem innego wyjścia. Za żadne skarby świata nie chciałem zamiaru wracać do matki.

Wolałem skupić się na sobie i myśleć o tym co mówiła Manon. Może warto byłoby podążyć za marzeniami? Choć nie miałem w ogóle pojęcia jakie je mam. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, a teraz nie było na to czasu. Nie, gdy siedziałem na ciemnej ławce bez jednej deski u dołu jej oparcia w centrum zielonego parku.

Obok mnie leżał mój plecak, wypchany na szybko i deska. Nie wiedziałem co teraz robić. Byłem głodny, ale nie miałem ochoty wstać i pójść do sklepu. Byłem śpiący, ale nie chciało mi się szukać najbliższego hotelu. Pozostało mi jedynie bezczynne siedzenie na ławce i obserwowanie ludzi.

Przetarłem zmęczone oczy widząc jak dzieci biegają przed siebie radosne, że po tak długim wyczekiwaniu rodzice wrócili z pracy i mogli spędzić trochę czasu razem. Ojcowie, choć wykończeni, trzymali żony za dłonie i prowadzili je tuż za dziećmi. Odwróciłem wzrok, gdy byłem świadkiem jak na oko pięcioletni chłopiec wbiega w ramiona swojego taty z szerokim uśmiechem. Wydawali się tacy szczęśliwi, że wyglądało to nierealnie. Przynajmniej dla mnie.

Złączyłem ze sobą dłonie, skupiając wzrok na młodej kobiecie w zwiewnej, czerwonej sukience i długich ciemnych włosach. Uśmiechała się sama do siebie, trzymając za duży brzuch i rozmawiając z kimś przez telefon. Nagle od tyłu podbiegła do niej inna kobieta. Objęła rękoma jej talię, szepcząc coś do ucha. Rozłączyła się, a ja dopiero teraz zauważyłem, że druga kobieta także trzymała telefon w dłoni. Rozmawiały ze sobą, choć wiedziały, że zaraz się zobaczą. Po chwili ciemnowłosa odwróciła się i ich usta się ze sobą spotkały.

Odwróciłem wzrok i zacisnąłem dłonie na sobie.

Byłem wściekły.

i zazdrosny

W tej chwili nie potrafiłem pojąć jak to jest w ogóle możliwe, że każdy z nas zaczynał w tym samym miejscu, miał taki sam start, ale podczas dorastania los od niektórych się odwrócił.

Nienawidziłem tego, że musiałem oglądać ich szczęście, gdy sam tego nie miałem, a pragnąłem jak niczego innego. Nie miałem na myśli miłości, nie sądzę, że byłbym dobrym partnerem, ale chciałbym chociaż spotkać kogoś kto dałby mi poczucie, że jest moim przyjacielem.

najlepszym przyjacielem

Kimś, kto spędzi ze mną resztę życia na wygłupach. Kimś, kto będzie przy mnie w złych jak i dobrych momentach. Kimś, kogo będę mógł wspierać, kto zachowa moje sekrety i powierzy mi swoje. Chciałbym się zaangażować oraz poczuć to z drugiej strony.

Dłużej już nie mogłem. Gdy tylko widziałem następny szczęśliwy los, wstałem z ławki, mówiąc sobie w myślach, że muszę wyjechać na chwilę z tego kraju. W tym momencie Francja przytłaczała mnie niemiłosiernie.

Wyjąłem telefon, wybierając wiadomość od Patricka, na którą wcześniej odpowiedziałem ogólnikowo.

|
| Szykuj się na mój przyjazd! Będę za tydzień lub dwa tygodnie u ciebie!
dostarczono: 10:18↲

Sięgnąłem po deskę, zarzucając plecak na plecy. Starałem się nie zwracać uwagi na uśmiechających się ludzi. Było ich coraz więcej, co tylko zaczynało mnie irytować. Czy oni naprawdę nie potrafili uszanować tego, że nie każdy chce oglądać ich uśmiechy, bo nie każdy ma do tego powody?

oczywiście, że nie

ludzie myślą tylko o sobie

prawda?

W końcu po minutach męczarni udało mi się wydostać z parku. Ruszyłem przed siebie, nie bardzo myśląc, gdzie się zaraz udam. Pogoda była bardzo ładna, jedna czy dwie chmury na niebie pozwalały mi na brak pośpiechu ze znalezieniem noclegu. Każdą ulicę jaką mijałem znałem na pamięć. Budynki, lampy i restauracje, nie było tutaj nic nowego. Nic co mogłoby sprawić, że zapomnę o matce i dam się porwać teraźniejszości.

— Hervé! Hej, Hervé! — Usłyszałem nagle za plecami znajomy głos.

Zatrzymałem się tuż przed przejściem dla pieszych, gdzie jakiś starszy mężczyzna w Jaguarze ustępował mi miejsca. Nie skorzystałem z tego. Odwróciłem się, ignorując trąbienie samochodu. Ujrzałem przystojnego chłopaka z długimi czarnymi włosami w brudnym stroju mechanika, który się szeroko uśmiechał.

— Co ty tutaj robisz? — spytał, gdy do niego podszedłem. — Ile myśmy się nie widzieli! — zawołał, przybijając ze mną męską piątkę. Uśmiechnąłem się. W sumie to widzieliśmy się niedawno, ale niech mu będzie, nie będę się kłócił. — Dalej pracujesz w tym lunaparku?

Zmarszczyłem brwi. To było z jakieś osiem miesięcy temu i od tego czasu zmieniałem miejsce pracy trzy razy. Może jednak minęło dłużej, niż mi się wydawało.

— Nie, już nie — odpowiedziałam, idąc z nim ramię w ramię do najbliższego sklepu.

— To gdzie teraz przebywasz? — spytał swobodnie, wkładając do ust papierosa, po czym go odpalił i porządnie się zaciągnął. — W końcu można zapalić — skomentował, spoglądając na mnie pytająco. Wiedziałem o co mu chodzi i z chęcią przyjąłem papierosa.

— Aktualnie nigdzie — odparłem, przymykając oczy z rozkoszy, gdy nikotyna podrapała mnie w gardle.

— Jak to?

— Normalnie. — Wzruszyłem ramionami. — Przez matkę wyrzucili mnie z pracy, a później ona zrobiła to samo z domem — odparłem, starając się wykazywać jedynie luz, jakbym właśnie opowiadał o tym co jadłem na śniadanie, chociaż nie jadłem nic.

— Czyli wylądowałeś na ulicy? — spytał rozbawiony. Pokiwałem głową, co zauważył kątem oka. — Ale lipa — skomentował. Przez dłuższą chwilę szliśmy w ciszy, aż w końcu się odezwał. — Słuchaj Hervé, w sumie to mam wolny pokój, odkąd Lea się wyprowadziła. Możesz zawitać jeśli chcesz. Mam nawet wolny samochód, który mogę ci zaproponować, tyle tylko, że sam będziesz musiał go naprawić. Nic wielkiego w sumie. Będziesz musiał go tylko odświeżyć i wstawić nowy silnik...

Przerwałem mu szybko zanim zdążyłby się rozmyślić. To było zdecydowanie o wiele więcej, niżbym się spodziewał.

W tamtym momencie zapomniałem całkowicie, dlaczego przez te osiem miesięcy się z nim nie kontaktowałem.

ludzi pokroju matki chciałem unikać

ale jak widać, tylko na to zasługiwałem

Droga po Marzenia | bxb Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz