ADELIO

61 13 31
                                    

17 lipca
Paryż

¡Mijo! — Usłyszałem radosny głos mamy.

Postanowiłem, że przed wyjazdem do Szwajcarii zadzwonię jeszcze do rodziny, bo dawno z nimi nie rozmawiałem, przez co czułem się winny. Zaniedbałem ich. Z Hervé  w Francji byliśmy już jakiś czas, a moja lista  marzeń w ostatnim tygodniu nie zaliczyła za dużo odhaczeń, więc wspólnie uznaliśmy, że zmiana kraju wyjdzie nam na dobre. W końcu chłopak i tak chciał odwiedzić przyjaciela w Polsce. Zaproponował jednak, że zwiedzenie po drodze kilku innych państw będzie znakomitym pomysłem. Przyznałem mu rację. Tak więc, padło na Szwajcarię. Z Étienne spotkaliśmy się przez ostatnie kilka dni, więc nic dziwnego, że było mi trochę przykro, że są małe szanse na zobaczenie się jeszcze.

— Hej, mami — powiedziałem do ekranu telefonu, machając jej.

Kobieta uparła się, że skoro tak dawno nie widziała swojego kochanego syna, to należy jej się rozmowa przez kamerkę. Monica zajmowała prawie cały ekran, trzymając telefon tak blisko, jakby chciała w niego wejść. Jednak udało mi się z tyłu dojrzeć tatę, który snuł się po kuchni, co chwilę dodając czegoś do różnych garnków.

Poprawiłem się nerwowo na jednoosobowym łóżku w hotelu, starając się pokazać jak najmniej przestrzeni, żeby mama przypadkiem nie zorientowała się, gdzie się znajduję.

— Opowiadaj jak na obozie. Dawno się nie odzywałeś, a przed wyjazdem mówiłam, żebyś dzwonił jak najczęściej — upomniała mnie, ale w jej głosie nie było słychać złości, a raczej radość, że w końcu może ze mną porozmawiać.

Wyrzuty sumienia się powiększyły.

— W porządku. Robimy dużo ciekawych rzeczy.

Mój głos był trochę niepewny, co próbowałem zatuszować uśmiechem na moich ustach. Monica zdawała się tego nie zauważyć. Starałem się jak najmniej opowiadać o rzekomym obozie, żeby w razie czego nie pogubić się we własnych kłamstwach. Prawda, czułem się źle, że muszę kłamać, ale naprawdę potrzebowałem tej wycieczki, a w innym wypadku nie doszłoby do niej.

— Cieszę się, Mijo, naprawdę. Wiem, że obóz ci na pewno służy. A co takiego ciekawego robicie? — dopytywała.

W oddali usłyszałem tatę, który mówił, że ma dać mi spokój i nie wypytywać o każdy szczegół. Dziękowałem mu za to w duchu. Mama jednak go zignorowała i wyczekiwała mojej odpowiedzi.

— Takie tam — mruknąłem, spuszczając nerwowo wzrok na swoje nogi.

Dostrzgłem, że Hervé, który był w trakcie pakowania swoich rzeczy do torby, powstrzymywał się przed śmiechem. W tym hotelu spędziliśmy ostatnie kilka dni, a że to był jedyny wolny pokój, musieliśmy mieć go razem. Oczywiście były dwa łóżka. Jednak to nie zmienia faktu, że chłopak przynajmniej cztery razy dziennie mnie wkurzał. Ja starałem się być dobrym współlokatorem, a on zachowywał się jak palant. Może wciąż gniewał się za tą deskę.

Skrzyżowałem z nim spojrzenie, a on bezgłośnie powiedział "nie kłam", po czym przybrał na swoją twarz uśmiech. Pokazałem mu środkowy palec, tak, żeby kamera telefonu tego nie uchwyciła. Pokręcił z niedowierzaniem głową, po czym wrzucił szczoteczkę do zębów do małej kieszonki w plecaku.

— Jesteśmy! — Od razu skierowałem swój wzrok na telefon, kiedy głos Píi dobiegł do moich uszu, a zaraz potem dźwięk trzaskających drzwi. — Abuelita po drodze postanowiła wykupić sklep ze słodyczami.

Abuelita? — spytałem zdziwiony, próbując dostrzec cokolwiek poza mamą w telefonie, ale kobieta wciąż trzymała urządzenie bardzo blisko twarzy.

Droga po Marzenia | bxb Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz