Nie Jesteś Sama

178 14 0
                                    

Lucky Luke'a zatrzymała niewiele niższa od niego kobieta. Ona była grubo po czterdziestce z brązowymi włosami upiętymi w kok i ciemnymi oczami. Nosiła zieloną sukienkę z drobnymi, koronkowymi wstawkami. Najwyraźniej doskonale znała jego dokonania na Dzikim Zachodzie i opis wyglądu. Wręcz uwielbiała jego bohaterską postawę. 
- Co cię sprowadza do naszego sklepu? - zadała pierwsze pytania - szukasz lepszej broni?
- Nie - Luke oparł rękę o biodro - raczej pewnej zguby.
- Ach, komuś pomagasz - uśmiechnęła się brunetka.
W myślach uznała ten gest za wielkoduszny. Kim mogłaby być ta osóbka, którą wspierał amerykański, legendarny bohater.
- Można tak powiedzieć - odpowiedział kowboj.
Ponownie rozejrzał się za drobną blondynką, ale jedynymi osobami był on, obca kobieta i ekspedient. Gdzie był właściciel tego miejsca? Co robiła Doris w tak drogim sklepie? Raczej nie była wystarczająco bogata, by wyposażyć się w tutejszą broń.
- Kim jest ten szczęściarz, który potrzebuje twojej pomocy? - ciemnooka uniosła brwi.
- Najpewniej waszą klientką - mężczyzna wzruszył ramionami.
- Więc to ona? - czterdziestolatka nieco spoważniała.
Ciemnowłosa nieco pozazdrościła tej kobiecie. Nie tylko ona czułaby coś podobnego. Wiele pań wzdychało w stronę tego przystojniaka. Doskonałe umiejętności walki wręcz, wyjątkowy talent przy używaniu rewolweru, nieustraszony. Na Dzikim Zachodzie mało było mężczyzn takich jak Lucky Luke. Jakikolwiek inny kowboj tak dbał o wygląd?

Brutus czyścił półki, które wcześniej były obładowane nowymi rewolwerami. Bez przerywania tej czynności powiedział obojętnym głosem:
- Pani Heleno, ona zgłosiła się do pracy.
Brunetka odwróciła się w stronę rudowłosego ekspedienta. Ten odstawiał towar z powrotem na wystawę, która teraz wyglądała dużo lepiej. Potem Brutus wrócił do kasy, by również tą doprowadzić do idealnej czystości. Na blacie wyraźnie widniały tłuste ślady po dłoniach...
- Kobieta pracująca w sklepie z bronią? Rzadkość - zdziwiła się Helena.
- Taaa, raczej szybko stąd ucieknie.
- Coś jest nie tak z waszą pracą? - zainteresował się tym Lucky Luke.
- Produkty tego sklepu często kuszą złodziei - na twarzy Brutusa pojawił się lekki uśmieszek - napady bywają dość brutalne.
- Mógłbym przez jakiś czas czuwać nad tym miejscem - zaproponował samotny kowboj.
- Nie ma najmniejszej potrzeby, mój mąż sam się z nimi rozprawia - oznajmiła Helena - niestety częste napady zniechęcają nowych ludzi do  pracy w naszym sklepie.
- Poza tym Pan Strong szybko wyjaśnia rabusiów, równie strasznie.
- Więc Doris nie byłaby zbyt bezpieczna - pomyślał Luke - Strong...?
Na jego twarzy zagościła powaga i ponownie wzrokiem szukał upartej dziewczyny. Co ją podkusiło, by pracować właśnie w Golden Gun Shop? 
- Coś się stało Proszę Pana? - Brutus zauważył nagłą zmianę ekspresji u legendarnego bohatera.
- Kolejny raz pakuje się w kłopoty, a miała ich unikać.
- W razie czego szybko stąd ucieknie - westchnęła brunetka podnosząc z powrotem zakupy - na przeciwko nas też szukając pracowników.

Chciała wrócić do mieszkania, by zrobić obiad dla jej grupki, najpewniej wygłodniałych "mężczyzn". Lecz jej dalsze kroki przerwało przybycie męża. Szedł z szerokim uśmiechem widocznym na brodatej twarzy. Dłonią nieco poprawił białe włosy na szczycie głowy. Mimo upływu lat od porzucenia kariery był w świetnej formie. Jego ciało nadal było silnie umięśnione.
- Witaj Lucky Luke'u w moim skromnym sklepie! - praktycznie wykrzyknął dumny z przybycia tak zacnego gościa - szukasz czegoś?
- Strongman? - rewolwerowiec szerzej otworzył oczy. 
Rozpoznał dawną gwiazdę cyrkową. Ten człowiek dawno temu robił furorę u meksykańskich dzieciaków ze względu na swoją siłę. Nawet znano go w Stanach! Białe włosy tylko dodawały mu charakterystycznego wyglądu. Dzięki temu na rycinach gazet Strongman był nie do pomylenia. Ale kariera zakończyła się tragicznie... Dla swoich przeciwników stanowił śmiertelne niebezpieczeństwo. Wiele lat temu o tym gwiazdorze słuch zaginął, ale...
Zza Pana Stronga wyłoniła się świeżo "upieczona" pracownica. Jej blada twarz wyrażała strach. Dłonią trzymała się za głowę. Wyglądało na to, iż wcześniej miało miejsce coś nieprzyjemnego. 
Zwykle Lucky Luke panował nad swoimi emocjami, gdy był nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Tym razem dał się ponieść uczuciom i silnej potrzebie ochrony Doris. Nagle odciągnął ją od dawnego Strongmana i stanął przed nią. Nastała dość krótka, ale grobowa cisza.
Nawet Pani Helena opuściła swoje zakupy wyraźnie zdziwiona jego wyjątkową, tak naprawdę zaborczością. Słyszała, iż bohater ten opiekował się słabszymi, jeśli ci oczywiście tego potrzebowali. Lecz kowboj chronił każdego w taki sposób? Jasne, iż ciemna przeszłość jej męża była dość... Mogła przerazić nawet tego faceta. Tym bardziej, że Luke musiał być zakochany po uszy w tej małej dziewczynie. Zauważyła to od razu. Nie mogła później powstrzymać uśmiechu. Oczywiście zazdrościła nowej pracownicy, acz... Jak miło, że samotny rewolwerowiec kogoś znalazł.

Dziewczyna Lucky Luke'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz