Celny Strzał Amora

518 29 23
                                    

Muszę napisać o pewnych ważnych sprawach:
1. Czasami opieram się niestety lub stety na komiksach jeśli je znajdę w internecie lub na kreskówkach. One są moim źródłem informacji o bohaterach. Raz trafiłam na francuski film o Lucky Luke, ale był tak nudny i beznadziejnie zrobiony... Że nie dało się oglądać. A sam kowboj moim zdaniem był brzydki.
2. U mnie tak samo jak w serialach, komisach konie mogą być zaskakująco inteligentne. 😜
I na razie to wszystko na tyle...

Miłego czytania.
___________________________________

Przed mocno porysowanym lustrem stała dwudziestolatka o czarnych włosach. Pochylała się nad miską wypełnioną zmielonym węglem. Kolejnym krokiem było zakrycie piersi, którymi obdarzyła ją genetyka. Te nie pomogą jej podczas ostatniego napadu na Szalonego Rogera. Sięgnęła po bandaże. Owijała nimi klatkę piersiową dobre pięć minut, szczelnie i dość ciasno. Dla pewności Doris założyła jeszcze na nie dwa podkoszulki i bury sweterek. Na koniec zarzuciła na siebie długi, czarny płaszcz, brązowy kapelusz. Dodatkowo Doris chciała zakryć swoją twarz białą maską. Teraz była niewysokim, szczupłym chłopakiem. Wychodząc ze starej chaty zastała karą klacz, która czekała już osiodłana. 

- To ponownie jedziemy na zwiady - wyszeptała Smith.

Wsiadła na grzbiet wiernej towarzyszki, którą popędziła do kłusu. Nocą na pustyni panował chłód, więc ubiór był odpowiednio dobrany. Za dnia Doris nie mogłaby w nim wytrzymać dłużej niż kilka minut. Odkąd Lucky Luke wyruszył za Daltonami, ona węszyła za Szalonym Rogerem. Za dnia kręciła się po Daisy Town jako blondynka, a nocą zaś zastępował ją młodzieniec.

Niedawno Doris odkryła kryjówkę poszukiwanego. Szalony Roger krył swoją łysinę bujnym, rudym tupecikiem i wynajmował pokój w tutejszym motelu. Jak dotąd musiał unikać Lucky Luke'a przebywając po prostu poza granicami miasteczka. Niestety dzień temu stracił wszystkie kosztowności, które zgromadził. Tych było tak dużo, iż pewna młoda, "niewinna" kobieta musiała zakopać ten skarb w pobliskim lesie, niedaleko rzeki. 

Zubożały bandyta będzie zmuszony do jednego... Okradzenia banku w miasteczku.

Doris zatrzymała Colę za budynkiem motelu, by ta jak najmniej zwracała na siebie uwagę. Potem za pomocą drabiny, dziewczyna wspięła się na dach. Tam została i czekała. Nie musiała tego robić zbyt długo. Głównym wyjściem wyszedł on: Szalony Roger. Jego łysina błyszczała w świetle Księżyca niczym pustka w głowie Szeryfa ( zabijcie mnie za te porównania XD ). 

Niepotrzebnie zakrywał twarz czarną chustą, nieświadomy obecności pewnego stalkera. 

Wspomniany recydywista dotarł pod drzwi banku. Po kilku silnych kopnięciach wyważył je. Na piętrze zostały zapalone światła. Bankier już wiedział, co się właśnie działo. Przybytek został napadnięty! Jak na złość w mieście nie było Lucky Luke'a!

Szufladę stolika nocnego miał wypchaną rewolwerami i nabojami. Siwy staruszek chciał ochronić swój jedyny biznes, który uwielbiał w tym ciężkim życiu.

Uzbrojony w starą spluwę zszedł po schodach. Niestety kilkanaście lecących pocisków przerwało jego kroki na najniższych stopniach. Bankier padł blady na drewnianą podłogę.

Szalony Roger zaśmiał się jak szaleniec na całe gardło.

- Nikt mnie nie zatrzyma! - krzyknął - nawet mój "osobisty" złodziej!

- Dlaczego Szeryf nie interweniuje? - pomyślała Doris - na co on kurwa czeka?

Pierwszą możliwością była duża, skrywana tchórzliwość Larsa. Po drugie kto wie, może sympatyczny rudowłosy przybysz poczęstował go czym? Wszystko mogło uniemożliwić pracę stróża prawa tej nocy. Na pewno nie było czasu na dłuższe rozmyślania. 

Dziewczyna Lucky Luke'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz