Przepraszam za bardzo długą przerwę w pisaniu. Niemal rok pisałam książkę z prawdziwego zdarzenia, coś swojego w klimatach historycznych ( wojna polsko-bolszewicka ) i odrobiną romansu. Niestety jak na złość mój laptop został zalany, a moje dane przepadły wraz z książką ( oczywiście zapominałam zapisywać ją na przenośną pamięć ). Miałam wysłać pracę do osoby zajmującej się korektą, a później? Może jakieś wydawnictwo polubi moją ideę, moją historię? Acz nie chcę na stałe zatrzymać się w fabule "Dziewczyny Lucky Luke'a" i ją zostawić bez zakończenia, ponieważ jakoś lubię ten ff.
__________________________________________________________________________
Niebieskooka od czasu do czasu spoglądała na zabandażowaną dłoń, którą będzie musiała przez kilka dni oszczędzać. Nie chciała przy większym wysiłku fizycznym pogorszyć jej stanu. Myśli zaprzątały jej umysł, gdyż miała pracę i musiała jakoś ją wykonywać. Przerzucenie się na leworęczność utrudniłoby dźwiganie cięższych produktów w obszernym sklepie. Poza tym... Co z łucznictwem, które zaczęła ćwiczyć? Chciała brnąć w nowy styl walki i poprawiać nabyte umiejętności. Czekały na nią miesiące sumiennych treningów, więc nabyta kontuzja nie była na miejscu. Lekko zmarszczyła brwi myśląc o pechowym problemie.
Przekroczyła próg drzwi wejściowych hotelu, a za nią podążał wysoki kowboj. Przeszli do saloonu, gdzie ponownie zastała swojego rodzica. Tym razem ten siedział przy stole ubrany w brązowy garnitur i czarne pantofle. Natomiast cylinder wisiał na oparciu krzesła.
- Skąd ma pieniądze na te drogie ubrania? - pomyślała Doris marszcząc brwi.
Pędem ruszyła po schodach, by jak najszybciej dotrzeć do swojego pokoju.
Wysoki mężczyzna wstał, a chciał jedynie porozmawiać.
- Doris proszę wysłuchaj mnie, mam pewne plany związane z twoją przyszłością.
- Swoją przyszłość będę kształtowała ja, nawet nie byłeś obecny w przeszłość i teraźniejszości - młoda kobieta prychnęła - odejdź staruszku!
Lucky Luke obserwował kolejną sprzeczkę córki z ojcem. Chciał złagodzić spór, ale nadal miał mały opór przy wtrącaniu się do nieswojej sprawy.
- Myszko tylko ty mi zostałaś, chciałbym spłacić swój błąd.
Nowy pseudonim wywołał falę dreszczy. Myszko? Nawet Lucky Luke nie miał w zwyczaju jej tak nazywać. Może była słaba jak ten mały ssak?
- Niezapewnienie ochrony swojej rodzinie nazywasz błędem?!
- Możesz mi nie wybaczyć Doris, ale proszę wysłuchaj mojej historii.
Blondynka oparła trzęsącą dłoń na rękojeści rewolweru. Złość zaczynała buzować w jej drobnym ciele, ale musiała nad sobą panować.
- Masz opuścić ten hotel... - niebieskooka zażądała - nie czuję się cząstką twojego życia!
- Jesteś ważną częścią starego rodu, nie chcesz go poznać?
Doris zamrugała zaskoczona, iż mogła należeć do jakiejś starej, europejskiej rodziny. Ciekawska strona zaczęła opanowywać jej umysł. Natomiast nie chciała odkrywać jej od mężczyzny, który był beznadziejnym ojcem. Nadal była na niego wściekła.
- To nie ma znaczenia na Dzikim Zachodzie, ród nie pomoże mi w walce ze Stormem... - westchnęła niebieskooka.
Burczenie żołądka przerwało wypowiedź niewysokiej dziewczyny. Głód dawał o sobie znać.
Chciała zjeść smaczny, pożywny posiłek. Ewentualne towarzystwo ojca przy kolacji zniechęcało ją do pozostania w saloonie. Doris szybkim krokiem dotarła do swojego pokoju. Zamknęła za sobą drzwi na klucz, by blondwłosy intruz nie miał tutaj wstępu. Zmęczona od razu położyła się na łóżku. Próbowała zasnąć, więc zamknęła oczy. Ciemność otaczająca ją koiła nadszarpnięte nerwy. Mimo wszystko mniej nerwowo reagowała na rodzica. Miał pochodzić z jakiegoś rodu, więc ona też? Nigdy nie słyszała tej historii od dziadka i matki. Może ze strony rodzicielki rodzina była "pospolita" lub nie miała ciekawej przeszłości. Acz Doris zawsze czuła dumę mając dziadka, który niegdyś pracował jako naukowiec badający przeszłość ludzkości. Dzięki niemu dostała odrobinę przydatnej wiedzy, którą nie każdy posiadał."Jesteś ważną częścią starego rodu." Te słowa wbiły się w pamięć. Doris warknęła pod nosem, gdyż całym swoim sercem chciała poznać swoją część osoby. Oczywiście nie zapomniała o domniemanym rodzeństwie białowłosego gangstera. Informacje skrywane na strychu mogły zmienić trop i pomóc w ukaraniu Storma. Leżała tak dwie godziny. Często kręciła się z boku na bok, gdy umysł nie dawał jej zasnąć. Nagłe pukanie do drzwi wyrwało ją z burzy przemyśleń. Usiadła na łóżku bez zwracania uwagi na mały nieład na głowie.
- Doris - zza drzwi dobiegł głos legendy Dzikiego Zachodu - nie chcesz porozmawiać?
- Czy ten stary idiota wyszedł z hotelu?
Dziewczyna przekręciła kluczyk w drzwiach, by wpuścić wysokiego kowboja.
- Nie możesz odłożyć złości na bok, Doris? Ostatecznie odzyskałaś kogoś z rodziny.
Blondynka w ciszy wzrokiem śledziła Lucky Luke'a, który przekroczył próg. Ostatecznie usiadł na krześle obok stolika.
- On jest beznadziejnym ojcem Luke, ten człowiek porzucił własną córkę.
- Nie wiesz dlaczego tak postąpił, a bez zastanowienia go zaszufladkowałaś.
Doris przełknęła ślinę. On miał po części dużo racji. To ją nienawiść zaślepiła, więc nie widziała innych opcji. Co ojca zatrzymało w Europie tak długo, iż ten wrócił dopiero teraz?
- Masz rację, ale wyobraź sobie małego człowieczka. Ono kocha ciebie całym serduszkiem, jesteś dla niego wzorem do naśladowania, ostoją bezpieczeństwa - próbowała postawić go na miejscu wojskowego - ty natomiast porzucasz własne dziecko na wiele lat.
- Ciężko mi ocenić siebie w roli rodzica - Luke wzruszył lekko ramionami - nie powinienem krytykować twojego ojca, gdyż sam nim nie jestem.
Doris szerzej otworzyła oczy. Wiedziała, że ten rewolwerowiec przedstawił jedynie swój tok myślenia. Przy tym oczywiście wyobraziła sobie go w tej roli. Miała wyobrażenie małego szkraba w ramionach słynnego Lucky Luke'a. Zakryła twarz w dłoniach, by ukryć lekkie zawstydzenie.
- Przepraszam - powiedziała stłumionym głosem - porozmawiam z nim.
Lucky Luke przeniósł na moment wzrok na ścianę. Czuł na swoich policzkach lekkie rumieńce.
Doris chwyciła szczotkę do włosów, by nią ogarnąć nieład na głowie. Jej długie fale kołysały się pod ciężarem nacisku i opadały na ramiona oraz plecy.
- Pojechać z tobą?
- Nie Luke, to jest moja rodzinna kłótnia - Doris pospiesznie opuściła pokój - muszę położyć jej kres i poznać swój ród.
CZYTASZ
Dziewczyna Lucky Luke'a
FanfictionCórka polskich emigrantów spotyka na swojej drodze samotnego kowboja. Musi uważać, by najlepszy rewolwerowiec na Dzikim Zachodzie nie odkrył jej małego sekretu. Na razie wstawiam tylko dwa rozdziały i na nich kończę ff, bo nie wiem jak on się prz...