Wszyscy znając swoje pozycje podczas spędu bydła ruszyli do wielkiego pastwiska.
Ono było oddalone kilkaset metrów od willi.
Na owej ogrodzonej, hektarowej działce stało stado krów.
Ono składało się tylko z 500 sztuk zwierząt.
Thompsonowie zazwyczaj skąpili w ilości pracowników, a więc przeganiano mniej bydła niż inni właściciele rancz.
Tym razem trzeba będzie zaprowadzić je na drugi koniec stanu.
Lucky Luke miał jechać za stadem.
Dlatego on otworzył bramę pastwiska.
Krowy widząc, że jest otwarta spokojnie ruszyły.
Na ich przodzie jechał stary Thompson.
Przy prawym brzegu stada był Roger.
Również Doris zajęła swoje, umówione miejsce.
Koniec stada zaczął pilnować Luke.
Ten początek pracy był dość spokojny.
Wszyscy musieli uważać, by słabsze sztuki krów nie oddalały się od stada.
Także każdy kowboj musiał nasłuchiwać najbliższe otoczenie.
Na Dzikim Zachodzie nie brakowało zagrożeń dla nawet niezbyt wielkiego stada bydła.
Mogli czyhać pospolici złodzieje, indianie, drapieżniki.
W ciągu połowy dnia było dość spokojnie.
Doris Smith polegała głównie na Coli.
Kobyła świetnie dawała sobie radę w pracy z krowami.
W razie czego zaganiała osobniki z powrotem do stada, gdy te się oddalały.
W tym czasie Doris uważała na łydkę z zaszytą raną.
Czasami w głowie pojawiały się myśli o płatnym zabójcy.
Lucky Luke był sam. Zajęty pracą mógł stać się łatwym celem.
Wprawdzie jechali teraz po kamienistej, suchej pustyni.
Uboga roślinność nie mogła ukryć konia z jeźdźcem lub samego człowieka.
Jednakże Luke był niewidoczny dla znajomych.
Dlaczego ona myślała o bezpieczeństwie tego mężczyzny?
Nerwowo pokręciła głową, by pozbyć się tych myśli.
Przecież ten kowboj do tej pory żył i świetnie radził sobie sam. Ba!
Nawet łapał bandytów takich jak Daltonowie.
Ten fakt spowodował, że Doris przestała myśleć o najsłynniejszym rewolwerowcu na Dzikim Zachodzie.
I umysłem i ciałem była na Coli.
Z nieba lał się żar słońca.
Spod racic rogatych zwierząt kłębiły się dymy piasku.
Połowę twarzy dziewczyny chroniła niebieska chusta z czarnymi wzorami.
Niechroniona przez ubrania skóra szybko stała się bura, brudna.
Z każdą godziną ciężkiej, niezbyt bezpiecznej pracy ciało odczuwało coraz większy dyskomfort.
Doris dawno zapomniała jak to jest.
Dzisiaj mogła przypomnieć sobie, że tyłek boli od ciągłego siedzenia w siodle.
Kurz na skórze powodował uczucie swędzenia.
Teraz było znacznie mniej przyjemniej przez szwy.
Pod rozgrzanymi i brudnymi na wierzchu bandażami rana kłuła.
Smith nie mogła powstrzymać palców, by kilka razy się podrapać w tym miejscu.
Oczywiście uważała, by szwy nie puściły.
Przerwa nadeszła dopiero wieczorem.
Kowboje zatrzymali stado.
Roger oddalił się od nich, by znaleźć miejsce na nocleg.
- W okolicy jest rzeka! - krzyknął wracając cwałem na zmęczonym koniu.
Ludzie przepędzili krowy faktycznie, w pobliżu rzeki.
Przy niej niezbyt gęsto rosła trawa.
Jednak dla wychartowanych zwierząt wystarczała, by odzyskać energię.
Thompsonowie organizowali ognisko i pilnowali stado.
Lucky Luke i Doris ruszyli na polowanie.
Czarnowłosy zaproponował, by poszli na piechotę.
Chciał dać już koniom odpoczynek. Ich wierzchowce ciężko pracowały.
Przeszli dość długi dystans od "obozowiska".
Oczywiście nie oddalali się od rzeki, która ułatwi im powrót do towarzyszy.
Jak dotąd nie było żadnych zwierzątek, które nadawałyby się na kolację.
Doris do tej pory nie odezwała się ani słowem.
Luke zastanawiał się, jak zacząć rozmowę.
- Jak twoje szwy?
Ta spojrzała na kowboja.
- Nie wiem. Nie zerkałam na nie.
Wysoki mężczyzna zdawał sobie sprawę, że w tak brudnych, gorących warunkach łatwo zaniedbać ranę. Co gorsza ją zakazić.
Dlaczego Doris nie dbała o zdrowie?
Może na nią tak wpłynęło samotne życie.
Lucky Luke podszedł do rzeki.
W niej pływały ryby.
Przed wejściem do wody zdjął buty i skarpety.
Wkrótce wszedł do czystej tafli zbiornika.
Blondynka zaczęła obserwować jego zachowanie.
- Lubisz jeść ryby? - posłał do niej uśmiech.
- Niezbyt, ale czasami są jedynym posiłkiem.
Ona także zdjęła buty i ostrożnie weszła do wody.
Luke przez chwilę patrzył w dno rzeki.
Wokół nastała cisza.
Nagle kowboj pochylił się i gwałtownie wsadził rękę do wody.
Sekundę później z niej wyciągnął dwie ryby.
Doris chciała złapać kolejne w podobny sposób.
Niestety skończyła na tym, że cała wpadła do zimnej wody.
Lucky Luke widząc jej wpadkę wybuchł śmiechem.
- To nie jestem śmieszne! - warknęła Smith, która usiadła.
Była przemoczona do ostatniej nitki.
Kowboj faktycznie przestał się śmiać.
Nie zrobił tego z powodu uwagi przyjaciółki.
Kilkaset metrów przed nimi ktoś stał.
Obcy mężczyzna o białych włosach, ale nieznanej twarzy. Nosił na niej czarną chustę.
Czarnooki nie wiedział kto ich zauważył.
Smith szybko zauważyła powrót powagi u kowboja. Szybko zorientowała się na kogo on tak się patrzył.
Wiedziała, że jej broń była przemoczona i w tamtym momencie bezużyteczna.
W związku z tym bez uprzedzenia zabrała rewolwer z kabury Lucky Luke'a.
Kompletnie zapominając o szwach na łydce zerwała się do biegu.
Pędziła ku obcemu, którego poznała wczoraj w lesie.
- Doris stój!
Ignorowała krzyki Luke'a.
Ten wywrócił oczami. Niestety będzie musiał skorzystać z bardziej drastycznej metody, by ta przerwała atak.
Smith poczuła uścisk na swoim ciele, który kompletnie ograniczył jej ruch.
Nie mogła biec.
Została złapana i zatrzymana za pomocą lassa, które na drugim końcu trzymał Lucky Luke.
- Nie możemy tracić czasu na bijatyki - powiedział przystojny kowboj - zdobywamy jedzenie i wracamy.
Jej nie podobał się ten pomysł.
Spojrzała gniewnie na towarzysza.
- Chciałam zabić tego skurwiela! To on chciał cię zamordować!
- Nie możesz go zastrzelić - pokręcił głową Lucky Luke - wtedy ty też będziesz miała problemy z prawem.
Doris spojrzała znowu w to samo miejsce, gdzie stał wysoki, białowłosy mężczyzna.
Teraz jednak go nie było.
Luke podszedł do dziewczyny.
- Kurwa - ta powiedziała po polsku - uciekł ten huj.
Kowboj zabrał swój rewolwer.
- Nieładnie zabierać broń bez pytania.
- A jak miałabym dorwać tamtego drania?!
- Spokojnie. On wróci.
- I cię zabije!
Doris została uwolniona z liny.
Lucky Luke kucnął tuż przed nią.
Blondynka w ciszy go obserwowała.
Towarzysz kazał jej odkryć ranne udo.
Później kowboj spojrzał na szwy pod bandażami.
Niestety ku jego zmartwieniu one się poluzowały.
Kolejny gwałtowny ruch nogą i rana znowu otwarta.
Wcześniej Doris została postrzelona tak naprawdę z powodu Luke'a.
Teraz znowu chciała go uratować.
Lucky Luke wiedział, że nie musiała tego robić. Do tej pory dawał sobie radę z mordercami.
Jednak chciał się jej odwdzięczyć za dobre gesty.
Do obozowiska mieli przejść pół kilometra, a Doris mogła dosłownie się popruć.
Kowboj wstał, aby pochylić się odwrócony tyłem do dziewczyny.
- Co ty robisz człowieku? - spytała Smith.
Według niej zachowanie czarnowłosego było nieco dziwne.
- Chciałbym pomóc ci w powrocie do obozowiska.
- Ale że na twoich... Plecach?
Ona nie była pewna, czy to dobry pomysł...
Kilkanaście minut później oboje wracali do Thompsonów.
Lucky Luke jednocześnie niósł na plecach dzięki Bogu lekką dziewczynę i dwie, duże ryby.
Kapeluszem zasłaniał rumieńce na twarzy i szedł przed siebie w półmroku.
A Doris gapiła się w niebo opierając swoją głowę o ramię kowboja.
Wypatrzyła pierwsze gwiazdy i myślała, że zimno tym razem jej nie przeszkadzało.
Wcześniej wpadła do rzeki i była przemoczona do teraz.
Jednak czuła ciepło kowboja.
Przez umysł dziewczyny przeszła myśl, iż to nawet dość przyjemne uczucie.
Jej twarz zrobiła się czerwona i ukryła ją w swojej chuście.
- Żenada - pomyślała - żenujący moment.
Gdzie u niej asertywność? Gdzie się podziała jej chęć do pobicia tego mężczyzny?
Zazwyczaj, gdy jakiś facet ją dotykał ten tracił zęby.
- Czy dla niego jestem dobrą przyjaciółką? - przybyła kolejna myśl.
Chciałaby go jutro spytać. Na pewno dla Lucky Luke'a posiadanie przyjaciół nie było niczym nowym.--------------------------
Z tym uczuciem ❤️❤️ poczekam jeszcze chociaż kilka tygodni w tym ff.
Wiecie, żeby nie było pocałunku np. przy pierwszym spotkaniu.
Bardzo bardzo, ale to bardzo często czytałam wiele fanfiction na Wattpadzie z takimi przypadkami. Odczuwałam przy nich żenadę i cringe.
Dlatego przy tym ff postaram się tego uniknąć hehehe. 😂
CZYTASZ
Dziewczyna Lucky Luke'a
FanfictionCórka polskich emigrantów spotyka na swojej drodze samotnego kowboja. Musi uważać, by najlepszy rewolwerowiec na Dzikim Zachodzie nie odkrył jej małego sekretu. Na razie wstawiam tylko dwa rozdziały i na nich kończę ff, bo nie wiem jak on się prz...