Przekupna Opiekunka

176 11 4
                                    

Gdyby ktoś chciał, wrzuciłam rozdział: 
https://www.wattpad.com/story/311981056?utm_source=android&utm_medium=link&utm_content=share_writing&wp_page=create_preview&wp_uname=Tula2010&wp_originator=uCiT%2Fcvg%2BDTeHnGlfxaXLf0StnJuElmkdsSAhHE0VuCWltNHDxaEe%2FNlDNK3OI9yh7BcsugE9wj5F36zz5oNroSoydzCluDpWKNadR%2FmTtgqI7SQqKCQMayaunWlewBj

Fabularnie miał miejsce między dwoma poprzednimi rozdziałami i jest przedstawiona przyczyna bezsenności u pewnej "dziołchy". 😏

Teraz wracam do dalszej fabuły. ;)
W kolejnych treściach będą pewne spoilery na dalsze treści. Co mam w dalekich planach? 🤔

_____________________________________________________________________________

Niczym bohater wojenny wrócił do Ameryki, by wreszcie odpocząć w domu. Lecz to miejsce na ziemi przestało istnieć. Mógł je ocalić, lecz realizował coś innego poza kontynentem. Więc byłam szczęśliwa z powrotu jedynego rodzica? Nawet nie miałam w pamięci żadnych ciepłych wspomnień związanych z tym człowiekiem, które zachowałam w umyśle. Przed moimi oczami pojawił się widok odchodzącego, blondwłosego mężczyzny. Jako dwulatka siedziałam na dywanie patrząc jedynie na plecy ojca. Nawet na mnie nie spojrzał, nie przytulił przed ostatecznym wyjściem. Nie byłam dla tego mężczyzny najważniejsza?
Co chciał osiągnąć ten bezduszny potwór, jakie ambicje były ważniejsze od dziecka? Gdyby został... Gdyby czuwał nad ranczem... Mógłby ochronić nas przed bandytami!
Oparłam głowę na jego ramieniu. Moje oczy wypełniły się łzami, które zostawiały wilgotne ślady na wojskowym mundurze. 
- Zostaw mnie! Wracaj do Europy! - warknęłam - nie chcę cię widzieć!
Ojciec wstrzymał oddech i odstawił moją osobę. Jego twarz wyrażała rozpacz. Tą mimiką nie wywołał mojego żalu. Nie żałowałam! Do tej pory żyłam bez jego opieki i... Dałam sobie radę. Teraz miałam swoje osobiste życie, które z kimś dzieliłam. Nagły powrót Kowalskiego tylko rozdrapywał blizny w psychice, które długo się goiły.
- Proszę, wysłuchaj mnie Doris - błagał niebieskooki - zawsze cię kochałem, chciałem tylko wywalczyć dla ciebie coś bardzo ważnego!
Wytarłam łzy rękawem koszuli, a później głęboko odetchnęłam. 
- Przez twoją nieobecność zginęła moja PRAWDZIWA rodzina! - krzyknęłam odchodząc od stołu - nienawidzę cię stary idioto!
Lucky Luke wyglądał na chętnego do interwencji, ale jednocześnie miał obawy do wtrącania się w te sprawy. Niestety musiał poznać czarną owcę mojej familii. 
- Twoje słowa bardzo mnie ranią.
- Twój ból jest niczym...! Niczym przy cierpieniu, gdy umierała twoja żona! - wytknęłam.
- Doris - Lucky Luke zdołał coś z siebie wydusić - spróbuj go wysłuchać.
Spojrzałam na kowboja jak na szaleńca. Kierował nim rozsądek, może i miał rację, może powinnam dać szansę tejże osobie... Choć we mnie przemawiały same emocje. 
- On ma rację, proszę dziecko - mundurowy wskazał na krzesło - pogadajmy na spokojnie.
- Nie! - warknęłam - zostaw mnie tak samo jak osiemnaście lat temu.

Zignorowałam przybycie barmana, który niósł śniadanie. Straciłam apetyt, więc postanowiłam stąd wyjść. Szłam ku wyjściu bez zbędnego rozglądania się za siebie. 
- Niczego nie zjesz przed wyjściem? - padła troska ze strony rodzica - zawsze zaniedbujesz swoje zdrowie Doris? 
Zacisnęłam pięści, gdy wychodziłam z obszernej sali. Po latach postanowił, że będzie się mną opiekował? Prychnęłam pod nosem. Potrzebowałam dzisiejszej pracy, by myślami nie zwariować z tym, z tym... Słowo ojciec nie mogło przejść przez moje usta. Czasami do moich oczu wpadały kosmyki przydługiej, blond grzywki. Ta barwa włosów pierwszy raz mi przeszkadzała. Dany przez tego złego człowieka... Nie chcę mieć z nim nic wspólnego!
Zdenerwowana wędrowałam chicagowskimi chodnikami. Próbowałam z całych sił choć trochę się rozluźnić. Nawet na sekundę nie mogłam wyrzucić z siebie tego napięcia. Cholerny wrzód na dupie! 
Po kilkunastu minutach dotarłam do wąskiej uliczki, którą dobrze znałam. Wykonałam kilka głębokich wdechów. Dłonią lekko poprawiłam włosy, by wyglądać jak najlepiej. 
- Spokojnie Doris, tutaj trochę wyluzujesz - westchnęłam.
Tak. Odrobina pracy poprawi mi humor, a może... Nie! Staruszek powinien odejść.

Dziewczyna Lucky Luke'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz