Chapter 1

7.9K 120 23
                                    

Lily
Budzik zaczął dzwonić. Wyciągnęłam dłoń spod kołdry i wymacałam telefon ze stolika nocnego. Wyłączyłam go i spojrzałam na godzinę. Wpół do siódmej, muszę wstać.

Ubrałam laczki i podeszłam do zasłon. Chwyciłam czarny materiał i przez całą długość pokoju go ciągnęłam. Otworzyłam drzwi i wyszłam w jedwabnej sukience, która jest moją pidżamą, na balkon. Oparłam się o barierkę i spojrzałam w dal, na budzące się do życia niebo. Gdzieś nad głową słyszałam mewy i wsłuchiwałam się w szum wody. Musiałam się uspokoić przed całym dniem wrażeń.
Chwilę później odgarnęłam krótkie blond włosy z twarzy i weszłam do środka, zamykając drzwi. Wykonałam lekką gimnastykę i powoli się podniosłam.

Włączyłam telewizor wiszący na ścianie wyłożonej szarymi cegłami i puściłam muzykę. Potem tanecznym krokiem weszłam przez drzwi obok niego. Tam wzięłam letni prysznic i umyłam włosy. Następnie przy marmurowych blatach spojrzałam w lustro. Nie kryłam uśmiechu, bo po raz pierwszy, od 9 lat, pójdę do szkoły. Co prawda tylko na rok ale dobre chociaż i to.

Wzięłam ręczniki i założyłam jeden na ciało, a drugi na włosy. Nucąc poszłam do garderoby po drugiej stronie sypialni.

Włączyłam światło i zdjęłam ręczniki. Dziś miało być gorąco, więc żeby się nie gotować... Wsunęłam na zgrabny tyłek dżinsowe spodenki, które odsłaniały moje małe nogi. Miałam ledwo metr sześćdziesiąt pięć, więc jestem Karzełkiem, jak mówi mój starszy brat. Dodałam do tego białą bluzkę na ramiączkach. Nie miała dekoltu ale odsłaniała po bokach kawałek czarnego stanika. W pasie przewiązałam czarno białą koszulę z długim rękawem i wróciłam do łazienki.

Stanęłam przed lustrem i nałożyłam odżywki na moje niesforne włosy. Mogą przyjmować dwie formy, albo super kręcone albo falowana szopa(jeśli się je rozczesuje, co też zawsze robię). Włączyłam suszarkę i zaczęłam je suszyć.
Pół godziny później miałam ogromną burzę loków na głowie. Lekko rozczesałam je grzebieniem i potrząsnęłam. Często się z nimi tak bawiłam.

Pewnie się zastanawiacie czemu mam dobry humor, wiedząc że idę do szkoły. Powiem tyle, moje życie jest pojebane i jedyne co mi pozostało to śmiać się z niego. Tego nauczyła mnie przemiła pani psycholog. Dzięki niej widzę, że jestem ładna i nawet jeśli ktoś z tego żartuje, sama się z tego śmieje. Jedyna radość jaką czuję to to, że mój brat mnie przygarnął. Pozwolił mi żyć.

Wyłączyłam muzykę i usiadłam na obrotowym krześle przy biurku, po drugiej stronie od telewizora. Nad nim wisiała półka, z której wzięłam słuchawki i wrzuciłam do czarnej skórzanej torby. Spakowałam zeszyty i piórnik, a telefon włożyłam do kieszeni. Wyszłam z pokoju i zeszłam schodami po lewej stronie. Na wprost mnie były dwa duże łuki. Po lewej prowadził do kuchni, a po prawej do salonu z wyjściem na taras.

Poszłam do kuchni i usiadłam na czarnym krześle przy blacie. Pani Miller już stała przy czarnej lodówce.
- O Boże nie strasz mnie dziecko!- pisnęła starsza kobieta, ciemniejszej karnacji ode mnie z siwiejącą burzą sprężyn na głowie.
- Panią też miło widzieć- odparłam z uśmiechem.
- Mówiłam ci- westchnęła.- Mów mi po imieniu, nie chcę czuć się starzej- dodała z lekkim śmiechem.
- Dobrze Sophie- powiedziałam.
Wtedy usłyszałam lekkie trzaśnięcie drzwi.
- Sophie, Karzełek już wstał?- zapytał brat. A nie mówiłam? Zawsze nazywa mnie karzełkiem. Wszedł do kuchni i patrzył się na mnie ze zdziwieniem.- Wstałaś jednak.
Spiorunowałam go wzrokiem.
- Ja ci dam Karzełek- wysyczałam. Zarechotał.
Mój brat jest przystojnym blondynem o takich samych oczach co ja. Tyle, że jego są bardziej dzikie i rządne seksu. Jakieś 7 lat temu wyprowadził się i zniknął. Byłam na niego zła, że mnie zostawił samą w domu. Nasi rodzice zrobili dwójkę dzieci i mieli je gdzieś. Kiedy Alan wyjechał, byłam jedyną osobą w wielkiej willi, nie licząc nauczycieli. Rodzice zamknęli mnie w domu, bez kontaktu z rówieśnikami. Moją terapią stały się książki i marzę, by je wydawać, dlatego muszę zdać matury i iść na studia. A jeśli się nie uda, to będę menadżerką brata. Jest modelem, a ostatnio konkuruje z nie jakim Kaiem o pierwsze miejsce w rankingu najbogatszych i najprzystojniejszych modeli na świecie.
- Ile będziesz się na mnie dąsać?- zapytał i podszedł bliżej. Poczułam odrażający zapach potu. Alan codziennie rano biega, a czasem chodzi na siłownie. To jego sposób na stres.
- Tyle ile będę chciała- powiedziałam odwracając wzrok od niego.
- Zapomniałem ci powiedzieć...- zaczął i wyszedł z pomieszczenia. Szukał czegoś w salonie i chwilę potem przyniósł mi kluczyki.- Chciałem ci dać prezent ale skoro jesteś na mnie zła...- urwał. Co za dupek, próbuje mnie przekupić.
- Nie gniewam się już na ciebie. I tak jestem ci wdzięczna, że po mnie wróciłeś- dodałam i mój uśmiech znikł.
- Zawsze po ciebie wrócę Karzełku- pogłaskał mnie po głowie i położył kluczyki.- Tylko się nie podnieć za bardzo- wyszeptał i spojrzałam na niego zaskoczona.

On poszedł na górę, pewnie wziąć prysznic, a ja zajadłam się kolorowymi kanapkami od Sophie.

Kwadrans przed ósmą wzięłam torbę i poszłam korytarzem, który znajdował się za schodami. Na jego końcu były drzwi do garażu. Parę miesięcy temu, zaraz po 18 urodzinach, dostałam prawko.

Było ciemno w nim, więc zapaliłam światło i o mało co nie zemdlałam. Obok luksusowego mercedesa mojego brata, chyba edition 50, stał czarny... mustang. Przetarłam oczy, a gdy nie zniknął, miałam ochotę krzyczeć i piszczeć.
- Podoba się prezent z okazji urodzin i zdanego egzaminu?- zapytał nagle za mną brat. Naskoczyłam mu na szyję.
- Dziękuje- powiedziałam powstrzymując piszczenie.
Zeszłam po schodku do auta i obejrzałam je dokładnie. Kupił dokładnie takiego, o jakim marzyłam całe życie. Czarny z czerwonymi paskami i spojlerem. Mustang gt 350, moja bestia!
- Dziwne, że jeszcze nie krzyczysz- powiedział i oparł się w swoim sztywnym wdzianku o drzwi. Miał granatową koszulę i białe spodnie oraz klasyczny nieład na głowie.
Wtedy jak na zawołanie zaczęłam krzyczeć i tańczyć. Mojego brata to rozweseliło, a mnie zmęczyło.
- Jedź bo się spóźnisz, a jak oceny ci się pogorszą to go sprzedam- ostrzegł.
- Tak jest!- rzekłam stając na baczność.
Spojrzałam na godzinę w telefonie. Cholera zmarnowałam 5 minut na ekscytację.
- Miłego dnia i uważaj na siebie- powiedział z opiekuńczym uśmiechem.

Wtedy obleciał mnie strach. Naszła mnie myśl, by zostać w domu. Nie chce być samotna, nawet chodząc do szkoły.
On to zauważył i podszedł. Mocno mnie przytulił, a mnie owiał zapach jego perfum.
- Będzie dobrze, tylko nie pokazuj nikomu swojej drugiej strony- poradził. Mojej drugiej strony? A tak! Ponurej, oschłej i pyskatej dziewuchy z dzikim spojrzeniem.
- Dobrze.
Wsiadłam do auta i przekręciłam kluczyk w stacyjce. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że jest mój. A ten odgłos... przyprawił mnie o ciarki na ciele.
Otworzyłam bramę pilotem i wyjechałam. Włączyłam GPS i ruszyłam do szkoły.
***
Cholera, pierwszy dzień nowego roku szkolnego, a ja już muszę się spóźniać. Jest pięć minut po ósmej, a nawet nie wiem w jakiej klasie mam.

Chwilę później wjechałam na parking i szybko zaparkowałam. Upewniłam się, że zamknęłam auto i stanęłam przed budynkiem szkoły. Był wysoki i biały i... miał skrzydła. Ja pierdolę, to wygląda jak wyrok.

Weszłam do szkoły i odszukałam swoją klasę na tablicy z rozpiską sal. Znałam tylko nazwę klasy ale i tak odnaleźć się w tym planie to jakiś cud. W końcu znalazłam.

Pobiegłam na samą górę zgodnie ze wskazówkami. Odszukałam numerek na drzwiach i gdy miałam nacisnąć klamkę, moje serce zabiło mocniej. Wrócił nieprzyjemny gorąc. Wzięłam parę wdechów i się uspokoiłam.

Zapukałam i otworzyłam drzwi.
- Dzień dobry. Czy to klasa 4d?- zapytałam łysego mężczyznę przy biurku. Zaskoczyłam go chyba.
- Tak, wejdź- powiedział po chwili. Spojrzałam się na uczniów. Widziałam u chłopaków ten wzrok samców beta. Niektóre dziewczyny to chciały mnie zabić wzrokiem.- Ty jesteś Lily Evans?- zapytał.
- Tak- odparłam z uśmiechem.
- To jest nowa uczennica, o której wam mówiłem- oznajmił.- Znajdź sobie jakieś miejsce- dodał i zaczął coś mówić o sprawach organizacyjnych.

Przemierzyłam klasę wzrokiem i jedyne wolne miejsce jakie było znajdowało się obok... rywala mojego brata. Te niebieskie oczy odznaczające się od reszty jego wyglądu, wszędzie rozpoznam. Miał czarne włosy dosłownie jak węgiel i ciut ciemniejszą karnację ode mnie. Chyba, że po prostu się opalił.

Niemożliwe... będę w klasie z Kaiem Walkerem?! O bogowie, jeśli brat się dowie, to mnie przeniesie.

Brother's Sweet Enemy[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz