Chapter 30

2.2K 50 6
                                    

Odpiął swój pas i dorwał się do mojego. Złapał mnie za żuchwę i przyciągnął do siebie. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Z każdą następną chwilą stawał się coraz bardziej agresywniejszy i głębszy.

Nagle się odsunął i zaczęłam gwałtownie łapać powietrze.

- Teraz ja się pobawię- powiedział i chwycił mnie za nogę. Przeciągnął mnie pod siebie i okrakiem nade mną sterczał.

- Chcesz się teraz..?- zapytałam zdziwiona.

- Dowiesz się za chwilę- mrugnął do mnie.

Zaśmiałam się cicho. Nie myślałam, że jest taki szalony.

Zaczął wodzić palcem po skórze mojej szyi, potem jechał między piersiami w miejscu małego wycięcia, wjechał na materiał i doszedł do części intymnej, którą zaczął drażnić. Robił kółka, a potem gwałtownie przejeżdżał przez środek. Za każdy razem, gdy tak robił wstrzymywałam powietrze i przez impuls podnosiłam nogi. Oplotłam go nogami w tali ale szybko je zrzucił. Chyba naprawdę chce mi dać nauczkę.

Powtarzał swoje ruchy, a ja robiłam się coraz bardziej mokra i sama chciałam, byśmy to zrobili teraz.

- I co? Nadal chcesz mnie denerwować?- zapytał szeptem przy moim uchu. Uśmiechnęłam się zadziornie.

- Musisz mi chyba lepiej to wytłumaczyć- przygryzłam mu ucho, tak jak on zawsze mi to robi.

- Wedle życzenia.

Poczułam jego rękę na plecach i zaczął rozpinać zamek od mojego kompletu. Potem zsunął mi go lekko z ciała i zajął się bielizną. Oczywiście jego mina była bezcenna, gdy zobaczył, że nie założyłam stanika.

- Pani Evans bez bielizny, nowość- stwierdził.

- Pan Walker, który czeka aż mu partnerka wystygnie, to też nowość- odgryzłam się.

Posłał mi kolejny uśmiech i zaczęliśmy się ponownie całować, tym razem od razu agresywniej.

Dobrałam się do jego spodni, a potem włożyłam ręce w bokserki i odszukałam jego kolegę.

Zaczęliśmy się zabawiać, w miarę próbując być cicho.

Przynajmniej po godzinie uznaliśmy, że trzeba kończyć. W toalecie się ogarnęłam, a potem służba przyniosła nam jedzenie. Po posiłku zasnęłam w ramionach Kaia.

***

Poczułam coś ciepłego na policzku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam na Kaia. Miał uśmiech na twarzy.

- Już jesteśmy- powiedział. Zdezorientowana spojrzałam przez małą szybę naprzeciwko mnie, było ciemno. Potem spojrzałam, że ktoś mnie zapiął.

Mruknęłam tylko i odpięłam pas. Wstałam i przeciągnęłam się.

Kai pomógł mi wyjść z samolotu i wsiedliśmy do kolejnego SUVA z osiłkami.

- Która godzina?- zapytałam z ciekawością.

- 4 nad ranem- odparł Kai. Zaczęłam zachodzić w głowę jakim cudem to możliwe.- Lecieliśmy około 10 godzin, a we Francji jest 9 godzin później- wyjaśnił.

Spojrzałam się na niego jak na kretyna, a on się roześmiał. Byłam zbyt zmęczona, by myśleć o czymkolwiek i znowu zamknęłam oczy opierając się na nim. Nie zasnęłam i przysłuchiwałam się pracy silnika.

Pół godziny później zatrzymaliśmy się. Przez zaciemnione szyby zobaczyłam hotel, a przed złotymi drzwiami pełno reporterów. Niektórzy nawet spali.

- Oni tak tu zawsze koczują?- zapytałam.

- Co poradzisz, taka praca- zaśmiał się i wyszedł z samochodu, a wraz z nim osiłki. Otworzył mi drzwi i widziałam, że dziennikarze się ożywili. Mówili coś po francusku ale nic nie rozumiałam.

Kai podał mi dłoń i pomógł wysiąść z auta. Splótł nasze dłonie i jeden osiłek stanął po jego stronie, a drugi po mojej. Weszliśmy do środka i w recepcji siedziała cycata baba. Widziałam jak się ślini, dlatego natychmiast spiorunowałam ją wzrokiem. Potem dostaliśmy kluczyk i razem z bojami hotelowymi poszliśmy na ostatnie piętro. Idąc czerwonym dywanem czułam się jak gwiazda Hollywood.

Kai przekręcił kluczyk od dużych jasnych drzwi i weszliśmy do środka. Od razu rzucił mi się w oczy balkon prosto z widokiem na wieże Eiffla. Pomieszczenie było biało czarne z trzema okrągłymi żyrandolami na suficie. Na podeście w prawej części apartamentu była jadalnia, a tuż przed nami stała mała kanapa z dwoma fotelami z wysokimi oparciami. Skierowane były na duży stojący telewizor przy ścianie. Natomiast po lewej były tylko drzwi.

Kai powiedział coś do facetów po francusku i zostawili bagaże, wyszli z apartamentu.

- Zawsze tu wynajmujesz?- zapytałam.

- Zawsze- odparł.- Pokażę ci dlaczego- dodał z uśmiechem. Nie puszczając mojej dłoni zaprowadził mnie na balkon. Od razu orzeźwił mnie chłodny wiatr i rześkie powietrze. Nad nami było pełno gwiazd, a przed nami piękna wieża, symbol Francji. Na zdjęciach nie była aż tak duża. Na ulicach panował spokój, tylko miejscami dostrzegłam pary spacerujące wokół wieży.

Nie wiem czemu ale przypomniała mi się sylwestrowa noc, kiedy... po raz pierwszy pocałowałam się z Kaiem.

Spojrzałam na niego. Wiatr roztrzepywał mu włosy, a on był zapatrzony w wieżę. Uśmiechnęłam się.

- Kai.

Odwrócił się, a ja stanęłam na palcach i go pocałowałam.

- Za co?- zapytał zdziwiony.

- Tak po prostu- odparłam, a on objął mnie ramieniem i razem chwilę popatrzyliśmy na wieżę.

- Sesję mam tylko przez dwa dni, a potem jestem do twojej dyspozycji. Możemy chodzić, gdzie ci się tylko podoba- powiedział.

- Oj na pewno byś ze mną poszedł- zaśmiałam się.

- Czemu?

- Bo wzięłam tylko spódniczki- skłamałam. Nastała cisza, a kątem oka widziałam jak się na mnie patrzy. Próbując powstrzymać śmiech spojrzałam się na niego.

- Żartujesz prawda?

- Tak.

Ciężko westchnął.

- Chodźmy już spać.

Weszliśmy do środka i przeszliśmy przez drzwi do następnego pomieszczenia.

Na środku pokoju stało szare łóżko, po lewej była szklana ściana z widokiem na wieżę, a po lewej wejście do garderoby i łazienki.

Wzięłam szybki prysznic i ubrałam na siebie długą koszulkę Kaia. Weszłam pod kołdrę i zamknęłam oczy nie czekając na niego. Jednak nim zasnęłam to poczułam jak tuli mnie do snu. Zasnęłam z uśmiechem. 

Brother's Sweet Enemy[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz