Wróciłam do domu z lepszym samopoczuciem. Weszłam do salonu, gdzie na kanapie siedział brat.
- Lily co się dzieje?- zapytał jak tylko mnie zobaczył.
- Obiecywałeś mi, że tu mi będzie lepiej ale czuję się tak samo jak tam- powiedziałam łagodnie.- Jestem na ciebie wściekła, że wracam do pustego domu i dowiaduje się z kartki, że wyjeżdżasz- dodałam.- W dodatku potrafisz sobie balować przez dwa tygodnie, a o mnie nawet nie pomyślisz. Nawet nie wiesz, że twój wróg mi pomógł, bo ciebie ciągle nie było- spojrzałam się na niego tak jak zawsze patrzyli się na mnie rodzice, jakby się zawiedli.
- Proszę trzymaj się od Kaia z dala- powiedział.
- Widzisz? Znowu to robisz. Jeśli będę chciała to będę z nim rozmawiać. Przeżyłam naprawdę dużo bólu, więc i z nim dam sobie radę- wyjaśniłam.
- Mówiłem ci przecież, że to kobieciarz- rzekł.
- Tak jak ty i muszę jeszcze znosić twoje humorki- westchnęłam. Głowa zaczęła mnie boleć.- Nie dam się tak łatwo wykorzystać, a teraz wybacz ale mam dosyć dzisiejszego dnia- dodałam i poszłam do kuchni. Wzięłam tabletkę na ból głowy i wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam gorącą kąpiel i napisałam wszystko Jessice. Była zła, że to on mnie pocieszał, więc zaproponowałam, żeby przyszła do mnie w weekend. Zgodziła się i obiecała mi, że nie zaśniemy przed 6 nad ranem. Potem poszłam spać.
***
Reszta tygodnia szybko minęła. Nie mogłam się doczekać weekendu. Wiadomo jak to Jessica, skombinuje nam alkohol. Musiałam się jej przyznać, że wiele razy już piłam sama i mam słabą głowę. Ona się ucieszyła i obiecała, że będzie mnie pilnować.
Co dziwniejsze, Kai mi rzeczywiście odpuścił, a nawet trochę spotulniał. Normalne, że sobie dokuczamy ale tak bardziej po przyjacielsku. Jessica aż zaczęła podejrzewać, że on zjarany chodzi, bo od roku nie widziała, by się uśmiechał. Tak naprawdę zaczęłam się interesować tym co mi wtedy powiedział, że nie zostawi mnie tak jak matki. Próbuję rozgryźć o co mu mogło chodzić ale nigdzie nie ma na ten temat informacji.
Alan próbuje ze mną gadać ale komunikuję się z nim tylko przez kartki, tak jak on to robił ze mną. Wiem zachowuję się jak nastolatka ale niech poczuje to co ja.
- A ty co się tak zawieszasz?- zapytał Kai.- O mnie tak myślisz?
Zakrztusiłam się wodą, którą miałam w ustach.
- Nie dodawaj sobie co?
- Mogłabyś mi czasem powiedzieć coś miłego Owieczko- powiedział przestając się uśmiechać.
- Przestań mnie tak nazywać, nie znudziło ci się jeszcze?- zdziwiłam się.
- Z tą burzą loków nie przypominasz mi nic innego- odparł.
- Ty za to oprócz powalającego wyglądu nie masz nic co by mnie pociągało- rzekłam złośliwie.
- Aleś ty wybredna- mruknął.
Przewróciłam oczami.
Chwilę potem zadzwonił dzwonek, a ja przesiadłam się do Jessici.
- Czy ja mam się zrobić zazdrosna?- zapytałam z bananem na twarzy.
- Przypominam, że to ciebie zaprosiłam na noc, a nie jego- odparłam rozbawiona.
Lekcje szybko minęły i czułam się naprawdę dobrze. Z Jess koło 16 wyszłyśmy ze szkoły. Specjalnie musiałam po nią jechać, a w niedzielę muszę ją odwieźć.
- Daj go poprowadzić- poprosiła robiąc słodką minkę.
- Nie i wsiadaj, bo jestem głodna- powiedziałam. Zaśmiała się i wsiadła.
Odpaliłam auto i pojechałyśmy do domu. Sophie zrobiła nam obiad i usiadłyśmy w salonie, by go zjeść.
- Masz służącą?!- zapytała szeptem.
- Ona jest bardziej jak moja siostra- odparłam.
Zajadałyśmy się obiadem komentując serial w telewizorze, który wisiał na czerwonej ścianie nad kominkiem.
Do pokoju wszedł Alan. Spojrzałam na Jessicę, zlustrowała go wzrokiem ale potem wróciła do oglądania telewizji.
- Smacznego- powiedział.
- Dzięki- mruknęłam.
Usiadł z telefonem przy ośmioosobowym stole obok kanapy. Jadł i gapił się w telefon, a czasem na Jessi. No nie, musi lecieć nawet na moje koleżanki? Co za zwyrol!
Posłałam mu mordercze spojrzenie, a Jess zachichotała.
- To jak się nazywa twoja koleżanka?- zapytał.
- Jessica- odpowiedziała.
Widziałam pożądający wzrok brata.
- Chodź, u mnie będzie bezpieczniej- warknęłam.
- Przynajmniej twój brat od razu mnie nie zaliczy- stwierdziła i mrugnęła do niego. Ona też lubiła się zabawić. Była dosyć dziką dziewczyną, która wie czego chce. Widziałam to po jej oczach, że ma chrapkę na Alana.
Weszłyśmy do mojego pokoju i usiadłyśmy na łóżku.
- Serio? Alan?- pytałam.
- Dobrze wiesz, że uwielbiam jednorazowe numerki. Poza tym mam w styczniu dwudziestkę- powiedziała.
- Tych jednorazowych numerków jest dużo ostatnio- zaśmiałam się.
- Tobie też, by się to przydało- rzekła.
- Na razie każdy facet jakiego znam to świnia- westchnęłam.
- A Kai? Mogę go poprosić o to- zażartowała i oberwała poduszką.
Po jedzeniu, Jessica rozstawiła na biurku alkohol. Spojrzałam się na dwa szampany i wina oraz dwie zgrzewki piwa. Posłałam przyjaciółce pytające spojrzenie.
- Czy ty chcesz mnie upić to nieprzytomności?
- Tak jakby- zaśmiała się.
Włączyłam serial i zaczęłyśmy od win.
***
Koło północy byłyśmy nieźle wstawione. Śmieszyło nas dosłownie wszystko i leżałyśmy na łóżku.
Ktoś zapukał do drzwi.
- Wejść- powiedziałam, próbując zachować powagę ale Jessica zaczęła się śmiać ze mnie i nie wytrzymałam. Alan wszedł do pokoju a my rechotałyśmy.
- Mogłybyście iść spać? Muszę się wyspać na jutro- powiedział rozbawiony.
- O hej przystojniaku, dasz mi swój numer, bo chciałabym cię już zaliczyć- zapytała Jessica, a ja znowu wybuchłam śmiechem.- Wcześniej cię nie widziałam, gdzieś skrywał swe piękne ciało?- pytała dalej, a ja już płakałam ze śmiechu. Alan miał na sobie tylko spodnie dresowe, a Jessica uwielbiała umięśnione torsy.
On się też roześmiał i wyszedł z pokoju.
Kolejne 3 godziny kończyłyśmy resztki alkoholu i zaczęłyśmy zasypiać.
CZYTASZ
Brother's Sweet Enemy[ZAKOŃCZONE]
RomanceLily Evans- dziewczyna o wielkim i zranionym sercu uratowana przez brata od rodziców dyktatorów i samotniści. Dzięki niemu odzyskuje chęci do życia. Kai Walker- chłopak z bogatej rodziny, król obiektywu i największy wróg brata Lily. Nagle jego zach...