Stanąłem jak słup soli i spojrzałem na jej dłoń, która zaciskała się wokół mojej. Serce znów mi przyspieszyło i szybko spojrzałem na jej twarz. Miała otwarte oczy ale płakała.
- Lily?
Wzięła głęboko powietrze.
- Przepraszam cię- powiedziała drżącym głosem. Ścisnęło mnie w sercu. Czemu ta wariatka mnie teraz przeprasza?
Chwyciła mnie za skrawek koszulki i nieporadnie spróbowała przyciągnąć do siebie. Uniosła się lekko i zbliżyła do moich ust, które potem czule objęła. Czułem, że mięknę.
Objąłem delikatnie jej twarz dłońmi i przytrzymałem przy ustach, odwzajemniając pocałunek. Wszedłem kolanem na łóżko ale poczułem słony smak jej łez. Odkleiłem się od niej i usiadłem trzymając ją za rękę.
Obudziła się i jest cała, a nawet pożądliwa jak zawsze. Moje serce skacze z radości.
- Czemu masz uśmiech?- zapytała siadając ostrożnie.- Powinieneś być wściekły na mnie. Powinnam cię przeprosić ale...- czułem, że się nakręca, więc musiałem to przerwać, by się rozluźniła.
- Lily- powiedziałem. Natychmiast przestała i spojrzała mi prosto w oczy.- Obudziłaś się i to jest teraz najważniejsze- dodałem.
- Ale...
- Żadne ale, będzie jeszcze czas, by o tym porozmawiać- przerwałem je znowu.- Pójdę po lekarza.
Wstałem, ucałowałem ją w czoło i poszedłem po lekarza. Zbadał ją w sali i powiedział, że Lily szybko wraca do zdrowia. Prawda, jej siniaki już są mniej widoczne nawet.
Kiedy lekarz przyszedł, Lily zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu, aż w końcu utkwiła wzrok na mojej posiniaczonej ręce.
- Gdzie Alan i Jessica, i co się do cholery stało z twoją dłonią?- zapytała. Tak,
wracała do zdrowia. Niestety teraz nieprzyjemna część.
Usiadłem wygodnie przy niej i zacząłem wszystko dokładnie wyjaśniać co się stało, co zrobiliśmy z Alanem i o wizycie policji. Powiedziałem jej też o moich podejrzeniach co do jej ojca i o nagraniu.
- Zabije skurwysyna- syknęła zaciskając dłoń.
- Spokojnie, w takim stanie nic mu nie zrobisz- rzekłem.
- Gówno prawda, mogę go pogrążyć dlatego chciał się mnie pozbyć- powiedziała.
- Za co?
- Za korupcje- odparła.- Nie raz byłam świadkiem jak groził bronią swoim przeciwnikom ale bałam się o tym mówić- dodała.- Ale teraz już przegiął- mruknęła.
- Pamiętasz coś może z wypadku?- zapytałem.
- Przypominam sobie wszystko- rzekła.- Pamiętam na pewno, że zapieprzałam mustangiem i zobaczyłam szarego jaguara w lusterku. Chciałam przyspieszyć, bo już zaczęłam panikować ale potem zaczął wyprzedzać i strzelać...- urwała i złapała się za głowę.
- Powiedz to wszystko policji ale dopiero jak odpoczniesz- westchnąłem. Nie potrzebnie się jej o to pytałem.
Wstałem i napisałem szybkiego sms'a do Jess, o wybudzeniu Lily.
- Kai?- zawołała. Oderwałem się od telefonu i spojrzałem na nią. W bladym świetle lampki dostrzegłem rumieńce na jej policzkach. Jak zawsze słodka.- Słyszałam cię- wyznała błądząc wzrokiem po pomieszczeniu. W końcu się odważyła i spojrzała mi wprost w oczy.
- Ale co słyszałaś?- zapytałem.
Nagle zacytowała moje słowa o tęsknocie do niej i myślałem, że zapadnę się pod ziemię.
- Zapomnij o tym- rzuciłem i schowałem telefon.
- Czemu?- zdziwiła się z uśmiechem.- To dzięki temu otworzyłam oczy- dodała.- Poza tym czułam, że jesteś przy mnie cały ten czas.
- Nigdy bym cie nie opuścił Gwiazdeczko- uśmiechnąłem się do niej ciepło. Odwzajemniła go i znowu serce mi mocno biło. Jeden uśmiech potrafi odgarnąć mrok wokół mnie.
- Ja też za tobą tęskniłam i wiem, że jesteś niewinny- rzekła.
- Skąd?- osłupiałem, bo w głowie miałem już długie przemówienie przygotowane.
- Jessica widziała całe zajście i zadzwoniłam do niej.
Jessica jednak ma serce, no proszę.
- Dosyć już wyznawania na dziś, odpocznij- poradziłem.
- Zostaniesz?- zapytała tym swoim słodkim wzrokiem.
- Oczywiście kochanie- odparłem.
Zgasiłem lampkę i chciałem się położyć na dwóch fotelach w głębi pomieszczenia ale Lily wciągnęła mnie na łóżko i wtuliła się. Nie za mocno objąłem ją ramionami i przycisnąłem do siebie. Zachichotała pod nosem, a potem wsłuchiwałem się w jej oddech i sam się uspokajałem.
- Kocham cię hrabio Walker- wyszeptała nagle i moje serce przyspieszyło. Dlaczego nie spotkałem tej dziewczyny przed wszystkimi laskami, z którymi spałem? Lily to chodzący skarb!
- Ja cię też kocham królewno Evans- powiedziałem. Wiedziałem, że lubi jak ją traktuję jak księżniczkę.
- Boże jak ja nienawidzę tego nazwiska- mruknęła z dezaprobatą.
- Da się to zmienić- wymruczałem jej do ucha, a potem oboje się zaśmialiśmy.
Gdybym mógł, skakałbym z radości. Niestety muszę ją utulić do snu, by się wyspała. Przed nami ciężkie dni.
***
Zdecydowanie najlepsze rozdziały jakie napisałam to ten i poprzedni. Pamiętam jak płakałam kiedy to pisałam.
CZYTASZ
Brother's Sweet Enemy[ZAKOŃCZONE]
RomanceLily Evans- dziewczyna o wielkim i zranionym sercu uratowana przez brata od rodziców dyktatorów i samotniści. Dzięki niemu odzyskuje chęci do życia. Kai Walker- chłopak z bogatej rodziny, król obiektywu i największy wróg brata Lily. Nagle jego zach...