Chapter 12

2.7K 70 2
                                    


Kwadrans później usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerwałam się z kanapy i cała w skowronkach podbiegłam do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Kaia. Miał w ręku czerwoną różę. Zmierzyłam go od razu wzrokiem i wiedziałam, że jego elegancka wersja, wygląda jeszcze seksowniej. Miał ciemną marynarkę, a pod nią czarną koszulę zapiętą tylko do połowy i mogłam zobaczyć obojczyk wraz ze złotym łańcuchem. Tak jak róża w jego ręku, białe spodnie odznaczały się. Miał je przedziurawione na kolanach i przylegały do nóg.

- Wejdź przystojniaku- powiedziałam z uśmiechem. Zlustrował mnie z pożądaniem w oczach i wszedł do środka.- Dla kogo ta róża?- zapytałam, gdy ściągał buty.

- Dla pewnej cudownej owieczki- odparł i kiedy się wyprostował się, podał mi ją. Serce to już galopowało.

Wzięłam różę i niespodziewanie dostałam buziaka w policzek.

- Przepięknie wyglądasz- wyszeptał, a ja nie mogłam przestać się uśmiechać.

- Dziękuję, ty też wyglądasz seksownie- zażartowałam i zaprowadziłam go do salonu. Wiedziałam, że się rumienię jak głupia, a Jessica już z dala wyczuwała sytuację.

Usiedliśmy do stołu, bo Sophie podała nam kolację. Potem zaczęły kolejno wjeżdżać butelki wódki i moje czteropaki. Włączyliśmy głośno muzykę i zaczęliśmy się bawić. Ja z Jessicą ciągle tańczyłyśmy do utworów z kieliszkami. Namówiła mnie na dwa shoty ale potem już nie chciałam. Alan i Kai o dziwo rozmawiali przy wódce nie kłócąc się. Momentami widziałam jak się na nas patrzyli i widziałam, że Alan się powstrzymuje.

- Zadanie wykonane. Alan ma wypisane na twarzy, że chce cie wyruchać- powiedziałam do Jess, a ta zaśmiała się jak głupia.

- Wiesz, że Kai też się tak patrzy?- zapytała, a mi serce znowu przyspieszyło i podeszłam do stolika. Wzięłam ogromnego łyka piwa i wróciłam do Jessici.

***

- Północ się zbliża- powiedział Alan.- Jessica idziesz przed dom?- zapytał.

- Pewnie kociaku- odpowiedziała biorąc kieliszek z szampanem.

Spojrzałam się na Kaia i widziałam po nim, że nie chciał tam iść. Dobrze, że w pokoju miałam balkon.

- Idziemy na balkon?- zapytałam podając mu kieliszek.

- Pewnie.

Jessica odwróciła uwagę Alana i poszliśmy na górę. Otworzyłam okno i oparliśmy się o balustradę.

- Ale mi gorąco- stwierdziłam i przyłożyłam kieliszek do czoła, natychmiast zaparował.

- Jesteś gorącą laską, więc co się dziwić- zaśmiał się i spojrzał na godzinę. Zostały 3 minuty do północy. Spojrzałam w niebo, ciemne i tajemnicze z milionem jasnych punktów oraz wielkim księżycem. Zastanawiało mnie czy za rok też będę z nim na niego patrzeć.

- Musisz się wyprowadzać?- zapytałam. Normalniej bym się na to nie odważyła ale alkohol dodał mi odwagi. Do tego serce waliło mi jak młot o kowadło.

- Muszę- powiedział i ścisnęło mnie w środku. Miałam ochotę zamknąć go w łazience i więzić tam do końca życia.- Nie wytrzymam z ojcem, a poza tym wszystkim wyjdzie na dobre jeśli wyjadę- dodał i jeszcze bardziej mnie ścisnęło. Zezłościł mnie. Debil nie widzi, że chcę zatrzymać go przy sobie?- Tobie to też wyjdzie na dobre- rzekł ciszej.

- Kai do jasnej cholery!- uniosłam głos.- Sama zdecyduję z kim będzie mi lepiej.

Piorunowałam go wzrokiem.

- Wiem, że chcesz...

- Gówno prawda!- przerwałam mu i próbowałam trzymać łzy.- Nie wiesz co chcę, bo tak byś nie wyjeżdżał- dodałam.

- Lily- powiedział moje imię tak smutnym głosem, że myślałam, że się poryczę.

- Proszę nie wyjeżdżaj, zostań ze mną- wyszeptałam błagalnie nie odwracając wzroku od jego oczu. Uśmiechnął się i odstawił kieliszek na szklanym stoliku obok małej sofy. Potem złapał moją twarz w ręce i gładził kości policzkowe kciukami.

- Wiesz jaki jestem, tylko narobię ci kłopotów- westchnął ale jego wzrok mówił co innego. Spoglądał mi na usta, a potem w oczy. Nie chciał...

- Wiem, że moje zdanie nic dla ciebie nie znaczy ale proszę posłuchaj mnie ten jeden raz- zaczęłam.- Zostań ze mną, pomogę ci to przetrwać, a po...- przerwał mi obejmując moje usta swoimi. Myślałam, że serce mi wyskoczy z piersi. Czy on mnie właśnie pocałował?!

Odsunął się ale zapragnęłam czegoś więcej. Szarpnęłam go za koszulę i pocałowałam namiętnie. Akurat usłyszałam pierwsze fajerwerki, które świadczyły, że wybiła północ. Kai natychmiast odpowiedział i przyciągnął moje ciało bliżej go. Polizał moje wargi, a ja wpuściłam jego język do środka. Myślałam, że śnię. Moje serce galopowało, a ja nie wiedziałam co się dzieje.

- Szczęśliwego nowego roku owieczko- powiedział, gdy się od siebie odkleiliśmy.

- Oby był ciekawszy niż poprzedni przystojniaku- rzekłam lekko zdyszana i cała rozpalona.

Brother's Sweet Enemy[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz