Chapter 29

2K 51 8
                                    

Lily

Rankiem obudził nas mój telefon. Mruknęłam wściekła, bo była dopiero ósma rano. Wzięłam telefon i odebrałam.

- Halo?

- A jednak odbierasz telefony- powiedział męski głos. Od razu rozpoznałam swojego ojca i moje serce zaczęło walić jak szalone. Chciałam coś powiedzieć ale gardło jakby się zacisnęło i nie mogłam nic z siebie wydusić. Rozłączyłam się szybko i odłożyłam telefon na stolik nocny.

Cholera jak zdobył mój numer? Skąd ten przeklęty człowiek ma mój numer?

- Lily?

Może nawet wie gdzie mieszkam? A co jeśli widział mnie razem z Kaiem? Przecież on go zabije!

- Lily!- zawołał głośniej Kai i odwróciłam się do niego. Miał zmartwiony wyraz twarzy.

- Co?- zapytałam drżącym głosem. Chcąc nie chcąc spłynęła łza po moim policzku.

Kai zmarszczył brwi i przyciągnął mnie do siebie. Mocno przytulił, a ja czułam się coraz lepiej.

- To był ojciec, prawda?- zapytał. Pokiwałam twierdząco głową, a on tyko mocniej mnie uścisnął i pociągnął na poduszki.- Spróbuj zasnąć.

Wytarłam szybko oczy i zamknęłam je wtulając się w swojego chłopaka.

***

Poczułam jak ktoś daje mi buziaka w czoło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Kaia, ubranego i gotowego do wyjścia.

- Gdzie idziesz?- zapytałam.

- Muszę znowu wyjechać- rzekł nieśmiało.

- Znowu?- uniosłam się.

Wiem to jego praca ale chyba odrzucenie jednego zlecenia nic mu nie zrobi. Dobrze wie, że mój ojciec jest nieprzewidywalny. On może sobie wyjechać, a ojciec zaatakuje albo go albo mnie. Martwiłabym się tylko o niego.

- Nie ważne, miłego wyjazdu.

- Jedź ze mną.

Powiedzieliśmy równo.

- Co?- zdziwiłam się.

- Zabiorę cię ze sobą, odpoczniesz trochę w luksusach- dodał z lekkim uśmiechem.

- A szkoła? A Alan?- pytałam.

- Nie mamy żadnych ważnych egzaminów w następnym tygodniu, a Alan sobie poradzi- powiedział.

- A gdzie?

- Niespodzianka- dał mi kolejnego całusa w usta.- Za 2 godziny jestem po ciebie, spakuj się na tydzień- rzucił i podekscytowany wyszedł. Chwilę potem usłyszałam warczenie silnika auta.

Uśmiechnęłam się do siebie i nie traciłam czasu. Wzięłam szybki prysznic, zmyłam z siebie lakier do włosów, makijaż i nakremowałam ciało. Najpierw zajęłam się włosami, a potem wyciągnęłam walizki z szafy w garderobie. Skoro to niespodzianka, muszę przygotować ciuchy eleganckie i luźniejsze. Wrzuciłam więc parę sukienek, spódniczek i obcisłych spodni. Zrobiłam to celowo, bo dobrze wiem, jak Kai reaguje na spódniczki. Do drugiej walizki zapakowałam buty i poszłam szukać jakieś kreacji na dłuższą drogę. Stojąc przed szafą zdecydowałam o czarnym długim kombinezonie z zapięciem pod szyję. Ubrałam do tego czarne zamknięte szpilki i białą ramoneskę. Wzięłam okulary przeciwsłoneczne i zapakowałam w podróżną torbę potrzebne kable do ładowania telefonu i powerbanku.

Potem zniosłam walizki na dół.

- Wybierasz się gdzieś?- zapytał podejrzliwie Alan. Dostrzegłam też Jessicę w salonie.

- Tak, w podróż poślubną z Kaiem- odparłam złośliwie.

- Że kurwa co?- od razu się spiął.

- Żartuje baranie- mruknęłam i usłyszałam rechot Jessi.

- Nie strasz mnie- powiedział.- A tak na serio?

- Kai zabiera mnie na wycieczkę- rzekłam. Nie powiedziałam o porannym telefonie, by go nie stresować. Sama chciałabym się trochę zrelaksować, więc cieszę się, że z nim jadę.

- Tylko bądź ostrożna- ostrzegł.

- Tak wiem- westchnęłam i ktoś zapukał do drzwi. Podekscytowana otworzyłam drzwi i zobaczyłam Kaia w dosyć eleganckim ubiorze. Miał na sobie czarną marynarkę, granatową koszulę zapiętą na dwa guziki pod szyją oraz ciemne przylegające spodnie.

- Gotowa?- zapytał z figlarnym uśmiechem.

- Oczywiście.

Pożegnałam się z bratem oraz Jessicą i poszłam z Kaiem do auta. Zapakował moje walizki do czarnego SUVA i ruszyliśmy.

- Powiesz mi w końcu gdzie jedziemy?- zapytałam patrząc jak wjeżdżamy na lotnisko. Niezbyt przepadałam za podróżami samolotem, bałam się.

- Na co ty liczysz?- zapytał żartem. Przewróciłam oczami i udałam obrażoną.

Chwilę później wysiedliśmy z auta. Stanęliśmy przed czarnym prywatnym samolotem.

- Twój?

- Tak.

Ochroniarze otworzyli bagażnik i zaczęli wyjmować bagaże. Patrząc jak Kai idzie do samolotu, myślałam czy by nie zrezygnować. Ledwo co stałam na nogach, a co dopiero wejście na pokład tego wielkoluda...

- Idziesz?- zapytał zatrzymując się przed schodami do samolotu. Popatrzyłam na niego skwaszona.

- Może lepiej...

- Nawet nie próbuj!- zagroził palcem i zaczął iść szybko w moją stronę.

- Ale ja nie lubię lata...- Kai w mgnieniu oka podbiegł do mnie i przełożył przez ramię. Pisnęłam.- Co ty robisz?

- Zabieram cię ze sobą- odparł głaskając mnie po tyłku. Mruknęłam.- Maruda.

Zacisnęłam ręce w pięści ale potem zobaczyłam, że wiszę nad tego dupą. Zaśmiałam się pod nosem i wymierzyłam soczystego klapsa w jego pośladek. Dobrze wiedziałam jak tego nie lubił.

- To był błąd- warknął. Zarechotałam jak głupia patrząc się na jego tyłek.

- Ale masz fajną dupę- powiedziałam, gdy wchodził ze mną po schodach.

- Możesz się gapić na coś innego niż moja dupa?- zapytał poirytowany. Postanowiłam go trochę zdenerwować.

- Na co ty liczysz?- zapytałam powstrzymując śmiech. Jednak usłyszałam, że i on się zaśmiał.

- Obiecuję ci, że przez tydzień nie usiądziesz na swoje dupsko- zagroził żartem.

- Tak, tak jasne- przewróciłam oczami.

Weszliśmy do samolotu i niespodziewanie gwałtownie rzucił mnie na jasną sofę. Miał na swojej buzi figlarny uśmieszek, co oznaczało, że mam bardzo przesrane.

- Czekaj tu.

Poszedł do kabiny pilotów i pomógł ochroniarzom, którzy usiedli niedaleko nas. Na szczęście byli odwróceni tyłem do nas. Potem przyszedł Kai, który zapiał mnie pasem i usiadł obok. W głośnikach usłyszeliśmy pilota informującego o starcie i zaczęłam panikować. Kai to zauważył ale złapał mnie za rękę i ucałował w czoło. Natychmiast się uspokoiłam i po małych turbulencjach wznieśliśmy się w powietrze.

Jeden z ochroniarzy się odwrócił do nas.

- Szefie, idziemy do stewardess- oznajmił. Zdziwiłam się, że tak swobodnie przeszli do innej części, wiedząc że są kilometry od ziemi. Wtedy spojrzałam na Kaia, powrócił złowieszczy uśmiech.

Brother's Sweet Enemy[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz