Chapter 14

2.6K 72 0
                                    

Rankiem obudziłam się z lekkim bólem głowy. Kai już nie spał, a jego spojrzenie wywołało uśmiech na mojej twarzy.

- Dzień dobry królewno- powiedział.

- Dzień dobry królewiczu- wychrypiałam.

- Jak się spało?- zapytał.

- Z tobą zawsze lepiej- odparłam, a on pocałował mnie. Szybko odwzajemniłam go i przewróciłam Kaia na plecy siadając na nim. Złapał mnie za biodra nieśmiało co mi się podobało.

Dłuższą i namiętną chwilę później leżałam na nim słuchając jego serca. Biło tak samo szybko jak moje.

- Wiesz, że twój brat mnie zabije jak się dowie?- zapytał.

- Alan jest ślepy, a my nie musimy od razu mówić całemu światu- odpowiedziałam.

- Jak się media dowiedzą, będziesz musiała uważać- powiedział.

- Obronisz mnie, a jak nie to Alan cie dorwie- zaśmiałam się.

Wstaliśmy po południu i razem zrobiliśmy śniadanie. Potem wzięłam leki i zeszła Jessica z Alanem. Wyglądali jeszcze gorzej niż ja i Kai.

Jess miała na sobie koszulkę brata, a on był tylko na bokserkach.

- Nieźle hałasowaliście w nocy- powiedział Kai. Zakrztusiłam się wodą, a Alan stanął jak słup soli.

- Co?- zdziwiła się Jessi.

- Koło piątej was poniosło trochę- wyjaśnił spokojnie Kai.

- Przepraszam, obudziliśmy was?- zapytał zmieszany Alan.

- Lily spała jak zabita, tylko ja was słuchałem- odrzekł.

Złapałam głęboko powietrze i odstawiłam szklankę. Miałam rację, sypiają ze sobą.

- Chcecie coś jeść?- zapytałam.

- Tabletki- powiedzieli.

Wyciągnęłam leki i podałam im wodę, a potem poszłam z Kaiem na górę. Weszliśmy pod kołdrę i włączyliśmy serial na netflixie.

***

Tydzień później...

Budzik zaczął dzwonić. Spróbowałam wydostać się z ramion Kaia ale nie mogłam. Był zbyt silny.

- Kai, musimy jechać do szkoły- powiedziałam. On tylko mruknął i przytulił się do mnie.- Jeśli nie wstaniesz, zawołam Alana- zagroziłam i rozluźnił uścisk.

Wczoraj wróciliśmy do szkoły, a on znowu u mnie nocuje. Alan się przyzwyczaił do tego ale wciąż nie wie co zaszło między nami w sylwestra. Kai uznał, że dla mojego bezpieczeństwa lepiej będzie jeśli na razie się wstrzymamy. Mi to odpowiadało.

- Ubieraj się- powiedziałam, gdy po pięciu minutach wciąż nie wstał. Przekręcił się na drugą stronę, a ja westchnęłam z irytacją. Mogłam nie godzić się na to, by został na noc. Miałabym spokój, jak wczoraj.

Wpadłam na pewien pomysł, jak szybko go obudzić. Zdjęłam jego koszulkę i delikatnie przewróciłam go na plecy. Usiadłam na nim i złożyłam soczystego całusa na jego ustach.

- Wstawaj przystojniaku- wymruczałam. Wtedy otworzył oczy.

- Tak to mnie możesz zawsze budzić- powiedział i oddał całusa przewracając mnie na plecy. Oplotłam się nogami wokół jego bioder, a ręką wjechałam we włosy. Nasze języki tańczyły ze sobą z pełną pasją i odrobiną agresywności. Pogłębialiśmy pocałunek aż w pewnej chwili zabrakło mi tchu. Odczepiłam się i spojrzałam na jego oczy pełne pożądania. Potem je zacisnął co oznaczało, że rozbudziłam jego każdą część ciała.

- Powodzenia słodziaku, a ja idę się myć- pocałowałam go jeszcze raz i poszłam wziąć prysznic. Musiałam się schłodzić, bo czułam jakbym miała gorączkę.

Chwilę później z łazienki wyszłam w samym ręczniku i poszłam do garderoby.

- Lily- powiedział zakrywając twarz dłońmi. Uwielbiałam się z nim drażnić. To była zemsta za każdy raz, kiedy nazywał mnie owieczką

Brother's Sweet Enemy[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz