Chapter 34

1.9K 49 5
                                    

Przez resztę tygodnia, tak jak obiecał Kai, spędziliśmy go tylko we dwójkę. Zwiedziliśmy większość restauracji oraz ich toalet... Byliśmy w Luwrze oraz nocą włamaliśmy się do wieży Eiffla. Nikt nas nie przyłapał na tym ani na igraszkach pod gołym niebem. Dzięki temu odprężyłam się i zapomniałam o problemach. Jestem naprawdę wdzięczna za to Kaiowi.

Niestety musieliśmy wracać. Pilot niedawno zapowiedział podchodzenie do lądowania, więc już niedługo położę się we własnym łóżku. Tamto było miłe ale pościel niezbyt pachniała przez nasze wybryki. Podsumowując ten wyjazd, był naprawdę szalony, pełen seksu i najlepszy jaki w życiu przeżyłam.

Samolot wylądował i Kai pomógł mi wysiąść z niego. Musieliśmy odpocząć, więc najpierw Kai odwiózł mnie do domu. Alan już na mnie czekał i pomógł z walizkami. W salonie zastałam śpiącą Jessicę.

- A ona co?- zapytałam szeptem.

- Nie próżnowaliśmy- Alan wytknął mi język.

- A my nie powstrzymywaliśmy się- odgryzłam się.

Zaśmialiśmy się po cichu i weszłam na górę z walizkami. Wszystko co w nich było nadawało się do prania, więc zostawiłam to Sophie. Wzięłam długą kąpiel i zeszłam do brata. Jessica już nie spała i jak na złość zażądała szczegółów. Wyciągnęłam ją na dwór i zaczęłam jej wszystko opowiadać przy winie.

- Suce bym dojebała jeszcze- syknęła, gdy mówiłam o Alexie.

- Tak, a potem by mnie ujebała za pobicie, myśl kobieto- upomniałam ją.

Potem zaczęłam opowiadać gdzie to robiliśmy i widziałam jak nie mogła w to uwierzyć.

- Serio się włamaliście na wieżę?!- zapytała z oczami jak pięć złotych.

- Owszem i zabawiliśmy się odpowiednio- wyjaśniłam. Jessi pisnęła i zaczęła się śmiać.

- Widzę, że już o mnie plotkujecie- zaśmiał się Kai. Przestraszyłam się i o mało co nie wylałam wina.

- Kai?!

- Weź swojego lowelasa i oddaj mi Jessicę- mruknął z pokoju Alan. Zaśmialiśmy się.

Gdy chciałam wchodzić do domu, zadzwonił telefon. Przestraszyłam się, kiedy zobaczyłam nieznany numer. Drżącymi rękoma odebrałam ale się nie odezwałam.

- Fajnie było we Francji?- zapytał głos ojca. Serce zaczęło mi mocno walić i musiałam usiąść.- Miałem rację, jesteś kurwą i w końcu...- ktoś wyrwał mi telefon z ręki.

- Odpierdol się od niej w końcu- warknął do telefonu wściekły Kai i się rozłączył.

Ścisnęło mnie w gardle, a pod powiekami zaczęły pojawiać się łzy.

- Co jest? Kto to był?- zapytał Alan. Nie mogłam nic powiedzieć.- Lili powiedz- pytał dalej.

- Alan daj jej spokój- syknął Kai.

- Nie rozkazuj mi- parsknął brat.

- Doradzam ci tylko- mruknął Kai.

- Ogarnijcie się- wtrąciła się Jess.

Wstałam i pobiegłam do swojego pokoju. Nie miałam ochoty słuchać jak znowu sobie dogadują. Muszę się uspokoić, a oni nie pomagają.

Ojciec mnie śledzi ale go nie widzę. Zna mój numer ale ja nie znam jego. Może być wszędzie ale ja i tak nie wiem gdzie i kiedy zaatakuje. Przez to, że Kai się wtrącił, może zginąć. To będzie moja wina, jak zawsze.

Przyciągnęłam do siebie nogi siedząc na łóżku. Zacisnęłam powieki i łzy spłynęły mi po policzku. Jestem tu zaledwie parę godzin, a on już musiał wszystko spierdolić. Dlaczego nie da mi świętego spokoju?

Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Wejść.

Kai wszedł do pokoju ze zmartwionym wzrokiem. Długo się nie zastanawiałam tylko podbiegłam do niego i wtuliłam mocno. Chciałam znowu poczuć się bezpieczna, a przy nim było to możliwe.

Objął mnie mocno ramionami i nic nie mówił. Trzymał mnie mocno i pozwolił, bym się sama uspokoiła.

- Dlaczego on to robi?- wyszlochałam. Czułam jak Kai się spina.

- Nie wiem ale jeśli go spotkam to zabije- warknął.

- Nie!- odsunęłam się natychmiast.- Przysięgnij, że nic nie będziesz próbował.

- Czemu? On musi zapłacić!- mówił.

- Ty nic nie rób błagam- kolejne łzy spływały mi po policzkach, jak sobie wyobraziłam, że mogę go stracić, że może zginąć i mnie zostawić.- Jeszcze coś ci zrobi, a ostatnią rzeczą jaką chce robić, to cierpieć bardziej- dodałam.

Zmarszczył brwi i podszedł do mnie. Znowu zamknął mnie w ramionach, a ja pękłam i tylko płakałam.

- Nic nie zrobię, tylko nie płacz już- powiedział spokojnie. Pokiwałam głową.- Chodź do łóżka- dodał.

Weszliśmy od razu pod kołdrę. Kai mnie przytuliłam i głaskał po głowie.

Kiedy poczułam się lepiej, spojrzałam na Kaia. Posłał mi ciepły uśmiech.

- Dziękuję- wychrypiałam.

- Za co?- zapytał.

- Za to, że zawsze jesteś, gdy cię potrzebuję- powiedziałam. Uśmiechnął się bardziej.

- Tak szybko się mnie nie pozbędziesz- ucałował mnie w czoło.

Moje serce biło dla niego i dzięki niemu. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby go tu nie było. 

Brother's Sweet Enemy[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz