Chapter 11

2.7K 69 1
                                    


Kai został u mnie do piątku. Wczoraj wieczorem, lekko zawiedziona, odwiozłam go do domu. Dzisiaj jest sylwester, więc musiałam pomóc Alanowi w przygotowaniach. Od rana jeździmy po sklepach i szukamy jego ulubionych alkoholi. Wieczorem oprócz Jessici, przychodzi Kai. Alan tak jakby nie ma do tego problemu ale pewnie dostanie pierdolca, gdy się do niego przytulę albo chodź trochę zbliżę.

Co ciekawsze i bardziej interesujące, Alan każdej nocy znikał gdzieś, kiedy Kai u nas nocował. Wydaje mi się to podejrzane, że ciągle jeździ po nocach do kochanek. Tyle, że Jessica ciągle narzeka, że jest niewyspana i nie mogę przestać myśleć o tym. Jakby połączyć wszystkie fakty to wychodzi mi zawsze to samo. Jestem coraz bardziej przekonana, że się spotykają na seks. Tym bardziej, że to ON zaprosił Jessicę. Jestem ciekawa kiedy mi o tym powiedzą. Gorzej dla nich jak ich przyłapię. Zrobię wtedy zdjęcie i będę je pokazywać za każdym razem, gdy Alan będzie miał problem do Kaia.

- Będziesz coś pić?- zapytał wyrywając mnie ze złowieszczego planowania.

- Weź mi 2 czteropaki- powiedziałam wskazując na piwo w puszkach. Po ostatniej balandze z Jessicą mam dość alkoholu ale jakoś trzeba powitać nowy rok.

- Dobra 10 wódek...- zaczął liczyć, a ja spojrzałam do wózka i się przeraziłam. Cały wypełniony alkoholem. Kai, Jessica i on upiją się jak świnie, na sto procent.

Godzinę później wróciliśmy do domu. Sophie pomogła nam rozpakować wszystko.

- Alkohol zostawimy tu, a przekąski zanieście do kuchni- powiedział Alan.

- Tak jest alkoholiku- rzuciłam żartem i wzięłam dwie siatki chipsów.

Postawiłam je na blat, a potem odpisałam Kaiowi. Przez te parę dni i nocy, zbliżyliśmy się do siebie. Gdy dziś zasypiałam sama, miałam przed oczami wszystkie momenty. Najśmieszniej było w środku nocy, kiedy jego wzwód mnie budził. On się wściekał, że się śmieje z niego ale potem zawsze padało zdanie: To przez ciebie, mogłabyś go ciągle nie podniecać? Czułam się jak mała dziewczynka przy nim. Przed zasypianiem długo też rozmawialiśmy. Wiedziałam, że on tego potrzebuje, więc odrzuciłam myśl o tym, że znowu mnie zrani i postarałam się zaufać. Jeśli mnie zrani, Alan go urządzi na dobre.

Dużo mi opowiadał, że to dzięki mamie teraz jest gdzie jest. Zawsze marzył, żeby stanąć przed obiektywem, a jego mama postarała się, by spełnić jego marzenie. Ojca nigdy z nimi nie było. Tłumaczył, że miał ciągle delegacje, na których ruchał się z laskami. Przypadkiem też wyznał kiedy ma urodziny, 24 lutego. Zanotowałam tę datę w pamięci i za chiny ludowe nie mogę jej zapomnieć. Opowiedział mi również, że już poczynił pewnie kroki dotyczące wyprowadzki. Przeprowadza się do Los Angeles. Posmutniałam na tę wiadomość. Alan i ja mieszkaliśmy w zasadzie blisko San Francisco, a Los Angeles jest koło 5 godzin drogi stąd, co oznacza że nie będziemy się często widywać. Najgorsze jest to, że to tylko do czasu aż ukończy szkołę, bo potem wylatuje do Miami. Ta jego wyprowadzka naprawdę mnie dołuje ale jeśli ma się uwolnić od ojca chama i jego lafiryndy, to nie będę go zatrzymywać. Pewnie i tak by mnie nie posłuchał.

- Halooo!- krzyknął Alan.- Nie zawieszaj się tylko mi pomóż- powiedział brat.

- Pisałam z Kaiem- mruknęłam.

- Przecież się zobaczycie wieczorem i pewnie w nocy- warknął.

- Ciekawe czy Jessica będzie spała na kanapie czy w twoim łóżku- zapytałam i jego mina była bezcenna. Przez chwilę miał otwarte usta jakby chciał coś powiedzieć ale potem nerwowo się zaśmiał i wrócił do garażu.

Chwilę później wszystko przyniosłam do kuchni. Potem poszłam na górę i spojrzałam na zegarek. Było prawie przed trzecią, a ja musiałam się umyć, ogarnąć nogi i włosy, no i wybrać sukienkę. Koszmar!

Włączyłam muzykę i wzięłam kąpiel. Potem umyłam włosy i nałożyłam odżywki. Wyszłam z łazienki w samym ręczniku i było już przed piątą. Koło szóstej mieli przyjechać.

Telefon zaczął dzwonić. Ściszyłam muzykę.

- Halo?- odebrałam telefon od Jessici.

- Kurwa odbieraj!- wrzeszczała mi do słuchawki.

- Przestań krzyczeć albo się rozłączę- powiedziałam.

- Wyślę ci zdjęcia 3 sukienek i powiedz mi, którą mam założyć- rzekła i się rozłączyła. Chwilę później dostałam 3 zdjęcia. Pierwsza sukienka była srebrna z dekoltem i wycięciem na plecach oraz bardzo krótka. Nie musiałam patrzeć na inne zdjęcia, by odpowiedzieć. Na pewno chciała podniecić Alana, a on uwielbiał miniówy. Odpisałam więc, a potem poszłam wysuszyć włosy. Nie rozczesywałam ich i zostawiłam sprężyny w artystycznym nieładzie. Potem poszłam do garderoby i miałam wrażenie, że się popłaczę, co ja mam ubrać, żeby Kai nie gapił się na Jessicę?!

Przyzwyczaiłam się do myślenia typu co by się spodobało Kaiowi. Mam tyle sukienek, że któraś musi być bardziej zjawiskowa od Jessici ale przecież nie ubiorę się jak ladacznica, to nie mój styl. Muszę czuć się komfortowo i zarazem być sex bombą.

Po kwadransie przeglądania sukienek, ubrałam czerwoną, trochę za tyłek. Nie miała ramiączek, bo była zupełnie pod szyję z małym wycięciem między piersiami. Musiałam ją zawiązać z tyłu na szyi i nie powyrywać sobie włosów przy okazji. Pomalowałam szybko paznokcie od nóg na czarno i poszłam się pomalować. Umalowałam rzęsy, przez co stały się dłuższe i grubsze oraz usta na matowy róż. Był w odcieniu moich normalnych ust, no może trochę ciemniejszy ale z czasem ciemnieje jeszcze bardziej.

Kiedy następnym razem spojrzałam na zegar, było wpół do siódmej. Wyłączyłam muzykę i usłyszałam śmiech Jessici na dole. Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Alan stał z Sophie w kuchni, a ona siedziała na sofie w salonie. Włosy splątała w wysokiego kucyka, miała mocno pomalowane usta na soczysty czerwony oraz cienie z eileinerem, długie srebrne kolczyki w uszach i sukienkę, którą wybrałam. Kiedy mnie zobaczyła, zdziwiła się.

- Wow.

- Noo, to samo można powiedzieć o tobie- stwierdziłam i mocno się do niej przytuliłam.

- Kai na pewno spojrzy na ciało obciśnięte tą kiecką- zaśmiała się.

- A jak tam Alan?- zapytałam i pomimo makijażu widziałam rumieńce.

- Domyślasz się czegoś prawda?

- Tak ale nie będę ingerować- odparłam.- I nic nie mów o tym bratu- wyszeptałam.

- Spoko.

Usiadłyśmy i dostałam wiadomość od Kaia. Napisał: Jadę, mam nadzieję, że będziesz błyszczeć dziś jak gwiazdka. Od razu się uśmiechnęłam.

- A ta znowu w tym telefonie- mruknął.

- Zajmij się Jessicą, a mi daj spokój- odparłam.

Brother's Sweet Enemy[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz