Chapter 23

2.5K 63 4
                                    


Niedługo potem dostaliśmy zamówione jedzenie. Następnie zamówiliśmy deser i miło spędziliśmy czas do 19. Jessica napisała mi, że dom jest wolny.

- Jedziemy do mnie?- zapytałam uśmiechając się figlarnie. Moja odwaga lekko podskoczyła do góry z powodu paru lampek wina.

- Z chęcią- odparł i poprosił o rachunek. Zapłacił po czym wróciliśmy do auta. Nie wiem czemu ale czułam, że mam ochotę na coś więcej niż zwykłe pocałunki i przytulanki. Napisałam do Jessici z zapytaniem o prezerwatywy w pokoju Alana. Z początku zaczęła mi spamić wiadomościami z przekleństwami ale w końcu podała lokalizację.

Tuż przed 20 zajechaliśmy przed dom. Weszliśmy do środka w grobowej ciszy, jakbyśmy się wygadali na randce. Lekko poddenerwowana poszłam do pokoju brata. Przeszukałam jedną z szuflad przy biurku i schowałam je za sobą. Przemknęłam do pokoju i schowałam gumki pod poduszką. Chwilę potem wszedł Kai i rzucił się na łóżko. Serce zaczęło mi szybciej bić, bo pod tamtą poduszką były prezerwatywy.

- A ty co się tak rumienisz?- zapytał i serce jeszcze bardziej przyspieszyło.

- Nie... nic- rzuciłam i podeszłam do biurka. Oparłam się o nie i brałam głębokie wdechy, by się uspokoić. Może nie powinnam o tym ciągle myśleć? Ale jestem tak napalona, że za chwilę sama sobie poradzę.

Nagle poczułam go za sobą, jego oddech na szyi i ciepło dłoni na biodrach

- Ktoś tu ma niegrzeczne myśli- wyszeptał i przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Zacisnęłam uda, bo czułam coś dziwnego, jakby ukłucie tam.

Wtedy dłonią zaczął jechać powoli w górę po mojej ręce. Każdy włos stanął mi dęba i zacisnęłam dłonie. Dojechał do szyi i poczułam gorąc jego ust. Przełknęłam ślinę i zaczerpnęłam głębiej powietrze. Drugą dłonią jeździł po gołym udzie i coraz ciężej mi było skupić myśli na czymkolwiek. Ten facet to chodzący ogier.

Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, a on nie przestawał i przywierał do mnie mocniej.

- Kai...- powiedziałam jego imię tak błagalnym tonem, że zabrzmiało jak jęk.

- Mam przestać?- zapytał zachrypły. Jego ręka znalazła się pod sukienką i dotarła do majtek. Nie chciałam, by przestał ale nie umiałam tego powiedzieć. Przygryzłam wargi i starałam się nie zaciskać bioder, by miał łatwiejszy dostęp.

Nagle gwałtownie mnie odwrócił i posunął na biurko. Usiadłam na zimnym drwnie i głośniej zaczerpnęłam powietrza.

- Oj nie ładnie mnie tak prowokować- powiedział i postanowiłam dołączyć do jego gierki.

Przysunęłam go bliżej siebie i zbliżyłam nasze usta. Patrzyłam się na nie, a parę centymetrów przed zetknięciem zatrzymałam się i spojrzałam prosto w jego oczy.

- Nie ładnie jest rozbudzić mnie, a potem zostawić- wszeptałam.

- Czyli mogę kontynuować?- zapytał i wydało mi się to słodkie, że nadal nie jest pewny czy mu pozwolę na wszystko.

Uśmiechnęłam się figlarnie i zbliżyłam się do jego ucha.

- Dzisiaj możesz zrobić ze mną co tylko będziesz chciał.

Potem wpił się w moje usta nie pozwalając mi nic mówić i gładził moje biodra posuwając ręce w górę.

Oplotłam nogi wokół jego bioder i przycisnęłam tym samym do biurka. Rękoma gładziłam, a raczej wbijałam paznokcie, w jego plecy, gdy całował moją szyję i schodził niżej obojczyków.

Zrzucił ramiączka od sukienki i ściągnął ją do brzucha odsłaniając mój biały koronkowy stanik. Patrząc się w moje oczy, dobierał się do zapięcia stanika. Patrzył się na mnie tak jakby czekał na plaskacza w każdej chwili ode mnie. Wciąż nie był pewny...

- Kai...- zaczęłam.- Mówiłam ci, masz zielone światło- dodałam posyłając mu ciepły uśmiech.

- Na pewno? Mogę w ka...- objęłam jego usta, sprawiając, że się zamknął i odpiął mój stanik. Gorącymi dłońmi chwycił za piersi ale wciąż bawił się moim językiem w ustach. Dopiero po chwili oderwał się i całował szyję, schodząc niżej. Osunęłam się plecami na lodowate biurko, a on gryzł moje sutki. Dłońmi natomiast dobierał się do majtek i gładził moją wrażliwą część kciukiem, przez co skupiałam się tylko, by nie przeklinać z rozkoszy.

Wniosek był prosty, gdybym wcześniej się przekonała, że to takie zajebiste, robiłabym to częściej.

Kai nagle mnie chwycił za tyłek i rzucił na łóżko. Jednym zgrabnym ruchem ściągnął koszulkę i rzucił ją gdzieś na podłogę.

- A może byś tak zakręcił tyłkiem dla mnie, co?- zapytałam przygryzając wargę. Kto jak kto ale Kai ma zajebistą dupę.

- Chyba w snach- parsknął i zbliżał się do mnie ale bosą stopą go powstrzymałam. Jechałam od widocznych obojczyków w dół czując gorąc, która biła od niego. Zatrzymałam się na spodniach i lekko pogładziłam wypukłość. Zachichotałam ale on głośno wypuścił powietrze. Nie wiem czemu ale spodobało mi się dręczenie jego popędu do mnie. Podniecało mnie to w jakiś sposób.

- Lubisz mnie dręczyć?- zapytał zachrypły.

- Uwielbiam- powiedziałam wciąż z uśmiechem diabełka, który z dumą patrzy na nieszczęście jakie spowodował.

Postanowiłam go jeszcze bardziej podręczyć. Stanęłam na łóżku, tuż przed nim i ściągnęłam z siebie sukienkę. Rzuciłam ją gdzieś na podłogę, a potem wsadziłam rękę w majtki i powiedziałam:

- Ściągaj spodnie albo jej dziś nie zobaczysz.

Nie sądziłam, że potrafię tak się bawić, a Kaia to podniecało, bo widziałam pożądanie, które rosło z każdym moim ruchem.

Rozpiął pasek, rozporek i z gracją zsunął ze swoich dość umięśnionych nóg, spodnie.

- Czy coś jeszcze Gwiazdeczko?- zapytał. Powoli usiadłam i rozchyliłam nogi.

- Możesz kontynuować- powiedziałam.

Zakradł się do mnie i pocałował. Pocałunek stawał się coraz bardziej agresywniejszy i głębszy. Oboje próbowaliśmy sobie przekazać, że dziś nie prześpimy nocy.

Kiedy się oderwał ode mnie, zarówno on jak i ja musieliśmy złapać oddech. Było mi tak gorąco, że myślałam o tym jak się roztapiam, a to wszystko było przez niego.

W końcu ściągnął mi majtki i zaczął mnie doprowadzać językiem do jeszcze większej rozkoszy. Nie mogłam się powstrzymać i wsunęłam ręce w jego włosy przyciskają go bardziej. Potem wyciągnęłam prezerwatywy i zaczęła się zabawa, która trwała aż do 3 w nocy... 

Brother's Sweet Enemy[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz