Gdy Hyunjin wyszedł ze szpitala ktoś musiał się nim zaopiekować. Oczywiście możecie zgadnąć na kogo padło. Mężczyzna miał złamaną rękę i uszkodzone biodro przez co miał problemy z poruszaniem się i nie chodził za wiele, poza tym miał jeszcze kilka zadrapań na ciele. Bang Chan był zajęty papierkową robotą a chłopaki wymyślili jakiś wyjazd, który ich zdaniem był bardzo ważny i zostawili mnie samą z nim chociaż wiedzieli, że nie przepadamy za sobą. Wiem, że zrobili to specjalnie bo uznali, że to będzie niezłe show jak się pokłócimy czy coś. Oczywiście ja starałam się nie wywoływać kłótni bo wiem, że musiałam być cierpliwa.
-Musze przemyć ci te zadrapania. Lekarz tak kazał. Pozwól, że odepne guziki.-rzekłam od niechcenia.
On tylko westchnął cicho. Nie był chętny do rozmowy bo był wściekły, że sam nie może nic zrobić. Jest uparty i próbował zrobić coś sam lecz tylko picie wody mu wychodziło. Nie powiem, współczuję mu bo jednak kto chciałby zostać zaatakowany przez lwa? Raczej nikt. Jak odpięłam odpowiednią ilość guzików i przemyłam mokrym ręcznikiem jego klatkę piersiową. Obserwował każdy mój ruch co było trochę niezręczne. Ja też nie chciałam tego robić ale co? Sam nie dał by sobie rady a nikogo innego nie mógł prosić. Przez przypadek otarłam swój paznokieć o jego klatkę piersiową.
-Uważaj, nie dotykaj mnie gołymi łapami.-odezwał się a w jego głosie był wyczuwalny chłód.
-Przepraszam, to nie było specjalnie. A poza tym to tylko paznokieć.
-Jasne.-mruknął.
Westchnęłam cicho i gdy skończyłam przemywać, wzięłam suchy ręcznik i delikatnie wysuszyłam jego skórę po czym zapięłam z powrotem guziki. Odstawiłam małą miskę z wodą na bok. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
-Już się odsuń, nie musisz tu tak siedzieć. Lepiej przynieś mi książkę.
-Może jakieś proszę?
-Chyba śnisz.
Zmarszczyłam brwi. Taki właśnie on był, za nic nie dziękował. Niewdzięcznik jeden, ma wygórowane ego i ma fioła na punkcie swojego wyglądu, gorzej niż ja. Przyniosłam mu książkę którą sobie zażyczył. Usiadłam na fotelu który postawiłam sobie obok fotela. Nie chciałam wychodzić bo znowu będzie czegoś chciał a mnie nie będzie i jeszcze coś mi się stanie a potem będzie na mnie, że się nim nie opiekowałam.
Przez kolejne pół godziny biegałam jak głupia, cały czas czegoś chciał i prawdopodobnie robił to specjalnie żeby się powygłupiać. Miałam go serdecznie dosyć.
-Trzymaj to jest to co chciałeś.-położyłam rzecz na stoliku.
-To przynieś mi jeszcze Nintendo od Felixa z pokoju.
-O nie kochany, ja na pewno nie będę mu tam grzebać. To jego własność.
-Pozwolił, patrz.-pokazał mi wiadomość od Felix'a.
Westchnęłam ciężko i poszłam po kolejna rzecz. Przez cały dzień musiałam go naskakiwać w chłopaki bawili się świetnie. Czy nikt nie ma litości dla jedynej dziewczyny w tym składzie? Byłam zła i zmęczona, nawet nie mogłam zrobić tego co ja chcę bo temu ciągle coś się przypominało. Powiedziałam sobie, że ostatni raz mu pomagam a ten tylko zakpił. Jak zwykle żadnej wdzięczności. Pod wieczór w końcu mogłam wrócić do siebie, od razu rzuciłam się na łóżko nie mając na nic ochoty. Ten dzień był bardzo długi i wyczerpujący, nigdy więcej.
CZYTASZ
ððð¥ððšðŠð ððš ððð«ðð² ðð¢ðð¬ ðð¢ð«ðð®ð¬
FanfictionCyrk. To zawsze mnie interesowaÅo, gdy byÅam maÅa tata zabieraÅ mnie na kaÅŒde pokazy cyrkowe w naszym rodzinnym mieÅcie. Od najmÅodszych lat trenowaÅam akrobatykÄ i to teÅŒ staÅo siÄ mojÄ pasjÄ . Pewnego dnia na obrzeÅŒach miasta pojawiÅ siÄ kolejny cy...