Bang Chan wrócił prawie cały, z lekko obita twarzą. Powiedział, że ci goście sobie poszli.
Oczywistym było, że znowu wrócą. Upierałam się żeby zadzwonił na policję ale on nie chciał. Jak zawsze postawił na swoim. Musieliśmy też wrócić do domu, szkoda było mi widowni. Wydali pieniądze i napędzili sobie stracha przez obcych ludzi. To wszystko było coraz dziwniejsze. Przypomniałam sobie przepowiednią starszej kobiety, czy to o to jej chodziło? Myślałam, że mówi nieprawdę a tu coś takiego. Opatrzałam rękę Changbin'a ponieważ zdarł sobie skórę na kostkach. Było wiadome, że się z nimi bili.-Czy naprawdę nie możecie powiedzieć mi co tu się dzieje? Coraz bardziej się o was martwię.-spojrzałam na Bang Chan'a.
-Mamy drobne kłopoty.
-Drobne? Zostałeś pobity i to jest dla ciebie drobne? Chan przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć.
-Na razie musimy wrócić bo w domu sprawy mogą się bardziej skomplikować. Przebieżcie się i ruszamy. Nie mamy czasu.
Znowu to samo, zlewają mnie. Czym ja sobie zasłużyłam na takie traktowanie? Poszłam jako pierwsza się przebrać do łazienki. Byłam zła, mają kłopoty i nazywają to drobnostką. Czy chodzi może o cyrk, ktoś chce ich wygryźć ponieważ są za dobrzy? Tego typu pytania krążyły mi po głowie. Gdy wróciłam chłopaki już się przebrali, zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z hotelu. Namiotem zajął się nasz zespół który nam zawsze pomagał. Jechaliśmy praktycznie w ciszy. Muzyka cicho grała, ledwo słyszalnie. Poruszaliśmy się z dużą prędkością, obraz za oknem rozmazywał się. Wyglądało to trochę jak obraz lecz nie do końca wiedziałam co on przedstawia. W pewnym momencie poczułam jak ktoś mnie dotyka po ramieniu. Spojrzałam w tamtą stronę i był to Felix.
-Wszystko w porządku? Patrzysz w to okno już od kilku minut nieprzerwanie.-szepnął.
-Nic nie jest w porządku. Jestem zła i jest mi przykro.-odszepnęłam.
-Przepraszam, że tak wyszło. Sami nie wiedzieliśmy, że stanie się tak w najbliższym czasie.
-Rozumiem.
-O czym tak szepczecie? Ja też chcę.-odezwał się I.N.
-O niczym ważnym.
-A szkodaa.
Chłopcy dzięki temu rozpoczęli rozmowę. Ja siedziałam cicho i powróciłam do oglądania widoków za oknem. Chciałam żeby wszystko wróciło do normy, to było dobijające z każdą nową akcją. Ta niewiedza doprowadzała mnie do szału.
Dotarliśmy na miejsce jakoś dwie godziny później. Każdy wziął swoje bagaże, Chan chciał mi pomóc ale ja odmówiłam. Poszłam przodem i od razu po wejściu skierowałam się do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi. Chciałam być sama, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Położyłam się na łóżku i przymknęłam oczy. Pomyślałam o tym jak kiedyś dobrze bawiłam się z tatą w cyrku. To były czasy, pamiętam jakby to było wczoraj. Wtedy naprawdę byłam szczęśliwa oglądając te wszystkie wspaniałe pokazy którymi się zachwycałam. Uśmiechnęłam się lekko na te wspomnienia. Chciałabym powrócić do czasów gdzie nie miałam żadnych zmartwień.
[Narrator]
W pokoju obok trwały rozmowy. Zespół Stray Kids miał nie małe kłopoty, policja zaczęła ich szukać. A Bang Chan wiedział, że wszystko co dobre kiedyś się kończy. Koniec był bliski, myślał również o dziewczynie. Zdawał sobie sprawę z tego, że ją zranił nie mówiąc jej prawdy. Był zmieszany całą sytuacją i musiał przemyśleć to co będzie dla niej najlepsze. Chciał żeby po całej sprawie Ruby była szczęśliwa.
CZYTASZ
𝐖𝐞𝐥𝐜𝐨𝐦𝐞 𝐭𝐨 𝐒𝐭𝐫𝐚𝐲 𝐊𝐢𝐝𝐬 𝐂𝐢𝐫𝐜𝐮𝐬
FanfictionCyrk. To zawsze mnie interesowało, gdy byłam mała tata zabierał mnie na każde pokazy cyrkowe w naszym rodzinnym mieście. Od najmłodszych lat trenowałam akrobatykę i to też stało się moją pasją. Pewnego dnia na obrzeżach miasta pojawił się kolejny cy...