[Narrator]
W ciągu następnych kilku dni sytuacji nie poprawiała się. W willi Stray Kids panował nie mały chaos. Przychodziły do nich listy a do nich czasem dołączony jakiś dodatek. Wszyscy członkowie zastanawiali się co zrobić. Bang Chan sam nie nadążał za całą sytuacją. Chciał odpocząć bo wszystko zaczęło go przytłaczać. To stało się tak nagle i nie był w pełni przygotowany. Coraz więcej myślał o dziewczynie, podjął decyzję. Wyszedł ze swojego biura które znajdowało się na drugim piętrze i zjechał windą na parter. W międzyczasie myślał jeszcze czy na pewno to co chce powiedzieć będzie słuszne, był w 98% pewien. Westchnął cicho patrząc przez siebie. W tym momencie żałował wielu rzeczy. Uświadomił sobie, że nie był wystarczająco dobrym liderem. Zawiódł się sam na sobie i było mu głupio bo wszystko się sypało. Nie taki miał być plan.
Zmierzał powolnym krokiem w stronę pokoju dziewczyny po drodze mijając pracowników. Przygryzał lekko swoją dolną wargę lecz z niej zaczęła sączyć się krew, było jej niewiele a on poczuł w ustach metaliczny smak. Przyzwyczaił się do tego ponieważ robił to wtedy gdy się denerwował albo był zły. Poprawił włosy które opadły mu na twarz. Zatrzymał się przed pokojem Ruby, wziął głęboki oddech po czym zapukał i poczekał. Po kilku sekundach usłyszał pozwolenie na wejście. Chwycił za klamkę po czym wszedł do pokoju. Dziewczyna na jego widok uśmiechnęła się, to go zabolało.
-Chanie co cię tu sprowadza?-podeszła bliżej niego i złapała go za ręce.
-Chciałem z tobą porozmawiać. Masz czas?
-Dla ciebie zawsze go znajdę. Usiądźmy.
Jak dziewczyna powiedziała tak też zrobili. Chan odwrócił się w jej stronę, zbadał wzrokiem jej piękną twarz na którą mógł patrzeć godzinami. Przeklinał się w myśli za swoją głupotę.
-Więc o czym chciałeś porozmawiać?
-Nie będę owijał w bawełnę. Podjąłem decyzję nad którą myślałem już od dłuższego czasu. Musisz wyjechać, wrócić do domu. Z nami nie będziesz bezpieczna. Kocham cię i chce żebyś była bezpieczna. Sprawy za bardzo się komplikują a chce byś uniknęła kłopotów.
Ruby otworzyła szerzej usta. Nie wiedziała co ma powiedzieć.
-Bang Chan ale jak to? Co ty mówisz? Jestem częścią waszego zespołu i powinnam być z wami. Nie mogę od tak wyjechać.
-Możesz, razem ustaliliśmy, że tak będzie dla ciebie lepiej. Policja niedługo się tu zjawi a tam gdzie będziesz nie znajdą cię, jest za daleko. Tak więc proszę spakój swoje rzeczy i jedź do domu. Ktoś od nas cię odwiezie.
Oczy dziewczyny momentalnie zrobiły się szklane. Nie wierzyła, że z łatwością mógł powiedzieć coś takiego.
-Jak możesz? Bang Chan proszę cię, nie rób mi tego. Jak mam zostawić cię po tym wszystkim co przeszliśmy. Zależy mi na tobie.
-Mi też na tobie zależy i dlatego właśnie chce żebyś była bezpieczna. Obiecuje, że jak sprawy się ułożą odnajdę cię gdziekolwiek będziesz. Poczekaj na mnie.
Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Nie chciała tego tak zakończyć, kochała go i nie wyobrażała sobie życia bez niego w tym momencie. Znaczył dla niej wiele ale poniekąd rozumiała go, że chciał dobrze.
-Myszko nie płacz proszę.-otarł jej policzki a ona zaszlochała.
Przytulił ją do siebie i starał jakoś uspokoić. Jemu również chciało się płakać ale musiał być silny, dla niej. Trochę czasu zajęło uspokojenie jego ukochanej. Gdy było lepiej dziewczyna zaczęła się pakować. Wciąż nie mogła uwierzyć w decyzję Bang Chan'a.
CZYTASZ
𝐖𝐞𝐥𝐜𝐨𝐦𝐞 𝐭𝐨 𝐒𝐭𝐫𝐚𝐲 𝐊𝐢𝐝𝐬 𝐂𝐢𝐫𝐜𝐮𝐬
FanficCyrk. To zawsze mnie interesowało, gdy byłam mała tata zabierał mnie na każde pokazy cyrkowe w naszym rodzinnym mieście. Od najmłodszych lat trenowałam akrobatykę i to też stało się moją pasją. Pewnego dnia na obrzeżach miasta pojawił się kolejny cy...