Piątek, dzień rozmowy kwalifikacyjnej. Odczuwałam niesamowity stres, że moje umiejętności mogą być niewystarczające. Myślałam oczywiście pozytywnie, przygotowałam wszystko to co było potrzebne i czekałam. Powiadomiłam o tym mamę a ona myślała, że ja oszalałam. Dobrze wiedział, że to moje marzenie. Zaś tata gdy się o tym dowiedział był naprawdę dumny. Wspierał mnie w moich decyzjach i chciał żeby moje marzenia się spełniały. Oczywiście moja mama nie była przeciwna ale nigdy nie sądziła, że to zrobię, w sumie to tak jak ja. Miałam w głowie różne scenariusze dotyczące pracy w tym cyrku. Miałam nadzieję, że się tam dostanę i będę mogła pracować tam chociaż przez jakiś czas.
Wyszłam z domu zabierając potrzebne rzeczy i ruszyłam na miejsce spotkania. Coraz bardziej denerwowałam się ale jakoś to opanowałam. Zaczęłam też myśleć czy na pewno wszystko wzięłam bo przez nerwy mogłam czegoś zapomnieć. Sprawdziłam to idąc przez co na kogoś wpadłam, oczywiście przeprosiłam. Był to mężczyzna w kapturze, niestety nie widziałam jego twarzy. W każdym razie to z mojej winy bo ja nie uważałam. Na szczęście wszystko miałam. Odetchnęłam z ulgą i przyspieszyłam trochę swój krok. Nie chciałam się spóźnić bo nie wypadało. Bezproblemowo dotarłam na przystanek, poczekałam chwilę na przyjazd autobusu.
Podróż trochę mi się dłużyła ale w końcu byłam na miejscu. Musiałam przyjechać tam gdzie odbywał się cyrk jeszcze jakiś czas temu. To miejsce teraz było bardzo spokojne poza tym, że jeździły samochody nie było tu zbyt wielu ludzi. Weszłam niepewnie do budynku w którym miało odbyć się spotkanie. Była to stara kamienica, naprawdę stara. Wyglądała jakby miała się zawalić. Jej korytarze nie wyglądały źle. Pasowało do tego powiedzenie "nie oceniaj książki po okładce". Weszłam na drugie piętro i szukałam odpowiednich drzwi. Swoją drogą w budynku było strasznie cicho, sprawiało to wrażenie jakby nikt tu nie mieszkał. Czy to była prawda? Nie mam pojęcia. Na jednych drzwiach była tabliczka z napisem "SKC office" pomyślałam, że to tu więc zapukałam trzy razy.
Otworzył mi ten starszy mężczyzna który sprzedawał bilety. Znowu on? Dali mu dużo pracy jak na jego wiek ale to nie w moim interesie.
-Dzień dobry panienko. W czym mogę pomóc?-zaczął uśmiechając się.
-Dzień dobry, przyszłam w sprawie ogłoszenia. Mam nadzieję, że dobrze trafiłam?
-Tak, zapraszam.-odsunął się a ja potem weszłam.
Gdy się rozejrzałam, zaniemówiłam. Pomieszczenie było naprawdę ładnie urządzone. Wyglądało tak jakby ktoś bogaty tutaj "mieszkał". Starzec wyminął mnie i powiedział abym poszła za nim i tak też zrobiłam. Szliśmy chwilę przez dłuższy korytarz a potem zatrzymaliśmy się przy białych drzwiach. Mężczyzna zapukał dwa razy, jak usłyszał pozwolenie na wejście otworzył drzwi i wpuścił mnie jako pierwszą. Moim oczom ukazał się Bang Chan a obok niego jakaś kobieta w długich czarnych włosach i błękitnej, dość krótkiej sukience. Muszę przyznać, że naprawdę była ładna. Przez chwilę pomyślałam, że to jego dziewczyna. Zamienili ze sobą kilka słów po czym dziewczyna wyszła i zostawiła nas samych.
-Proszę usiąść-wskazał miejsce przed sobą.
Wykonałam jego polecenie.-Dzień dobry, przyszłam tutaj w sprawie pracy.-zaczęłam.
-Tak, tak słyszałem. Więc co panią skłoniło do pracy w cyrku?
-Emm od najmłodszych lat tata zabierał mnie na pokazy cyrkowe. Od tamtego czasu bardzo polubiłam tam chodzić i przez to chciałam zostać akrobatką. Jak miałam sześć lat zaczęłam ćwiczyć akrobatykę i do teraz kontynuuje treningi.
-Super. Potrafisz coś jeszcze oprócz akrobatyki?
-Nie do końca, skupiłam się tylko na akrobatyce ponieważ to było moje marzenie. Mam CV może chciałyś- to znaczy pan przeczytać?
-Nie trzeba, obejdzie się. Mogłabyś przyjść o coś zaprezentować? Wtedy pomyślę nad propozycją.
-Nie ma problemu. Tylko kiedy?
W tym momencie dogadaliśmy się co i jak. Bang Chan był naprawdę miły. Tylko dlaczego nie chciał mojego CV? Nie mam pojęcia. Zamieniliśmy jeszcze kilka zdań po czym opuściłam budynek i udałam się do domu.
CZYTASZ
𝐖𝐞𝐥𝐜𝐨𝐦𝐞 𝐭𝐨 𝐒𝐭𝐫𝐚𝐲 𝐊𝐢𝐝𝐬 𝐂𝐢𝐫𝐜𝐮𝐬
FanfictionCyrk. To zawsze mnie interesowało, gdy byłam mała tata zabierał mnie na każde pokazy cyrkowe w naszym rodzinnym mieście. Od najmłodszych lat trenowałam akrobatykę i to też stało się moją pasją. Pewnego dnia na obrzeżach miasta pojawił się kolejny cy...