Pod wieczór wyszliśmy na spacer. Chciałam oprowadzić go trochę po okolicy. Rodzice pojechali do sklepu i kazali nam odpocząć ale woleliśmy wyjść niż siedzieć w domu. Było nawet ciepło dlatego skorzystaliśmy z tej okazji. Chan trzymał mnie za rękę i rozglądał się. Wydawać się mogło, że był zadowolony będąc tutaj. Nie mówił za wiele a na jego twarzy gościł uśmiech na który mogłam patrzeć godzinami. Zauważyłam jak dzieci biegały i bawiły się w berka. Przypomniałam sobie dzięki nim jak to kiedyś się bawiło. Jedna z matek zawołała swoje dziecko a ono pożegnało się niechętnie z rówieśnikami. Fakt było już trochę późno ale one wiecznie by się bawiły.
Bang Chan też postanowił się trochę powygłupiać i zaczął mnie zaczepiać, ja uciekałam. Biegłam ile sił w nogach a za sobą słyszałam cichy śmiech chłopaka. Zapomniałam, że on jest o wiele szybszy ode mnie i z szybkością zdążył mnie złapać. Zaśmiałam się a on obejmował mnie w talii i oparł głowę o moje ramię.
-Wiesz, że i tak daleko byś nie uciekła?
-Oj wiem ale mógłbyś dać mi fory.
-Nigdy.-otarł energicznie swój nos o mój policzek.
Takiego lubiłam go najbardziej. Nie udawał kogoś kim nie jest o mógł pokazać prawdziwego siebie. Był czuły, miły i kochany. Cieszyłam się, że go mam bo dawno nie poznałam człowieka takiego jak on. Znajdowaliśmy się trochę daleko od domu więc postanowiliśmy, że wrócimy żeby w razie czego rodzice się nie martwili. Zapytał nawet czy nie jest mi zimno. Pierwszy raz ktoś się o mnie troszczył w taki sposób.
W trakcie drogi zadzwonił do niego telefon i odebrał niemal od razu. Chyba na niego czekał. Cała rozmowa była dziwna. Nie chciałam się za bardzo przysłuchiwać ale mówił zbyt głośno żebym tego nie usłyszała, szedł trochę za mną a przez tą rozmowę wydawało się jakby mieli jakieś kłopoty. Czy to czas na martwienie się? Bang Chan był wyraźnie poddenerwowany. Rozmowa dobiegła końca dopiero gdy byliśmy już prawie przed domem. Chłopak nie chciał nic powiedzieć więc szliśmy w ciszy. Miły nastrój przerodził się w niezręczną ciszę. W domu mama zawołała nas na kolację, przygotowała dużo pysznych rzeczy. Uwielbiałam kuchnie mojej mamy a także babci. Bang Chan porozmawiał z moim tatą na osobności gdy ja z mamą przenosiłyśmy jedzenie do pokoju. Wtedy zauważyłam, że zachowywał się jakby nic się nie stało. W sumie nie ma co się dziwić, ja pewnie też bym tak postąpiła. Zapewne nie chciał ich martwić nie potrzebnie.
Po kolacji ja z Chan'em posprzątaliśmy żeby mama nie musiała za nas tego robić. Trochę porozmawialiśmy a potem po kolei poszliśmy się wykąpać. Czekając na niego przeglądałam coś w telefonie. Seungmin wysłał kilka zdjęć co dziś robili i bawili się nieźle, wyszli na miasto a tam działo się sporo. Napisałam mu, że dotarliśmy bezpiecznie bo martwił się gdy nie odpisywałam mu przez dłuższy czas. Gdy chłopak wrócił odłożyłam telefon obok siebie.
-Chan, wszystko dobrze? Po tym telefonie zachowujesz się inaczej. Wiesz, że możesz mi powiedzieć.-uznałam, że lepiej będzie to wyjaśnić.
-Wszystko jest dobrze. Po prostu wystąpiły drobne komplikacje w pracy ale jak wrócimy to wszystko będzie dobrze. Nie musisz się martwić.
-Na pewno?
-Jasne. Mogę się do ciebie przytulić?
Pokiwałam głową i położyłam się a on przytulił się do mojego brzucha. Zaczęłam głaskać go po głowie lecz wiedziałam, że ta sprawa to nie jest błahostka.
~~~~~~~~~~~~~
Pytanie, opublikować już wszystkie części które mam czy wolicie poczekać i publikować po jednym rozdziale?
CZYTASZ
𝐖𝐞𝐥𝐜𝐨𝐦𝐞 𝐭𝐨 𝐒𝐭𝐫𝐚𝐲 𝐊𝐢𝐝𝐬 𝐂𝐢𝐫𝐜𝐮𝐬
FanficCyrk. To zawsze mnie interesowało, gdy byłam mała tata zabierał mnie na każde pokazy cyrkowe w naszym rodzinnym mieście. Od najmłodszych lat trenowałam akrobatykę i to też stało się moją pasją. Pewnego dnia na obrzeżach miasta pojawił się kolejny cy...