Rozdział 16 - Umowa

242 23 5
                                    

W nocy, gdy idę do centrum, aby wykonywać swoją pracę, wciąż nie mogę przestać się uśmiechać. Przypominam sobie rozmowę z nimi wszystkimi i wybucham atakiem śmiechu. Wiem, że wyglądam jak idiotka, ale nie obchodzi mnie to. Zawdzięczam to Mare. To ona mnie namówiła do tego, nawet jeśli było trudno, to i tak powoduje, że jestem szczęśliwa. Jestem jej za to wdzięczna. To także powód tego, że gdy tylko zobaczyłam ją w pokoju muzycznym skoczyłam na nią. Mniej więcej tak jak zrobiłam to z Timmy'm.


-Woah, jesteś zadowolona?- pyta przytulając mnie. Ponownie wybucham śmiechem.-Coś się stało?-pyta znowu obejmując mnie, a następnie cofając się kilka kroków.

-Zrobiłam to!- Wykrzykuję a Mare uniosła brwi.-Rozmawiałam! Z dwojgiem ludzi! To nie było tylko 'cześć'.Przeprowadziłam konwersację!-Jej oczy mrugają ze zdziwienia, zaraz po tym wielki usmiech zagościł na jej twarzy.

-Wiedziałam, że Ci się uda, Ariel! Mówiłam Ci! Nieprawdaż? Masz pewność siebie, gdzieś tam w środku, musisz tylko po to sięgnąć!

-To było takie trudne.- Przyznaję biorąc głęboki oddech.-Prawie zemdlałam, ale usłyszałam twój głos w mojej głowie. Mówiłaś, że mogę to zrobić. Porozmawiałam również z wiewiórką.-Mare śmieje się. I klepie mnie w głowę tak jakby to robiła małemu psu. Nie mam nic przeciwko temu. Przypomina mi to moją siostrę, Suzanne. Robiła tak gdy jeszcze mieszkała ze mną i z tatą.

-Praktyka czyni mistrza! Z czasem zauważysz, że to nie jest takie trudne.- Mówi a ja potakuję entuzjastycznie. Wierzę we wszystko co mówi. Robi to co wiele nauczycieli a nawet terapeutów próbowało osiągnąć. Ona jest magiczna. Ma w sobie jakąś moc, która powoduje, że ludzie robią niemożliwe.-Wciąż będziemy nad tym pracować. Zawszę będę tu gdy będziesz tego potrzebować.-Uśmiecham się gdy słyszę jej słowa. Jej uśmiech powoduje, że wierzę... Ma racje. -A teraz powiesz mi z kim rozmawiałaś?

-Z dwojgiem ludzi.-Powiedziałam czując ciepło na moich policzkach. Spuściłam głowę.- Widziałam ich już wcześniej, ale jakoś nigdy z nimi nie rozmawiałam. Ukrywałam się.- Wciąż unikam jej spojrzenia.-Jeden z nich jest powodem... dla którego ja... ja... nie jest powodem jest czymś bardziej jak... uh... to dla niego... chce... przezwyciężyć nieśmiałość.

-To twoja motywacja?- Sugeruje. Podnoszę głowę, żeby spotkać się z jej oczmi. Kiwa głową frenetycznie.- Widzę. No cóż musisz jeszcze ciężej pracować. Porozmawiasz z nim. Staniecie się przyjaciółmi.-Powiadziała ruszając brwiami.-Kto wie... Może więcej?-Wnętrzności mi wibrują, kiedy mówi, że ja i Harry moglibyśmy być kimś więcej niż tylko przyjaciółmi. Uważam, że on jest z poza mojej ligi. 


To jest nie możliwe. Bycie przujaciółmi wydaje się wystarczająco nieosiągalne. Wciąż, Mare wyczuła, że moje serce podskoczyło, a ja czuję coś dziwnego tam w środku. Swędzoące uczucie które powoduję, że chcę mi się śmiać. Gdy znów podnoszę głowę, spotykam bardzo śmieszny widok. Mare patrzy na mnie z bardzo dziwnym wyrazem twarzy. Szczerzy się. Onieśmiela mnie to, na tyle by znów odwrócić wzrok.

-Nie chcę Cię już więcej męczyć z tym tematem, tak więc przejdźmy do rzeczy.Nie mogę. Nic na to nie poradzę.

-Do zwycięstwa. Wandale!- Wykrzykuję śpiewnie.-Uhm, sorry.

-Nic się nie dzieje. Mój tata jest prawnikiem. Zawsze powtarzał, że rzeczy muszą być jassne i konkretne, aby uniknąć jakich kolwiek nieporozumień. To dlatego jestem tu z tym dzisiaj. Poprosiłam o pomoc ciotkę.- Przekręcam głowę na bok. Mare bierze do ręki jakiś folder leżący na pianine.-Moja ciocia jest właścicielką tego miejsca.-Mare brzmi tak nonszalancko mówiąc o tym.- Poprosiłam ja o pomoc wiec mam to teraz.-Podaje mi folder, a ja powoli po niego sięgam wciąż zdezorientowana. Gdy widzę co jest w środku, krzywię się.- To...To wygląda jak umowa.-Mówię, spoglądając na nią. Uśmiecha się.

Little Shy Ariel | h.s. (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz