Po dzisiejszym śniadaniu panuje zwykła rutyna. Idę na działkę, witam się z ojcem i posyłam Timmiemu niezręczny uśmiech. Po południu zawożę zebrane warzywa do ośrodka i wracam. Z nikim oprócz taty nie rozmawiam. To jasne, że moja nieśmiałość zawsze była problemem, bo przez nią nie umiem się z nikim porozumiewać i nie mam przyjaciół. Ale dziś jest jeszcze gorzej. Dziś rozmyślam nad sobą dużo więcej i zauważam, że nawet ludzie, którzy, kiedyś próbowali ze mną porozmawiać dali sobie już spokój i to tylko i włącznie z mojej winy. Wiedzą, że kiedy o coś mnie zapytają zacznę się przeraźliwie jąkać i trząść ze zdenerwowania.
Weźmy na przykład Timmiego. Znamy się prawie rok, ale nie pamiętam, żebyśmy kiedykolwiek zamienili ze sobą choćby słowo. Tylko uśmiechy. Nigdy nie próbował, ze mną rozmawiać, po prostu przyjął mój charakter do wiadomości. Lekkie skinienia głowami nam w zupełności wystarczają, kiedy mamy się przywitać. Mój tata rozmawiał ze mną od zawsze. Mówił do mnie już wtedy, kiedy nie umiałam sama utrzymać główki. Może dlatego nie mam żadnych problemów, żeby rozmawiać z nim, albo z siostrami.
Wszystkie moje uczucia starannie zapisuje na kartce, tworząc muzykę, którą chciałabym się podzielić z całym światem. Napisałam tak wiele piosenek, ale komu mogę się nimi pochwalić? Moja muzyka niczemu nie służy. Nikomu nie pomaga. Komu może się przydać skoro nikt nie może jej posłuchać?
Chciałabym móc zamknąć oczy, i nie przejmując się moim lękiem gadać i gadać, wyobrażając sobie, że tak naprawdę jestem sama, ale nie mogę bo jestem boleśnie świadoma obecności ludzi wokół mnie. Nie wiem czego się tak boje, bo przecież rozmowa z innymi nie może być aż tak przerażająca.
Wiem, że ludzie nie chcą mnie skrzywdzić, ale konieczność patrzenia im w oczy sprawia, że robię się nerwowa. Moje serce zaczyna szaleć, a dłonie się pocą. Pamiętam pierwszy raz, kiedy byłam zmuszona porozmawiać z innym człowiekiem i to obezwładniające uczucie strachu. Tata, mówił, że wszystko będzie w porządku, że to normalne, iż potrzebuje trochę czau, by zawrzeć przyjaźnie, ale mylił się - nawet cały rok w szkole nie wystarczył.
Pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam, kiedy tamtego dnia weszłam do szkoły, kurczowo ściskając rękę taty, były starsze dzieci szyderczo śmiejące się z młodszego chłopca. Nigdy potem ich nie widziałam, ale widok przestraszonej twarzy tego dziecka i jego błagających oczu prześladuje mnie do dzisiaj. Wiem, że to ja mogłam być na jego miejscu.
Potem wprowadzono mnie do małej klasy, gdzie poczułam się, jakby wszyscy moi rówieśnicy tylko czekali, aż zrobię coś wstydliwego, aby mogli się pośmiać. Nigdy nie zapomnę tego uczucia, bo towarzyszyło mi przez okrągły rok. Czułam je zwłaszcza wtedy, gdy ktoś próbował ze mną porozmawiać.
Nawet teraz, kiedy jestem już prawie dorosła, nie umiem zamienić z nikim słowa, bo obezwładnia mnie wtedy panika, że zrobię z siebie durnia, dając tym samym temu człowiekowi powód do śmiechu. Racjonalna część mnie, mówi, że to głupie z mojej strony, ale żaden argument nie przekona reszty mojej nieśmiałej natury.Dziś pamiętam mój pierwszy dzień w szkole jeszcze wyraźniej i chciałabym, żeby wszystko potoczyło się wtedy inaczej. Może dlatego, że to tamten dzień uczynił mnie taką nieśmiałą, i to przez wspomnienia nie potrafiłam odezwać się do Harr'ego. Miałam okazje poznać tylu wspaniałych artystów, których przez lata podziwiałam, ale za każdym razem tchórzyłam.
***
Spędzam wiele godzin zamknięta w swoim pokoju z gitarą na kolanach, komponując. Tworzenie nowych piosenek pomaga mi wyrazić emocje, które chowam głęboko w sobie. Pracuje naprawdę ciężko i tworzę utwór, który wydaje mi się być naprawdę fajny, ale nawet to nie jest w stanie mi pomóc. Wciąż mam ochotę utonąć i pozostać na dnie oceanu do końca świata sama jak palec. Kończę piosenkę, ale co dziwne wcale nie czuje się lepiej. Głęboko w środku mnie tli się jakaś... złość. Najgorsze jest to, że nie mam nikogo prócz taty, bo wszystkie moje siostry wyjechały, a ja utknęłam.
CZYTASZ
Little Shy Ariel | h.s. (tłumaczenie)
Hayran KurguZostałam nazwana po Małej Syrence, uważanej za silną i odważną. Imię godne księżniczki - mawiała mama. Ale nigdy nie wymieniłam swojego głosu na przystojnego księcia. Nie miałam okazji. Zawsze byłam nieśmiałą najmłodszą siostrą, która jest zbyt prze...