Szczerze mówiąc, to nie jest nawet w przybliżeniu tak straszne jak się spodziewałam. Harry jest jak Mare i nie ma problemu żeby dogadać się z tatą. Wkrótce oboje się śmieją i prowadzą normalną rozmowę, gdy ja po prostu się przyglądam. Założę się że Jimmy też by się śmiał. W rzeczywistości, nawet nie zauważamy kiedy zbliża się czas obiadu, więc tata zaprasza na niego Harrego. Zamierzam przygotować posiłek i myślę że Harry zostanie z moim tatą, jednak idzie za mną do kuchni, żeby mi pomóc.
-Twój tata jest naprawdę miły - mówi Harry podczas przygotowywania sałatki.
-Tak-zgadzam się-Uwielbiam go, to wszystko musiało być dla niego trudne, kiedy mama zmarła, ale on i tak zrobił świetną robotę.
-To godne podziwu, wiesz? Być mamą i tatą jednocześnie -komentuje i kiwa głową.
-A ja wcale nie ułatwiałam sprawy. Wysłał mnie do szkoły, ale nie miałam z kim rozmawiać. To spowodowało wiele problemów dla szkoły jak i dla mojego taty. Po roku nie mogłam zrobić nic innego, jak wrócić do uczenia się w domu. Wtedy zdiagnozowano mi zespół społecznych zaburzeń lękowych. - Jestem zaskoczona jak łatwo jest mi opowiedzieć Harremu tą historię. O wiele łatwiej niż Mare czy komukolwiek innemu.
-To na pewno było ciężkie, ale teraz jest lepiej. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - mówi, a ja obracam się żeby zobaczyć jego uśmiech.
-Tak - mówię, ale w głowie mam wspomnienia, gdy byliśmy tak blisko, kiedy pochylił się blisko mojej twarzy, kiedy się przytulaliśmy, gdy trzymał nasze dłonie splecione razem. Nie sądzę, że przyjaciele się tak zachowują. Ale jeśli nie jesteśmy przyjaciółmi, to kim?
-Dobrze - mówi i odwraca się skupiając na sałatce. Potem wracamy do zwykłych rozmów, a kiedy obiad jest gotowy dołączamy do taty. To jest miły wieczór, a kiedy Harry musi wracać do centrum, proponuję że go odprowadzę. Dopiero w tym momencie tata uświadamia sobie, że Harry jest jednym z gości, co oznacza że jest sławny. Nie wiem co myślał wcześniej, ale wyraz jego twarzy jest bezcenny. Gdy docieramy do kompleksu, Harry idzie ze mną do pokoju muzycznego i czeka aż nie pojawi się Mare. Nawet pomaga mi z instrumentami. Kiedy ona wchodzi do środka, postawa Harrego przypomina mi o tym co powiedział mi wcześniej. Czuje się źle po raz kolejny, bo ja to spowodowałam.
-Witam! - Mare wita nas radośnie, a Harry po prostu się uśmiecha. - Jak wam minął dzień? - Pyta mnie z uśmieszkiem na twarzy, a ja rumienię się bo wiem co to znaczy.
-Prawie umarliśmy - Harry odpowiada a ja zaczynam ciężko oddychać. - Wpadłem do jeziora i utknąłem pod wodą, ale ona mnie uratowała.
Patrzę na niego i widzę jak on gapi się na Mare, czekając na aż coś powie. Ale ona nawet nie wie, że uratowałam Harrego po raz pierwszy, więc nie reaguje i widzę jak frustrujące to jest dla Harrego. -Ale poza tym, to było świetne - przerywam, a uśmiech Mare rośnie.
-To fantastycznie, cieszę się. Twoje osiemnaste urodziny nie mogły tam po prostu przeminąć, prawda? Doświadczenie bliskiej śmierci sprawiło że były lepsze. - żartuje i śmieje się nerwowo. Harry patrzy na mnie, a jego wyraz twarzy zmienia się ponownie, jest to bardziej miękkie i przyjemniejsze niż wcześniej i niesprawiedliwe, bo Mare nie zrobiła nic. To wszystko moja wina, bo jestem tchórzem i nie mówię mu prawdy.
CZYTASZ
Little Shy Ariel | h.s. (tłumaczenie)
FanficZostałam nazwana po Małej Syrence, uważanej za silną i odważną. Imię godne księżniczki - mawiała mama. Ale nigdy nie wymieniłam swojego głosu na przystojnego księcia. Nie miałam okazji. Zawsze byłam nieśmiałą najmłodszą siostrą, która jest zbyt prze...