W nocy, kiedy szłam do centrum wypoczynkowego, nadal miałam głupi uśmiech na twarzy. Po prostu nie mogę się go pozbyć. W końcu robię coś ze swoją fobią społeczną, w końcu nawiązuję kontakt z kimś, kto czyni mnie tak szczęśliwą. Możliwość zawierania przyjaźni przez resztę mojego życia jest prawdopodobnie jedną z najlepszych rzeczy, która mi się kiedykolwiek przytrafiła. Wiem, że nigdy nie będę pewną siebie i towarzyską dziewczyną, jaką moja mama myślała mogłabym być, kiedy wybierała mi imię. Mam na myśli, teraz jest Harry, który z jakiegoś szalonego powodu chce być moim przyjacielem. Jest Mare, która mi pomaga, a ja pomagam jej. I jest też Timmy... Nigdy nie wyobrażałam sobie jak przyjacielski i beztroski mógłby być. Teraz kiedy wiem dlaczego dlaczego mój tata tak bardzo go lubi, na pewno dotrzyma mojemu ojcu towarzystwa. Cieszę się, że Timmy z nami jest.
Naprawdę zawieram przyjaźnie.
Kiedy docieram do pokoju muzycznego nikogo tam nie ma, jak zwykle, więc po prostu wykonuję moją pracę. Nastrajam instrumenty, czyszczę, sprzątam. Wydaje się jakby ktoś faktycznie używał dziś tego pomieszczenia. To dziwne, jestem szczęśliwa, że ktoś jeszcze cieszy się tym miejscem, ale jednocześnie jestem trochę zdenerwowana. Zdaje mi się, że to zazdrość, ponieważ no nie są naprawdę moje instrumenty, to miejsce nie należy do mnie. I to smutne, ponieważ chciałabym miejsce takie jak to.
Później, kiedy skończyłam i kiedy zdecydowałam poćwiczyć trochę na skrzypcach tej nocy, drzwi się otwierają. Jestem zaskoczona, ale tym razem nie kończę na tyłku, co jest wielką poprawą. Natychmiast się relaksuję, kiedy widzę, że przyszła tylko Mare i nikt więcej. Wiem, że robię postępy, ale nie naciskajmy zbyt mocno, nie wiem czy byłabym w stanie rozmawiać z kimś, kogo nigdy wcześniej nie widziałam. Wszystkich ludzi, z którymi dotąd rozmawiałam, widziałam wcześniej, ludzi, którym stawiłam czoła. Ludzi, których znałam.
- Hej Ari - Mare wita się. - Dziś skrzypce? Jest jakiś instrument, na którym nie potrafisz grać? - łatwo żartuje podchodząc do mnie.
- Na dudach - odpowiadam, a ona się śmieje, właściwie śmieje się pomimo że jestem poważna. Naprawdę nie wiem jak na nich grać. Nawet żadnych osobiście nie widziałam.
- Mogę się założyć, że nauczyłabyś się jak na nich grać w ciągu dnia - Mare stwierdza, a ja nie mogę przestać się uśmiechać jak pewnie ona brzmi, jak przekonana jest, że mogę nauczyć się grać na dudach w ciągu tak krótkiego czasu. To takie... satysfakcjonujące, czyć, że ktoś wierzy w ciebie tak ślepo, ktoś kto nie jest krewnym i nie jest zobowiązany żeby cię wspierać, jak mój tata. - Jest coś innego w tym jak dziś wyglądasz, Ari. Coś innego w twoich oczach One... one jakby się iskrzą - Mare ostrożnie mi się przygląda, badając mnie od stóp do głów, a na jej usta powoli wpełza uśmiech. - Co ci się dziś przytrafiło
Nie mogę powstrzymać dużego uśmiechu kiedy przypominam sobie co zdarzyło się tego ranka.
- Rozmawiałam z Carlem - zaczęłam - podążając za instrukcjami z zadania domowego. To było miłe.
- I co jeszcze? - Mare naciska, żebym dalej mówiła uderzając we mnie swoimi biodrami i zabierając mi skrzypce.
Poczułam gorąco na moich policzkach, odwróciłam się w nadziei, że Mare tego nie dostrzeże.
CZYTASZ
Little Shy Ariel | h.s. (tłumaczenie)
FanfictionZostałam nazwana po Małej Syrence, uważanej za silną i odważną. Imię godne księżniczki - mawiała mama. Ale nigdy nie wymieniłam swojego głosu na przystojnego księcia. Nie miałam okazji. Zawsze byłam nieśmiałą najmłodszą siostrą, która jest zbyt prze...