—
#myshieldff na Twitterze!
—Louis obudził się rano, i największym zdziwieniem dla niego był ciężar ręki, spoczywającej w jego wcięciu w talii. Uśmiechnął się pod nosem i cicho ziewnął, wyciągając obie ręce spod kołdry i ostrożnie przekręcając się na plecy, wycierając piąstkami zaspane oczy. Harry nie drgnął nawet o centymetr, ciągle leżąc w tej samej pozycji na brzuchu, z ręką na ciele młodszego, i polikiem wtulonym w poduszkę.
Popatrzył przez chwilę w sufit i przełknął ślinę przez zaschnięte gardło, delikatnie ściskając brwi. Za oknem panował jeszcze mrok, co kompletnie wybijało go z rytmu, i przez to nie był w stanie stwierdzić czy była druga w nocy czy piąta nad ranem.
Szybko jednak wybrał tą drugą opcje, kiedy usłyszał ten denerwujący dźwięk budzika, który jest ustawiony jako każdy standardowy budzik w Iphonie. Czuł jak uszy zaczynają mu krwawić.
Harry ospale wciągnął przez nos większą ilość powietrza, mocno zaciskając powieki. Sekundę później otworzył oczy, mocno zaciskając brwi, powoli ściągając rękę z ciała Louisa.
Brunet nie chcąc aby dźwięk budzika męczył ich aż tak długo, szybko uderzył palcami w ekran telefonu, dopiero później zabierając się za przecieranie oczu i poranne przeciąganie.
— Dzień dobry. - Mruknął Harry wyciągając się na łóżku, ciągle leżąc na brzuchu.
— Dobry. - Ziewnął Louis prostując ręce, splatając ze sobą dłonie, mocno zaciskając palce u stóp, rozciągając się w ten sposób. — Która jest godzina?
— Czwarta. - Oznajmił brunet pociągając nosem.
— Masz pracę na ósmą. Czemu wstajesz o czwartej? - Zapytał mocno marszcząc brwi.
— Poranne bieganie, na przykład. - Wzruszył ramionami i posłał młodszemu słodki uśmiech, pukając go palcem w czubek nosa. Zielonooki uniósł się w górę na rękach, już po sekundzie stając na prostych nogach. — Idę zrobić śniadanie, i idziemy pobiegać. - Oznajmił zgarniając swój telefon z szafki nocnej, wychodząc z pokoju.
— Co to znaczy idzie-...! - Zaczął Louis gwałtownie podrywając się w górę. — Harry! Jest za wcześnie żeby funkcjonować! Harry!
Louis burknął pod nosem i jęknął gardłowo, przecierając twarz dłońmi. Postanowił iść i walczyć o swoje, więc czym prędzej również wstał z łóżka. To okazało się być złym pomysłem, z racji że zrobiło mu się ciemno przed oczami, piszczało mu w uszach, i czuł jakby zaraz miał zemdleć.
— Wow. - Otrząsnął się i wziął głęboki oddech, zabierając swój telefon z szafki nocnej.
Leniwie zszedł ze schodów, ruszając do kuchni. Nie czuł ani bólu brzucha, ani twarzy, z czego był szczerze zadowolony. Już bał się że nie będzie mógł normalnie żyć, ale najwidoczniej nie stało się nic strasznego.
Dopiero teraz zwrócił uwagę na to, że Harry wyremontował całe wnętrze swojego domu. Każdy element był nowy, nie zostało nic co mogłoby przypominać stary wystrój. Louis był naprawdę zachwycony tym jak to wszystko wyglądało, i gdyby mógł, to chętnie zamieszkałby w jednym z pokoi, albo i nawet na schodach.
— Jest jeszcze za wcześnie. - Burknął Louis pociągając nosem. — Nie mam w zwyczaju ani biegać, ani jeść śniadań. Poza tym, mam dziś pierwszy WF!
CZYTASZ
My Shield | Larry Fanfiction
FanfictionLouis Tomlinson; syn komendanta, który zdecydowanie nie radzi sobie z życiem, o wychowaniu syna już nawet nie wspominając. Jest też i on- Harry Styles, policjant, który jest dla Louisa jedyną deską ratunku w pomocy z wyrwania się z domu alkoholika. ...