—
#myshieldff na Twitterze!
—Louis obudził się zdecydowanie później od Harry'ego, co chyba nie jest niczym zaskakującym ani dziwnym. Kiedy tylko otworzył oczy, czuł się strasznie brudno. Jego powieki były mocno sklejone, ciało gorące i delikatnie klejące się od potu. Poza tym był zawinięty w kołdrę jak naleśnik, i był również pewien że oślinił poduszkę.
Przetarł czerwony policzek ozdobiony śladami które odcisnęły się od poduszki, po czym leniwie zamrugał parę razy powiekami, aby następnie głośno stęknąć w czasie przeciągania się, finalnie ponownie padając na miękką poduszkę.
Wyciągnął jedną nogę spod kołdry, czując że zaraz zemdleje z tego ciepła. Wziął głęboki wdech i jęknął niezadowolony, bo nawet bez sprawdzania wiedział, że jest w pokoju sam.
Po pół godziny zjawił się w kuchni w pełni ubrany, umyty, pachnący, odświeżony, i przede wszystkim- żywy i pełny energii. Zerkając na kuchenną wysepkę, uśmiechał się delikatnie i szeroko ziewnął, zdobywając atencję loczka.
— Wziąłeś mój plecak?
Swoją drogą, włosy Harry'ego były ma dobrej drodze do powrotu do swojego najlepszego wyglądu. Zaczęły się już delikatnie podwijać na potylicy, zważając na ich długość. Louis miał zamiar wygłosić mu kazanie na temat zakazu zbliżania się do nożyczek.
— Wziąłem. - Przytaknął Harry. — I wszystkie możliwe książki. - Dodał po czym otrzepał dłonie, wstając. — Tosty? - Zaproponował podchodząc do lodówki, wyciągając z niej ser. — Szynka? - Zapytał na co w odpowiedzi otrzymał jedynie cichy chichot.
— Sam ser. - Oznajmił Louis i wskoczył na blat, machając nogami w powietrzu.
Harry przygotował pieczywo, posmarował je masłem, rzucił ser, złożył w kanapkę, i włożył swoje dzieła do opiekacza. Kiedy skończył, wytarł dłonie w ściereczkę, po czym z uśmiechem na twarzy podreptał do Louisa, układając dłonie na kolanach. Rozszerzył jego nogi i wdarł się pomiędzy uda, wyciągając się w stronę jego twarzy.
— A pan czego tu szuka? - Zapytał Louis łapiąc policzki starszego w dłonie, przesuwając się na samą krawędź blatu, oplatając go nogami w pasie.
— Szczęścia. - Odparł z półuśmieszkiem, zawadzając nosem o czubek nosa młodszego.
— Daj znać jak ci się uda. - Szepnął uśmiechając się cicho, zagryzając dolną wargę.
Brunet nawet nie fatygował się na odpowiedź, będąc zbyt zahipnotyzowanym ustami młodszego. Zamknął oczy i przechylił głowę w bok, stykając ich usta razem. Pociągnął za dolną wargę nastolatka i zassał się na niej na sekundę, po czym wsunął język do jego buzi. Po tym ruchu Louis momentalnie przeniósł swoje dłonie na potylicę loczka, zaczynając delikatnie pociągać go za włosy, oddając się oraz przystosowując do ruchów jego języka w swojej buzi. Po kuchni roznosiły się odgłosy strzelania sera w rozgrzanym opiekaczu, oraz mlaskania, wydobywające się spomiędzy warg kochanków.
— Miłego dnia. - Harry szepnął pomiędzy pocałunkami.
— Miłego dnia. - Louis odpowiedział po kolejnym pocałunku.
Harry przerwał pocałunek, z uwagi jedzenia. Nie chciał go marnować, dlatego też wolał niczego nie spalić. Odsunął się od szatyna z delikatnym uśmiechem na twarzy, po czym poklepał jego uda, i zwrócił się w stronę szafek.
— Nigdy ci tego nie mówiłem, ale chyba się nie obrazisz, jeśli przyznam, że całujesz niesamowicie, prawda? - Zapytał loczek wyciągając ręce w górę, sięgając po talerz, zerkając na Louisa znad ramienia, darząc go ciepłym uśmiechem.
CZYTASZ
My Shield | Larry Fanfiction
FanfictionLouis Tomlinson; syn komendanta, który zdecydowanie nie radzi sobie z życiem, o wychowaniu syna już nawet nie wspominając. Jest też i on- Harry Styles, policjant, który jest dla Louisa jedyną deską ratunku w pomocy z wyrwania się z domu alkoholika. ...