Louis został obsypany wiadomościami odnośnie tego, gdzie jest. Harry nigdy wcześniej nie musiał martwić się o to czemu szatyna nie było w domu- nie miał żadnych obowiązków, szkoły, rodziny do odwiedzenia. Nic, co mogłoby sprawić, że zniknął.Szatyn siedział ma pomarańczowym plastikowym krzesełku, trzymając w swojej dłoni telefon. Między jego zębami znajdowały się paznokcie jego drugiej dłoni, które nerwowo odgryzał. Jego prawa noga skakała w górę, sprawiając że krzesełko delikatnie drgało. W jego oczach plątał się strach i niepokój.
Od Harry:
Lou, gdzie jesteś?Wróciłem dziś wcześniej z pracy
Misiu jest czternasta, mamy cały dzień!
Bardzo przepraszam:((
Chociaż napisz mi gdzie jesteś, i czy jesteś bezpieczny.
Nawet nie wiesz jak się martwię
Odpisz mi, proszę.
Zabrałeś swój samochód. Robisz zakupy?
Błagam...
Naprawdę przepraszam, naprawię to. Tylko nie mów mi, że odszedłeś.
Kocham cie tak mocno, Louis.
Schował telefon do kieszeni, i włączył tryb nie przeszkadzać. Nagle zauważył przed sobą to, po co przyszedł.
Policjant, a przy nim mężczyzna skuty w kajdanki. Był blady, miał poszarpane ubrania, w jego oczach żyła tylko nienawiść, wstręt, i żal. Louis przez moment zaczął żałować swojej decyzji, ale nie miał zamiaru stchórzyć.
Przepięli więźnia tak, aby mógł już po chwili trzymać słuchawkę w dłoni, i przy tym nie uciec ani nie narobić problemów. Louis również uniósł swoją słuchawkę w górę, drżącą dłonią przykładając ją do twarzy. Był zestresowany jak jeszcze nigdy dotąd, naprawdę nie wiedział co powiedzieć, albo chociażby jak spojrzeć mężczyźnie w oczy. Nie potrafił unieść spojrzenia.
— Hej, synku.
Louis odchrząknął głośno. Rozmawiał ze swoim ojcem drugi raz. Pierwszy nie poszedł zbyt dobrze- mężczyzna kiedy tylko usiadł na krześle zaczął krzyczeć że to wszystko wina Louisa, wyrywał się policjantom, i wpadł w furię. Nawet nie porozmawiali, kiedy to mundurowi zabrali go do celi.
— Hej. - Przytaknął Louis zagryzając wnętrze policzka.
— Przepraszam za ostatnio. Jak się miewasz? Jak tam Harry?
Wiedział, że ojciec czegoś potrzebuje. Dobrze o tym wiedział. To jednak nie zmieniło faktu, że chciałby powiedzieć mu o Harrym i o sobie.
— Dostał awans. - Oznajmił dumnie. — Przez to widujemy się rzadziej, ale nadal jest cudowny. Zdałem egzaminy... Wybieram się na kursy. Zrobiliśmy remont, i ogólnie jest po prostu wspaniale.
— Tego nie mogę powiedzieć ja. - Fuknął. — Jedzenie obrzydliwe, codziennie jakieś bójki, wymiana papierosami. Nie do życia jest to miejsce.
— Wybacz.
— Zastanowię się. - Odkaszlnął. — Wiesz, mógłbyś... Mógłbyś na przykład zrobić coś, żeby wyciągnąć mnie znów do życia. Proszę Louis, napraw swoje błędy! Ty mnie tu wsadziłeś, więc mnie wyciągnij! Błagam, wyciągnij mnie stąd! Cała wina jest po twojej stronie. Nie tak cię wychowałem. Ciągle robisz wszystko źle, Louis. Ciągle jesteś ślepy. Ciągle masz przyćmiony mózg. Gdybyś myślał chociaż trochę, to w ogóle by mnie tu nie było!
CZYTASZ
My Shield | Larry Fanfiction
FanfictionLouis Tomlinson; syn komendanta, który zdecydowanie nie radzi sobie z życiem, o wychowaniu syna już nawet nie wspominając. Jest też i on- Harry Styles, policjant, który jest dla Louisa jedyną deską ratunku w pomocy z wyrwania się z domu alkoholika. ...