—
#myshieldff na Twitterze!
—Louis siedział na studzience przy torach. W jednej dłoni trzymał puszkę Redbulla, w drugiej zaś paczkę papierosów. Czekał na Zayna, nerwowo tupiąc nogą, zagryzając przy tym wnętrze policzka. Jego oczy były delikatnie zeszklone, lecz nie czuł, aby łzy mogły je dziś opuścić.
— Hej, Louis! - nagle szatyn usłyszał szczęśliwy głos swojego przyjaciela.
— Usiądź. Muszę ci coś powiedzieć. - Polecił i przesunął się w bok.
— Jestem w ciąży. - Dokończył Zayn parodiując jego głos, siadając obok.
Szatyn wstał w górę, i ściągnął kaptur z głowy. Mimo tego że Harry ukrył siniaka, to nadal było widać lekką opuchliznę dookoła oka. Odchrząknął cicho, widząc że Zayn delikatnie pobladł. Chcąc sprawić aby był biały, podwinął do góry swoją bluzę.
— Cholera. - Szepnął przerażony, zakrywając usta dłońmi. — Nie broniłeś się? - Zapytał wstając i łapiąc dłonie przyjaciela, patrząc na jego czyste kostki. — Louis, kto ci to zrobił? Czy... Czy to Harry? - Ostatnie zdanie wyszeptał.
— Błagam cię. - Parsknął wyszarpując dłonie z uścisku, wymijając przyjaciela, sięgając po paczkę papierosów. Wyciągnął jedną używkę i pochylił się w stronę Zayna, który od razu wyciągnął zapalniczkę i podpalił tytoń. — Bardzo dobrze znasz tą osobę. Całe miasto go uwielbia i uznaje za wzór! - Zaśmiał się i poruszył dłońmi na boki. — Zayn, ufam ci, i nie mogę już dłużej tego w sobie dusić.
— Oczywiście stary, wyrzuć z siebie wszystko. - Przytaknął ujmując ramię przyjaciela w dłoń, pociągając go w dół, tak aby po chwili usiedli na studzience.
Louis zaciągnął się papierosem i odsunął używkę od ust, wypuszczając dym przez nos, zaciskając przy tym zęby. Odchrząknął głośno.
Był gotowy aby mówić o tym otwarcie przy osobach które znały go na wylot. Zayn i Oli. Oni mieli być pierwszymi, przed którymi ten się otworzył. Louis nie widział żadnych przeciwwskazań- chciał w końcu wyjawić swój największy sekret, który go dusił. Chciał aby jego przyjaciele wiedzieli o nim wszystko. Chciał w końcu poczuć ulgę w jakimkolwiek stopniu, i skończyć z całym tym cyrkiem.
Nie wiedział tylko co miał powiedzieć, żeby nie wywołać łez w samym sobie, ale aby również przedstawić całą sytuację z grubsza.
— Troy Tomlinson, Zayn. - Oznajmił czując jak po tym zdaniu zaciska mu się gardło. Nie miał odwagi spojrzeć na przyjaciela, więc patrzył przed siebie lub na ziemię. — Wasz kochany, kurwa, Troy. - Dodał kręcąc głową na boki. — Od kiedy dziewczyny się wyprowadziły a mama umarła, nie straciłem tylko ich. Straciłem też tatę. Pije jak popierdolony, wyzywa mnie, męczy fizycznie i psychicznie. - Zaśmiał się i wskazał dłonią pierw na swoją twarz, później na brzuch. — To moja nagroda za bycie gejem i niechęć do zostania policjantem. Nie pierwsza i nie ostatnia.
— Och, Louis.
Zayn stęknął cicho, po czym bez żadnych zbędnych słów ani pytań przytulił starszego. Ścisnął go tak mocno, jak jeszcze nigdy wcześniej. Zupełnie tak jakby to był ostatni raz kiedy go widzi.
Louis odetchnął krótko i ułożył głowę na ramieniu przyjaciela, pociągając nosem z zimna. O dziwo nie chciało mu się płakać. Naprawdę czuł się dobrze, i kiedy już było po wszystkim, miał wrażenie że w ogóle o tym nie wspomniał. Było, minęło.
— Kocham cię, Lou. Jesteś cholernie silny. Przepraszam ze zawsze namawiałem cię do tego żebyś zostawał dłużej, na pewno miałeś przez to problemy. - To Zayn był tym który jako pierwszy uronił łzy.
CZYTASZ
My Shield | Larry Fanfiction
FanfictionLouis Tomlinson; syn komendanta, który zdecydowanie nie radzi sobie z życiem, o wychowaniu syna już nawet nie wspominając. Jest też i on- Harry Styles, policjant, który jest dla Louisa jedyną deską ratunku w pomocy z wyrwania się z domu alkoholika. ...