#09 Fight

903 78 71
                                    


ktos tez chce już first kiss? czy tylko ja? :DDD


#myshieldff na Twitterze!

Louis wziął szybki prysznic, po czym podreptał do sypialni bruneta, ciągle słysząc z dołu dźwięk filmu w telewizorze. Trzymał w dłoniach telefon, skanując wzrokiem kolejne linijki książki jaką czytał, jednak przed samym wejściem do sypialni postanowił się zatrzymać.

Wrócił w drugą stronę, cichutko schodząc po schodach niżej, chcąc upewnić się że Harry nie zasnął na kanapie. Kamień spadł mu z serca, kiedy dojrzał to, że starszy nie śpi.

I swoją drogą to było mu przykro. Jego własny ojciec wywalił go z domu na noc, bo musiał zaprosić sobie jakąś panienkę. To jest naprawdę w porządku, lecz fakt, że nawet nie obchodziło go to gdzie jego syn będzie spać, bolał szatyna.

Zrozumiał że jest do niczego niepotrzebny, stoi innym jedynie na drodze do szczęścia, nie jest w żadnym stopniu atrakcyjną osobą aby przyciągać do siebie nowe osoby, i aby takowe twierdziły, że jest fajny. Chciał poczuć się fajny, zabawny, potrzebny, kochany. Oczywiście były momenty w których chciał być sam, ale nigdy nie chodziło mu o samotność. A taki właśnie się czuł; samotny. Ta samotność zżerała go od środka, i sprawiała że musiał częściej przebywać sam na sam ze swoimi myślami. To było okropne, bo w praktyce więcej myśląc zaczynał bardziej nienawidzić siebie. Także całe jego życie było błędnym kołem.

— Harry. - Chrząknął przybierając chłodny wyraz twarzy. — Wychodzę na miasto. Będę za jakieś dwie godziny. - Oznajmił nawet nie patrząc na starszego, jedynie chowając telefon do kieszeni spodni.

— Z kim? - Dopytał starszy prostując się, patrząc na szatyna z uniesioną brwią.

— Zayn. - Mruknął schodząc z ostatniego schodka.

— Okej. Nie chcesz nic przed drogą? Coś zjeść? Napić się? - Zapytał i wstał z mebla, ruszając w stronę młodszego. — Albo dam ci coś z długim rękawem chociaż, już jest zimno. Ile masz procent? Chcesz powerbanka czy w porządku?

— Nie, Harry. - Zaśmiał się szatyn spuszczając głowę w dół, kręcąc nią na boki. — Wszystko jest okej. Napiszę do ciebie jak będę wracał.

Louisa plan był taki, aby żyć w cieniu samotności. Nikt nie znał go tak dobrze jak on sam, lecz prawdę mówiąc powoli zapominał o tym kim jest. Nie zdawał sobie sprawy z tego ze jest silny i potrafi walczyć o samego siebie jak i o innych. Za to łatwiej mu było po prostu odpuścić. I właśnie to chciał zrobić z Harrym, aczkolwiek los jak zawsze pokrzyżował jego plany, przypominając mu o tym jak opiekuńczy i uroczy był brunet.

— Dam ci chociaż klucze, żeby nie było że nie masz jak wejść jak zasnę.

Louis nie potrafił ukryć swojego uśmiechu. Dlaczego Harry nie chciał z nim być? Nie widział tego jak Louisowi zależało? Szatyn wiedział że brunet jest idealny. Że dbałaby o niego jak nikt inny, dawał mu komfort, poczucie bezpieczeństwa. Zawsze upewniał się że wszystko jest okej. Louis potrzebował w swoim życiu pewnego rodzaju... tarczy.

— Dziękuję. - przytaknął przyjmując od starszego kluczyk.

Harry jedynie uśmiechnął się szeroko, aby następnie wsunąć dłoń we włosy młodszego na potylicy, zaczynając delikatnie drapać go po skórze w tamtym miejscu.

— Wróć przed północą. Możemy się tak umówić? - Zapytał unosząc brew w górę.

— Zdecydowanie.

My Shield | Larry FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz