#26 The truth

800 53 61
                                    


1/2 😙


#myshieldff na Twitterze!

— O mój Boże Harry! - Louis krzyknął na jednym wydechu. — Jaki ty byłeś uroczy!

Brunet zaśmiał się pod nosem, kręcąc głową na boki. Nadszedł ten pamiętny moment w którym to Louis posiadał w swoich dłoniach album ze zdjęciami małego Harry'ego, z jego mamą obok siebie.

— Dziękuję za użycie czasu przeszłego. - Mruknął udając obrażonego, stawiając talerz z przekąskami na ławę, siadając obok chłopaka.

— Zobacz jakiego miałeś smoczka uroczego. - Kontynuował pokazując mu zdjęcie w którym stał jedynie w koszulce i butach, z zimową czapką i żółtym smoczkiem. — Ile miał jak przestał ssać? - Zapytał odkręcając się do Anne.

Louis uwielbiał małe dzieci, a z racji że takowych nie posiadał ani nie znał nikogo kto mógłby, to ekscytował się każdym napotkanym, nawet jeśli teraz ma 24 lata. Zawsze zadawał pytania odnośnie smoczka, pieluch, chodzenia, pierwszego słowa. Nie mógł nic poradzić na to, aby tego nie robić.

Nagle brunet roześmiał się złowieszczo pod nosem, burząc tym samym zamiar Anne, co do udzielenia odpowiedzi. Harry z ciągłym uśmiechem na twarzy pochylił się i zabrał jednego szaszłyka, który składał się z pomidorka i mozzarelli, wkładając jedzenie do buzi i wyciągając wykałaczkę.

— Nigdy nie przestałem. - Oznajmił czując na sobie zrezygnowane spojrzenie Louisa i zezłoszczone rodzicielki. Szturchnął młodszego palcem w bok, sprawiając że ten spojrzał na jego dumny wyraz twarzy.

— Nigdy nie zacząłeś. - Pociągnął szatyn unosząc brwi w górę.

— Tak? - Kontynuował brunet wyczuwając chęć do walki w powietrzu.

— Chłopcy! - Anne przywróciła ich na ziemię, kiedy zaczęli wbijać w siebie mordercze spojrzenia.

Obaj przeprosili w tym samym czasie. Nie, żeby Anne przeszkadzało to, że współżyli, bądź po prostu cała ta rozmowa jej nie pasowała. Oczywiście że nie miała z tym problemu, ale teraz chciała pokazać Louisowi wszystkie zdjęcia.

— Zawsze chciał być piosenkarzem, muzykiem, gwiazdą. - Oznajmiła pokazując Louisowi zdjęcie nastoletniego loczka. Miał we włosach czerwoną bandanę, a elegancji dodawała mu biała koszula i czarny krawat. — Wybiłam mu to z głowy.

— Dlaczego? - Dopytał szatyn marszcząc brwi.

— Stwierdziła że zacznę ćpać i się zeszmacę.

— Harry. - Kobieta mruknęła ostrzegawczo. — Nie powiedziałam tak.

— To miałaś na myśli. - Wzruszył ramionami i sięgnął po kolejną przekąskę, podstawiając ją pod usta młodszego. — I dlatego zostałem policjantem. - Dodał dumnie, i kiedy poczuł jak Louis ściągnął jedzenie z wykałaczki, wyrzucił ją na stolik.

— I jestem z tego dumna. - Przytaknęła z ręką na sercu. — Ale mimo wszystko nigdy nie przestane się o ciebie martwić, skarbie.

Louis spuścił głowę w dół i zaśmiał się cicho, kręcąc głową na boki. Ile by oddał żeby usłyszeć takie coś z ust taty, bądź jeszcze raz mamy. Był zazdrosny o Harry'ego i jego relację z rodziną, która była... cudowna.

— Gemma pojechała po Michała? - Zapytał Harry unosząc brew w górę.

— Tak, ale nie wiem czy wróci tylko z nim.

— Dlaczego?

— Cóż, twoi dawni przyjaciele dowiedzieli się że tu jesteś, i chcą się przywitać. Nie wiem jednak czy przyjdą czy nie.

My Shield | Larry FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz