—
#myshieldff na Twitterze!
—— Auć, auć, auć, auć, moja głowa, Boże. Luke?
— Pieprzyć go.
Louis mocno zacisnął brwi, kiedy zamiast głosu czarnowłosego, usłyszał głos Harry'ego. Ostatnim co pamiętał było to, że siedział ze znajomym na kanapie, i był pewien że doszło między nimi do czegoś więcej, tak więc teraz myślał, że ten leży obok niego. Ale obok był pieprzony Harry.
— Całą noc musiałem nasłuchiwać tego, jak jęczysz jego imię, odpuść. - Dodał przewracając kartkę książki. — Dobrze, że łóżka mi nie zmoczyłeś.
— A co, twoje miałem jęczeć? - Parsknął i wtopił twarz w poduszkę, mając wrażenie że jego głowa zaraz eksploduje. — Nie, Harry, proszę. - Dodał błagalnie.
— Wolałbym żebyś był cicho, kretynie. - Burknął chłodno.
Szatyn mocno zdziwił się na te słowa. Zabrzmiały one naprawdę dziwnie w ustach Harry'ego- strasznie oschle i niemiło, przez co niebieskooki poczuł się zaatakowany. Nie chciał sprawić Stylesowi przykrości, i zdziwiło go to, że bruneta aż tak poruszyło to że Louis jęczał imię innego.
— Jesteś na mnie zły? - Zapytał niebieskooki podnosząc się na przedramionach w górę.
— Poszedłeś do klubu, do którego powiedziałem, żebyś kurwa nie szedł. Mogła stać ci się krzywda! Upiłeś się praktycznie do nieprzytomności, kiedy mówiłem, żebyś miał to pod kontrolą! Całowałeś Luke'a, nawet nie zwróciłeś uwagi na to, że byłem obok, i ogłosiłeś wszem i wobec że Troy Tomlinson to twój ojciec! Och, nie zapominając o tym, że kazałeś mi i Jerry'emu ssać swojego pieprzonego kutasa! Louis, naprawdę nie chcę myśleć o tym, gdzie byś teraz był, i co by się z tobą działo, gdyby nie ja.
Nastała głucha cisza. Harry pierwszy raz w życiu uniósł na młodszego głos, co było naprawdę dziwne. Louis poczuł się dziwnie. Sam Harry poczuł się dziwnie, ale co innego mógł zrobić? Był naprawdę zdenerwowany.
Louisa najbardziej przeraziło jednak zdanie o jego ojcu. Błagał teraz o cud- o to aby jego ojciec nigdy nie dowiedział się o zaistniałej sytuacji. Boże, gdyby to rozeszło się po całej komendzie, to miałby przejebane bardziej niż zwykle. Zachciało mu się płakać. I to nie przez wypowiedź Harry'ego, lecz przez swoje szczeniackie zachowanie. Jednak nie chciał nastoletniego życia, podejmowania decyzji, oraz ponoszenia konsekwencji. Matko, byle nie ponieść konsekwencji.
— Przepraszam. - Westchnął starszy i zamknął książkę, odkładając ją na szafkę.
— Nie, jest w porządku. - Przytaknął Louis nie mając odwagi spojrzeć na starszego, błądząc wzrokiem wszędzie, aby nagromadzone w jego oczach łzy nie były aż tak widoczne. — To ja przepraszam. Postąpiłem wbrew tobie, i sprawiłem ci przykrość. Nigdy nie chciałem sprawić ci przykrości. Nie pamiętam żadnej z tych rzeczy, przepraszam.
Harry przekręcił się na bok, podkładając sobie dłonie pod policzek. Patrzył w zeszklone oczy młodszego, i nasłuchiwał się temu jak jego głos łamał się z każdym słowem. Mimo wszystko nie chciał mu przerywać. Patrząc na niego widział, że ten chce coś jeszcze dodać.
— Dasz mi wody?
Harry zaśmiał się głośno, bo to było kompletnie niespodziewane.
— Myślisz, że należy ci się woda? - Zapytał chcąc się z nim podroczyć.
— Nie, błagam, Harry. Daj mi pieprzoną wodę, później możesz się nade mną znęcać.
Brunet zaśmiał się ostatni raz, po czym leniwie sięgnął po butelkę wody z szafki nocnej. Oczywiście że naszykował wszystko w nocy, mając pewność że Louis rano będzie trupem.
CZYTASZ
My Shield | Larry Fanfiction
FanfictionLouis Tomlinson; syn komendanta, który zdecydowanie nie radzi sobie z życiem, o wychowaniu syna już nawet nie wspominając. Jest też i on- Harry Styles, policjant, który jest dla Louisa jedyną deską ratunku w pomocy z wyrwania się z domu alkoholika. ...