chapter two

916 42 6
                                    

Soorin wieczorem odebrała swoją mamę z pracy. Było już dość późno i chłodno, dlatego szybko udały się do metra. Obydwie rozmawiały jak im upłynął dzień, co następnego dnia zrobią na obiad, jaki humor miał tata w domu oraz o tym, że Rin dostała się na studia. Jej mama zapewniła ją, że nie będzie musiała pracować, ponieważ na uzbieranie zostało bardzo mało. I tak Soorin chciała zacząć pracować, aby jakoś przetrwać mieszkanie w Seulu.

Miała już plan, jak je urządzić. Myślała o stylu boho, pełno roślin, drewnianych regałów, wiklinowych koszy, beżowych poduszek oraz wielka biała kanapa. Albo nie! Kolorowy pokój, pod oknem mały keybord, ogromne łóżko z kolorowym baldachimem oraz pełno neonów. No cóż, jednak nie miała ostatecznego planu.

Oczywiście, ten dzień nie mógł się zakończyć spokojnie. Do metra, gdzie siedziały już w środku mama i Rin, musiał wsiąść Adam z kolegami. Myślała, że się zatrzeli. Od razu jej mama to zauważyła i przeniosły się na koniec pociągu.

- Nawet się nie przywitasz, Rinolku? - kto tak jeszcze na nią mówił? Nikt, tylko on. Jego koledzy się lekko zaśmiali, a ona pokiwała mamie głową, że może iść. Podeszła do niego, a on wstał aby się z nią przywitać. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i nie patrzyła mu w oczy. - aż tak mnie nie nawidzisz, że uciekasz z mamą na koniec pociągu?

- Oczywiście że tak. Co sobie myślałeś? Że będę za tobą później latać? Nieźle masz narąbane w tym łbie. - złapał ją mocno za rękę. - nie dotykaj mnie nigdy więcej. - powiedziała ciszej przez zęby. Wyrwała się z jego uścisku i poszła do swojej mamy. Ona spojrzała na nią i pogłaskała po dłoni ciągle ją trzymając.

Wreszcie wróciły do domu. Soorin miała ochotę zapaść się pod ziemię po tamtej sytuacji z metra. Nienawidziła tak bardzo tego człowieka, lecz druga strona serca podpowiadała jej co innego. Że może dałaby mu szansę? Przecież byli tak super parą, tak zgraną, każdy im zazdrościł! A przede wszystkim się kochali tak mocno, bezgranicznie. Ale ten czar prysł. Dla Soorin, Adam był skończony.

Dziewczyna zaczęła wypakowywać zakupy sama, aby jej mama mogła się wykąpać po pracy. Jej ojciec dalej nie wrócił z pracy, więc trochę się martwiła. Zaczęła do niego dzwonić, ale miał wyłączony telefon. Usiadła chwilę na krześle w kuchni i jeszcze czekała na jej mamę, która powiedziała że może musiał zostać na noc. Ale jej coś nie pasowało. Rzadko kiedy ojciec koniecznie musiał zostawać w pracy, a szczególnie na noc.

***

Rano obudziła się słysząc jak jej ojciec wrócił do domu. Ale nie słyszałaby samego wejścia, słyszała tylko ogromną kłótnię ich rodziców. Jej rodzice byli jedną z lepszych par z ich rocznika. Od 1990 roku byli razem i mało kiedy się kłócili. Wtedy kłocili się o wszystko, o pieniądze, o to czy jej mama nie jest mu wystarczająca w łóżku, czy już się mu znudziła, czy po prostu o Soorin. Dziewczyna lekko uchyliła drzwi podsłuchując ich rozmowę. W końcu wyszła z pokoju, ale zobaczyła tylko jej zapłakaną mamę, która zamknęła się w sypialni.

- Co się stało? - spytała - wszystko słyszałam i jestem na tyle dorosła, że mnie nie okłamiesz tato.

- Twoja matka podejrzewa mnie, że ją zdradzam! - krzyknął specjalnie głośno, aby to usłyszała. Ona od razu wyszła z pokoju i znowu zaczęła się awanturować.

- Nie podejrzewam, tylko wiem! Czy ty nie czujesz, jak on capi jakimś tanim, damskim perfumem?! - nie że właśnie Rin wąchała swojego ojca, ale faktycznie to było czuć. I malinka na szyi? Raczej jej mama nie robiła mu malinek, są raczej na to za starzy, w ich przypadku. - daj mi spokój i wynoś się! - krzyknęła w stronę ojca. On tylko zakpił i popatrzył na swoją córkę. Wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Mama od razu przytuliła się do dziewczyny, pytając „Dlaczego akurat mi?"

Czarna gitara Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz