chapter thirty five

551 40 4
                                    

Jedyne co słyszała Soo, to tą ciągnącą się ciszę. Głos Namjoona w jej głowie, który obiecał, że będzie z nią na zawsze. Widziała tylko, jak Jeongguk łapie ją za ramiona i prowadzi do różowego auta Lucy. Usiadła  z przodu, kompletnie nie czując swojego ciała. Coś ją w głowie zablokowało, nie wiedziała co się dzieje. Jeon zapiął jej pas i położył dłonie na jej policzkach, patrząc prosto w jej przestraszone oczy, podczas gdy Lucy wycierała swoje łzy i włożyła kluczyk do stacyjki.

– Trzymaj się, mała. Zaraz się zobaczymy. – powiedział kojącym głosem, na co na chwilę przymknęła oczy. Ucałował jej czoło i zamknął drzwi. Przyłożył swoją dłoń do szyby, na co ona też położyła swoją. Lucy odjechała powoli, wyjeżdżając z małego parkingu przed szpitalem. Soo spojrzała w swoje boczne lusterko, gdzie zobaczyła, po zachowaniu, że zaczął krzyczeć. Przytulił się do Sama, a z przestraszonej twarzy Soo, popłynęła kolejna łza. Już druga, tego wieczoru. Nie płakała tak jak Lucy, czy Yumiko. Jej ciało było całe napięte, a oczy ciągle szeroko rozszerzone. Była w stałym szoku. Poczuła tylko, jak dłoń Lucy ląduje delikatnie na jej udzie. Spojrzała w jej stronę i przytuliła ją, gdy stały na czerwonym świetle.

– Proszę, powiedz mi że to nie prawda.. – powiedziała Soorin, nie chcąc się od niej odczepić. Ale musiała to zrobić, zaczęły na nie trąbić auta za nimi.

– Pierdolony kutasie, jak coś ci się nie podoba to wyprzedzaj, jest 00:00! – krzyknęła otwierając okno. Rozśmieszyła trochę Soorin, która spojrzała na wyprzedzające je auto. Lucy zamknęła okno. Obydwie zaśmiały się, patrząc na auto w oddali. – Sam nas zaprosił do– nagle przerwała, widząc jak dwa motory, w tym motor Sama, na którym jechał z Hyerin oraz motor Jeona, który jechał naprawdę szybko.

– On jest tak hot, gdy tak szybko jeździ-

– Wracając! Właśnie za nimi jedziemy, sam nas zaprosił do siebie. Paru ludzi z nory, którzy też znali się z Namem. Choć i tak dużo osób już wie, że ty się z nim znasz najdłużej. – dokładnie tak było. Soo znała Namjoona na wylot, znała go jak własną kieszeń. I najgorsze, było dopiero przed nią. Rozmowa z mamą Namjoona.. która zresztą uwielbiała Soo. Kiedyś nawet chciała, by Soorin została jej przyszłą synową..

***

Opłakiwanie Namjoona, przez wiekszość osób z nory, skończyło się w czarnym mieszkaniu Sama. Wszyscy byli tak bardzo smutni, jak nigdy. Soorin nawet nie miała ochoty śpiewać. Ciągle dręczyła ją ta rozmowa z jego mamą. Ona o niczym jeszcze nie wiedziała. Postanowiła, że musi iść zapalić. Wzięła paczkę papierosów i zapalniczkę, po czym wyszła na balkon.

– To ty palisz? – spytał Sam, opierając się o metalową poręcz na balkonie. Soo odpaliła swojego papierosa i spojrzała na niego kątem oka, na co się zaśmiał.

– A co ty nagle taki miły, co?

– Spokojnie, ja cię nie śledziłem jak Hwangwon. – akurat w tamtym momencie, to rozśmieszyło Soo. – Po prostu, Hwangwon nie chciał żebyśmy z tobą gadali. Zawsze potem na nas pierdolił, że nie umiemy się zachować, czy coś. – obydwoje zaciągnęli się papierosami, spoglądając na panoramę z jego balkonu. – Dlatego przepraszam – wystawił rękę Soorin, jednak ona tylko go przytuliła. Tak szczerze, wybaczając mu jego zachowanie, skoro było ono tylko pod wpływem Hwanga.

– Nie szkodzi, zapomnijmy. – uśmiechnęła się do niego i wyrzuciła papierosa przez balkon. Właśnie wtedy stało się niezręcznie. szybko wyszła z balkonu i wróciła do Jeona, całując go w usta. Obydwoje stali sami w kuchni, słysząc ciche dźwięki gitary oraz śpiew innych.

– Kocham Cię. – powiedział czule, dotykając ich czoła ze sobą. Położył swoje dłonie na policzkach dziewczyny, które od razu zostały objęte przez jej dłonie. Zdjęła je ze swojej twarzy i wyciągnęła telefon. Chłopak bacznie patrzył co Soorin robi. Wybrała numer mamy Namjoona. Musiała to zrobić, nie mogła zwlekać z tym dłużej.

Czarna gitara Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz