„Zawsze będę w twoim sercu"
Soorin wstała kolejnego dnia roku szkolnego z nadzieją, że uda jej się napisać sprawdzian z matematyki bezbłędnie. Uczyła się do niego bardzo długo, chodziła na korepetycje do Namjoona, które zazwyczaj kończyły się oglądaniem śmiesznych kotów oraz sama robiła zadania. Martwiła się jedną rzeczą, że Adam nie odpisywał od niej, mimo tego że był ciągle aktywny. Po wieczorze, którym z nim ostatnio spędziła, jeszcze bardziej się go przestraszyła. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że mimo wszystkiego dalej go kochała.
– Dzisiaj sprawdzian z matematyki? – zapytała jej mama z uśmiechem na ustach. Soorin usiadła do stołu z niemrawą miną i pokiwała wolno głową – Zawsze dajesz radę, będzie dobrze. Umówiłaś się z Adamem? – Soorin wzdrygnęła niezauważalnie słysząc to imię
– Nie odpisuje ode mnie. Może ma ważny trening.. nie wiem. Ale dzisiaj pojadę z Namjoonem, na jego dwuosobowym rowerku. – mama zaśmiała się na jej słowa, po chwili stawiając śniadanie dla niej i dla Soo. – Myślałam ostatnio.. czy przypadkiem mnie nie zdradza.
– Że Adam? Chłopak, który oddałby swój Jaguar za ciebie? – Soorin zaśmiała się pod nosem jedząc kolejny raz na śniadanie mniejszą porcję bibimbapu. – Zadzwoń, jeśli coś się wyjaśni. I nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze.
***
– Na salę operacyjną, postrzał w okolicy serca! – krzyknął lekarz, idąc za łóżkiem, z którego powoli kapały krople krwi. Soorin nigdy tak nie płakała, nawet na Jeonggukiem. Dusiła się łzami, nie mogła złapać powietrza. Jej oczy były szeroko rozszerzone i zakrwawione, widząc jak drzwi za Namjoonem, pielęgniarkami i lekarzem się zamykają.
– To wszystko moja wina. – powiedział Jeon stojąc za Soo, z lekko załzawionymi oczami. Soorin podeszła do niego i pogłaskała jego policzek, próbując się uśmiechnąć. – Myślałem, że cię stracę.
– Czyli słyszałeś krzyknięcie Hwanga? – Jeon odwrócił się od niej i wstrzymywał łzy. - Jeon..
– Czemu mam tak popierdoloną rodzinę? Mój ojciec to zjebany materialista, a brat to psychol, który na dodatek cię śledził,, i nic o tym nie wiedziałem! Wszystko moja wina! – Jeongguk po raz kolejny zaczął panikować. Podeszła do niego i przytuliła go do siebie, łapiąc go za szyję. Wtulił się w jej drobne ciałko, zaciągając się jej zapachem. Aż zobaczyła, jak dwie jej znienawidzone osoby i trzy jej ulubione wchodzą do szpitala.
– Operują go? – zapytał Sam, trzymając w ręku kask od motoru. Był zmartwiony. W końcu lubił się z Namjoonem i znał go długo. – Przepraszam, Soo.
– Teraz zachciało ci się przepraszać? Po tym wszystkim, jak zniszczyłeś mnie i Jeona, ty nas przepraszasz?
– Soorin, my naprawdę nie chcieliśmy żebyś cierpiała. Hwangwon tak samo. – Hyerin powiedziała zdecydowanie za dużo dla Jeona. Spojrzał na Hyerin, zdenerwowanym wzrokiem i wyszedł ze szpitala, szturchając ją w ramię.
– Wy o tym wiedzieliście? Że Hwangwon mnie śledził? – spojrzeli na siebie, potem na Soorin. – Jak wy mogliście? Jeszcze go bronicie..
– Był w tobie cholernie zakochany-
– Ale mnie to nie obchodzi! Czy wy nie rozumiecie, że jestem z jego bratem? I to z nim jestem szczęśliwa. Jak mogliście to zrobić Jeonowi! - Lucy objęła Soorin, która najchętniej złożyłaby porządnego plaskacza Samowi. Obydwie odeszły od nich i podeszły do Yumiko, która stała z wózkiem ze swoim dzieciątkiem.
– Gdzie Brandon? – kiwnęła głową w stronę, gdzie był Sam. Wszyscy w trójkę nagle wyszli, aż Jeongguk wrócił do dziewczyn. Objął Soorin delikatnie w pasie, całując w bok głowy. Powąchała swoją bluzę, czując dym papierosów. Spojrzała na Jeona podejrzanym wzorkiem i całowała jego usta, czując zdecydowanie smak papierosów. Uśmiechnęła się odłączając się od jego ust i spojrzała mu w oczy. Nie dała rady spowodować aby choć trochę się uśmiechnął w tej sytuacji.
– Paliłeś? – zapytała Soo, która z lekkim uśmiechem powąchała jego bluzę.
– Tak. Żebyś teraz mogła całować mnie bez przerwy. Przecież mówiłaś, że kochasz papierosy. Widzisz, jak ja się poświęcam? - wystawiła mu język, aż przytulił ją od tyłu kładąc swoją głowę na jej ramieniu. Lucy i Yumiko patrzyły na nich z uśmiechem na ustach. Chociaż oni w tamtym momencie mogli choć trochę wprowadzić uśmiechu.
***
– Adam? Powiedz mi, o co ci chodzi? – spytała Soo, siadając z nim na ławce, przy boisku szkolnym, gdzie za niedługo zaczynał trening piłki nożnej. Przeczesał swoje blond farbowane włosy dłońmi i złapał ją za ręce, wypuszczając szybko powietrze.
– Potrzebuję przerwy. – powiedział. Serce Soo biło coraz to szybciej, a jej ręce stały się zimne. – Chyba.. chyba nie jestem gotowy. Wybacz.
– Wybacz? Mam ci wybaczać, po tym co mi robiłeś? Molestowałeś mnie kretynie, bo nie chciałam się z tobą pieprzyć! Nie pamiętasz? – obydwoje wstali z ławki, patrząc sobie w oczy. – Jesteś najgorszą osobą, w jakiej kiedykolwiek się zakochałam.
– Zrobiłaś z siebie właśnie kretynkę, wiesz? Każda by się chciała ze mną pieprzyć, a ty mogłaś mieć to kiedy chcesz. – pierwszy raz, Soorin odważyła się przed Adamem do takiego stopnia, że sprzedała mu porządnego plaskacza. Złapał się za policzek i z zaciśniętą wargą, minął ją i poszedł do szkoły. Soorin stała sama, wryta w ziemię. Uświadomiła sobie, że już nie ma chłopaka. Łza poleciała jej po policzku. Łza złości, smutku.. jak i odrobinę szczęścia, żę już nigdy nie będzie musiała tego znosić.
***
Wszyscy razem siedzieli na jednym korytarzu, już półtorej godziny. Sam siedział obok Lucy, ciągle szturchając ją nogą, na co się lekko uśmiechała. Lubił ją denerwować. Nie ubyło to na uwadze również Soo, która miała opartą głowę na ramieniu Jeona. Yumi i Brandon stanęli z boku, karmiąc ich małego Songa. Natomiast Hyerin stała na zewnątrz, paląc chyba już dziesiątego papierosa w ciągu tego czekania. Soorin powiedziała Jeonowi, że zaraz przyjdzie, na co pokiwał głową. Wyszła ze szpitala, od razu zauważając Hyerin siedzącą na krawężniku.
– A ty co? – spytała wytatuowana dziewczyna, wiedząc czego oczekuje Soo. Uśmiechnęła się do niej i poklepała miejsce obok siebie, wyciągając paczkę papierosów. Soorin poczęstowała się jednym i zaciągnęła się, odpalając jednego. – Jednak nie jesteś tak zjebana, jak myślałam.
– To miłe, dzięki. – obydwie lekko zaśmiały się pod nosem, zaciągając się papierosami. – Czyli już mnie lubisz?
– Dziewczyny! Lekarz przyszedł! – krzyknęła Yumiko, na co obydwie pobiegły rzucając papierosami. Cisza. W głowie Soorin pojawiła się cisza, jak zobaczyła ich grupkę przy lekarzu. Szła powoli, słysząc w uszach piszczenie. Słyszała, jak serce wali jej coraz bardziej, Aż zobaczyła, jak Lucy odwróciła się w jej stronę, zapłakana jak nigdy. Podbiegła do niej i mocno przytuliła. Jeon patrzył w jej stronę z załzawionymi oczami, jak każdy. Sam przytulił go do siebie, lecz oni ciągle patrzyli sobie w oczy, gdy lekarz rozmawiał z Brandonem i Yumiko. Soo pokręciła przecząco głową, chcąc przekazać Jeonowi, że to nie może być prawda. Jeon dobrze ją zrozumiał. Jednak pokiwał głową. Myśli Soo.. sprawdziły się.
– ...Wdało się zakażenie. Nie daliśmy rady już tego uratować. Pan Kim stracił dużo krwi, strzał trafił w lewą komorę serca. Przykro mi.
" – Rozumiesz to Nam? Zerwał ze mną, bo nie był gotowy! Uświadomił to sobie po prawie trzech latach! Co ja teraz zrobię? – przytulił do siebie brudną od czekolady Soo, siedząc na dachu szkoły. – Dziękuje, że jesteś.
– Pamiętaj Soo. Że zawsze będę przy tobie. Zawsze będę w twoim sercu."
CZYTASZ
Czarna gitara
FanfictionSoorin to 23 letnia koreanka, która przeprowadziła się z małej wioski, gdzie do tej pory mieszkała z rodzicami do wielkiego miasta - Seulu. Przede wszystkim pojechała tam tańczyć i śpiewać, spełniać swoje marzenia. Jej rodzice od dawna zbierali na m...