chapter three

755 30 5
                                    

*miesiąc później.

Rozprawa rozwodowa rodziców Soorin była dla niej ogromnym ciężarem. Jej mama nie raz płakała w sądzie, przez co jej też chciało się płakać. Na szczęście, dom został jej mamy. Obydwie szybko wyszły z sali sądowej i trzymając się za ręce, poszły na przystanek w metrze.

- Ciesze się, że mam to już za sobą. - powiedziała jej mama mocniej sciskając rękę. - mam w planach sprzedać dom.

- Mamo, dlaczego? - od razu odwróciła się w jej stronę.

- A po co ma się kurzyć? Taki wielki dom nie jest mi potrzebny, tym bardziej że ty się wyprowadzasz.

- I gdzie chcesz zamieszkać? Możesz ze mną! - powiedziała uśmiechnięta dziewczyna. Jej mama od razu położyła rękę na jej policzku.

- Pan Wang zaproponował mi pracę. W Londynie.

- W Londynie? Mamo, przecież-

- Wiem, że to jest daleko. Ale mieszkanie będę mieć za darmo, a jedzenie i przyjemności z pensji. Mieszkanie będzie blisko lokalizacji pracy, wszystko w zasięgu ręki.

- A jeśli dom się nie sprzeda? - wzruszyła ramionami.

- Wystawię go na sprzedaż. Jeśli nikt nie będzie chciał go kupić.. to ty go weźmiesz w swoje ręce. Narazie, bez sensu żeby stał pusty. A nasz dom to dobra lokalizacja.

- Błagam cię, mamo. Jeden sklep, na kilkadziesiąt domów, kilkadziesiąt minut do miasta-

- No właśnie, daleko od miasta. Nie masz czego się bać słoneczko. - powiedziała podczas wsiadania do pociągu. Soorin z jednej strony było bardzo przykro, że się wyprowadza. A jeszcze bardziej, wiedząc że jej mama wyprowadza się do Londynu.

***

Rin spędziła ostatni wieczór w domu siedząc z jej mamą w małym ogródku, popijając szklanki z grzanym winem. Nawet jak nastała cisza, to delektowała się tą chwilą. Uwielbiała spędzać takie momenty ze swoją mamą, szczególnie że zaraz będą musiały się rozstać.

- Pisałaś do Namjoona? - dziewczyna pokiwała głową.

- Nie. Chce mu zrobić niespodziankę. - powiedziała uśmiechnięta.

- A Seojin? Nie jedzie z tobą?

- Kilka dni temu pojechała już na studia. Narazie się nie odezwała, pewnie ma tam napięty grafik. Wiesz, że znowu wróciła do Nama? - powiedziała szczęśliwie. Jej mama też się ucieszyła, przypominając sobie jak w trójkę przychodzili po szkole na obiad. Zaczęły rozmawiać o najnowszych rzeczach od świata Rin.

- Adam też już się nie odzywa. - powiedziała dopijając swój napój. - mam go gdzieś.

- Tylko nie waż mi się do niego pisać. Wystarczająco złamał ci serce i wystarczająco przepłakałaś, aby znów z nim pisać. - u dziewczyny aż zakręciły się łzy w oczach. Mama przytuliła ją do siebie, bardzo dobrze wiedziała że dalej to dla niej ciężkie. Sama po sobie to wiedziała.

***

Mama Soorin specjalnie dla niej wzięła wolne w pracy, aby móc odwieźć ją do metra. Dziewczyna spakowała dwie walizki i torbę. Była tak bardzo podekscytowana, że nie zjadła śniadania. Założyła swoje ulubione ciuchy i zbiegła na dół po schodach, sprawdzając jeszcze czy wszystko wzięła. Jej mama pomogła jej z bagażami, aż nadszedł czas pożegnania. Obiecały sobie, że będą odzywać się do siebie codziennie, poprzez sms lub połączenia. Soorin nie chciała jej puścić, pomimo tego że jej pociąg w metrze już odjeżdżał. Szybko do niego pobiegła i pomachała swojej mamie zza okna, wzruszając się łzami. Usiadła na jednym z krzeseł i wiedziała, że zaczyna nowy rozdział.

- Soorin? Jak dobrze cię usłyszeć! Co słychać?

- Jesteś w Seulu?

- Jestem na wymianie w Hongkongu, ale tylko do jutra. Coś się stało?

- Koniecznie musimy się zobaczyć. Daj znać jak będziesz w domu! - nawet nie dała mu dokończyć. Rozłączyła się i swój telefon schowała do kieszeni.

Po dość długiej jeździe w metrze, dziewczyna wysiadła na jej przystanku, bardzo blisko jej mieszkania. Okolica tym bardziej jej się podobała. Nie było tak mroczno, jak wskazywała właścicielka, a właśnie bardziej kolorowo i czysto. Od razu za rogiem rzucił jej się w oczy budynek - jej uniwersytet, na którym chciała spędzić klika dalszych lat.

Wreszcie! Rin dostała swoje mieszkanie. Z aneksem kuchennym, małym stolikiem z 4 krzesłami, miejsce na telewizor. Od razu wyszła na balkon, gdzie zaciągnęła się świeżym powietrzem. Była taka szczęśliwa, że wreszcie mogła mieć coś swojego. Zaczęła odpinać swoje walizki, kładąc kilka swoich ozdób w kuchni. Czekało ją wyjście do sklepu z meblami, gdzie musiała kupić kanapę, szafę, a przede wszystkim łóżko. Ze swojego domu przytarchała swoją poduszkę oraz małą kołderkę w misie, która stanowczo jej wystarczyła.

Od razu zebrała się w siły i wzięła odpowiednią ilość pieniędzy, aby kupiła meble z dowozem. Wybrała te w miarę tanie, aby pasowały do jej mieszkania. W kolorze ciemno-brązowym, które w jakiś sposób będą się odznaczać. Tak bardzo chciała kupić białą kanapę! Ale stwierdziła, że to raczej nie byłby dobry pomysł, nastawiając się na jej brudzenie. Dlatego kupiła miękką, brązową z ogromem malutkich poduszek, które już mogła zabrać ze sobą.

Skoro w tamtym momencie, Rin nie miała łóżka, również nie miała gdzie spać. Zmusiła się, aby przetarchać w dość ciężkim kartonie swój miękki materac. Ludzie patrzeli się na nią jak na wariatkę widząc ją siłującą się z kartonem w metrze. Aż usiadła na nim, czekając na swoją stację.

Ledwo udało jej się wtarchać ten materac na czwarte piętro w jej budynku. Gdy go rozłożyła i wyjęła z folii, od razu rzuciła się na niego, kładąc go na podłodze. Była szczęśliwa, że za niedługo zacznie studia, może pozna jakiś znajomych w jej wieku, a może nawet jakiegoś chłopaka? Brakowało jej miłości, której tak naprawdę ciągle pragnęła od Adama. To o nim myślała jak o jej przyszłym mężu, może ojcu jej dzieci. Lecz niestety, wyszło jak wyszło. A ona sama liczyła, że pozna kogoś, kto go zastąpi.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Czarna gitara Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz