☆
Nazajutrz Therigne wstała gdy słońce już od paru godzin górowało na niebie. Oporządziła się, ubrała i udała się na późne śniadanie. Z racji tego, że było już blisko południe prawie nikt nie siedział w jadalni, oprócz kilku tutejszych elfów.
Dzień minął jej głównie na spacerowaniu po tutejszych ogrodach. Udało jej się również uchwycić w swoim szkicowniku okazy flory i fauny, które nie występują w okolicach Samotnej Góry.
Z racji późnej pobudki dzień upłynął jej niesamowicie szybko i zanim się obejrzała nadszedł czas, który zapamięta na długo, ponieważ dzięki niemu wszystko się zaczęło.
☆
- Dobrze, żeście przybyli - powiedział Elrond. - Usłyszycie dzisiaj wszystko, co konieczne, aby pojąć zamiary Nieprzyjaciela. Musicie wiedzieć, że wasza sprawa jest częścią sprawy całego zachodniego świata. Pierścień! Cóż poczniemy z Pierścieniem „malutkim pierścionkiem", małą zachcianką Saurona? Oto i rzecz najpoważniejsza z poważnych, którą przyjdzie nam rozstrzygnąć. To dlatego wszyscy zostaliście tutaj wezwani.
Wszyscy słuchali, jak Elrond dźwięcznym głosem opowiadał o Sauronie, Pierścieniach Mocy oraz ich wykłuciu w dawno minionej Drugiej Epoce świata.
Historia ta była znana Therigne, dlatego narazie przyglądała się wszystkim zebranym.Po jej prawej strone siedział Gimli, a po lewej nadworni doradcy Elronda - Glorfindel i Galdor.
Legolas z Leśnego Królestwa odziany w brąz i zieleń, siedzący zaraz obok nich. Rozpoznała go z wielu opowieści ojca, walczyli oboje w Bitwie Pięciu Armii. Jak i Bilba Bagginsa. Siedział obok niego jakiś inny hobbit, przez wzgląd na podobieństwo przypuszczała, że są rodziną, oraz czarodziej- Gandalf Szary. Kiedyś często ich odwiedzał lecz od dawna go nie widziała. Znała go od dziecka, więc był jej bliski, także jako przyjaciel jej ojca.Naprzeciwko niej wciśnięty w kąt siedział mężczyzna odziany w stary, podróżny płaszcz. Miał ciemnobrązowe włosy do ramion, krótką brodę tego samego koloru i ciemne oczy, które parę razy zawiesiły na niej wzrok. Według Therigne mógł być koło trzydziestki.
Nieco dalej na uboczu siedział człowiek ze spojrzeniem dumnym i surowym. Jego odzież świadczyła na to, że przybył konno. Therigne rozpoznała na niej godło Gondoru, a z uwagi na jego szlachetne rysy twarzy musiał pochodzić z wyższych sfer. Przez pierś przewieszony miał róg, spoczywający teraz na kolanach mężczyzny.
Therigne za to trzeba było przyznać, że wyglądała jak księżniczka, którą notabene była. Miała na sobie długą, granatową ze srebrnymi zdobieniami suknię. Włosy związane w lekkiego warkocza delikatnie opadały na jej prawe ramię.
Następnie Elrond przeszedł do upadku Saurona, o tym jak Isildur - król Gondoru odebrał mu Pierścień, odcinając mu Narsilem razem z nim palec. Powinien już wtedy wrzucić go w ogień Orodruiny, gdzie się narodził. Lecz Isildur nie chciał go zniszczyć. Zagarnął Pierścień tylko dla siebie, a on wnet podstępnie wydał go na śmierć, dlatego też na Północy zwą go Przekleństwem Isildura.
Zebrani kłócili się do kogo powinien on należeć. Jak Theri się potem dowiedziała - Boromir, syn Denethora, Namiestnika Gondoru niezwykle nalegał, aby wrócił on na jego ojczyste krainy.
W pewnym momencie człowiek z północy powstał i cisną złamanym fragmentem klingi - tej samej, którą Isildur zadał ostateczny cios Władcy Mroku.Therigne niezwykle zdziwiła ta sytuacja. Spojrzała na mężczyznę, łapiąc z nim chwilowy kontakt wzrokowy, który szybko przerwała.
- Kim jesteś, panie, i jakie cię więzy łączą z Minas Tirith? - spytał Boromir, najwyraźniej zaskoczony wymizerowaną twarzą Czatownika i jego znoszonym strojem.
CZYTASZ
One Last Look | LOTR | Aragorn
FantasyPomimo tego, że Therigne jest księżniczką z szanowanego rodu Durina, zawsze marzyła aby przeżyć własną przygodę. Odkąd tylko pamiętała co wieczór, gdy tylko układała się do snu, prosiła ojca aby opowiadał jej, jak to dzięki odwadze i męstwu udało mu...