27

81 11 1
                                    

Oboje wspólnie skierowali się w stronę głównej bramy, a przed nimi rozciągał się widok uzbrojonego wojska, gotowego do walki. Tuż obok mogli dostrzec kobiety i dzieci, które żegnały mężów i ojców, nie szczędząc przy tym łez. Podeszli do Legolasa i Gimlego, którzy zajęli jednego konia i wspólnie czekali na rozkaz króla do wymarszu.

- Jeźdźcy. - syknął krasnolud niezadowolony. - Szkoda, że nie mogę ponownie wezwać oddziału krasnoludów zbrojnego i niechlujnego. To dzięki nim pokonaliśmy wojska Sarumana w Helmowym Jarze.

- Nie muszą wyjeżdżać na wojnę. Obawiam się, że wojna już niedługo do nich dojdzie. - odpowiedział elf wpatrzony w wyruszające wojsko.

Aragorn przysłuchując się rozmowie, przypomniał sobie o liście, który Therigne wysłała do Króla Spod Góry i spytał ją czy doczekała się już na niego odpowiedzi.

- Właśnie dziś z samego rana przybył posłaniec. Idealnie się złożyło. Gdyby był chwilę później, nie zastałby już mnie tutaj. - oznajmiła dziewczyna wpatrzona się w swoje ręce i obracając pierścionek na palcu. - Są już przygotowani na ewentualny atak. - przeniosła wzrok na mężczyznę. - Wreszcie mogę być spokojna.

W odpowiedzi posłał jej tylko uśmiech, gdyż usłyszeli z oddali głos króla Théodena, nakazujący do wymarszu.

Córka Thorina ostatni raz obejrzała się za siebie i podziwiała zabudowania stolicy Rohanu, dobrze wiedząc, że może być to jej ostatni raz w Edoras.

Po kilkunastogodzinnej drodze, będąc już blisko Gondoru, postanowili rozbić obóz. Jeźdźcy natychmiastowo poczęli odciążać konie z wszelkiego balastu. Therigne wraz z małą pomocą Gimlego rozłożyli dwa namioty, które zajmą wraz z Legolasem i Aragornem.

- Przejście dla króla! - usłyszeli krzyk i naraz im oczom ukazał się władca wraz z Obieżyświatem, który aktualnie pełnił rolę jego prawej ręki.

- Grimboldzie ilu? - spytał Théoden jednego z towarzyszących mu żołnierzy, przejeżdżając truchtem pośród obozowiska.

- Pięciuset ludzi z Zachodniej Bruzdy i trzystu z Fenmarku, królu Théodenie. - oznajmił.

Therigne wraz z Legolasem dosiedli swoich koni i podążyli za władcą Rohanu, zostawiając Gimlego obok namiotów. Dotarli nad urwisko, z którego rozciągał się idealny widok na niżej położony obóz ich jeźdźców. Przywiązali konie do pobliskiego drzewa i dołączyli do Aragorna i króla Théodena.

- Sześć tysięcy włóczni... liczyłem na dwa razy tyle. - rzekł niezadowolony król.

- To za mało by sforsować obronę Mordoru. - odparła Therigne, zajmując miejsce po lewej stronie Aragorna.

- Zjawią się następni - odezwał się ponownie król.

- Każda godzina przybliża klęskę. O świcie musimy ruszyć w drogę. - oznajmił Aragorn do pozostałych.

Król na znak zgody pokiwał głową i odszedł,  wołając ze sobą Legolasa.

- To będzie ciężka wojna. - zabrał głos Aragorn, zbliżając się w stronę urwiska. Kopnął jeden z kamieni leżący na ziemi wprost w przepaść i dopiero wtedy obdarzył spojrzeniem towarzyszącą mu dziewczynę. - Przy takiej ilości wojsk niewiele zdziałamy.

Therigne westchnęła zrezygnowana, wiedząc w jak beznadziejnej sytuacji się znaleźli.

- Musimy być dobrej myśli. - podeszła do mężczyzny i odgarnęła mu kosmyk z czoła. - Już tak daleko zaszliśmy, nie możemy pozwolić aby negatywne myśli przejęły nad nami władzę. A poza tym Frodo z Samem na nas liczą. Idą samotnie w nieznane. My przynajmniej mamy siebie. - pogładziła Aragorna po policzku, na co on z delikatnym uśmiechem na twarzy, przymknął oczy.

Wtuliła się w jego ramię, pozwalając sobie na chwilę odpoczynku. Nie wiedziała dokładnie co pomiędzy nimi było. Zdecydowanie są ze sobą blisko, o wiele bliżej niż przyjaciele. Pocałunek z Aragornem śni jej się po nocach, przez co nigdy nie chce się z nich wybudzać. Po cichu marzy, aby jej usta ponownie spotkały się z wargami mężczyzny. Therigne była pewna, że wpadła po uszy. Kochała tego mężczyznę jak nikogo innego. Jednak nigdy te słowa nie opuściły jej ust. Choć sama się do tego przed sobą nie przyzna, czeka aż Aragorn będzie tym pierwszym, który powie to na głos.

Ich chwilę spokoju przerwało rżenie konia niedaleko nich. Oboje w tym samym momencie odwrócili głowy i zobaczyli mężczyznę, który ledwo co był w stanie go utrzymać. Zwierzę było niezwykle majestatyczne o karej maści. Co chwila stawało na tylnich nogach i wydawało z siebie rozpaczliwe dźwięki.

- Konie są niespokojne, a ludzie milczący. - odezwała się po chwili Therigne, obserwując co się naokoło nich dzieje.

- Cień góry napawa lękiem. - odparł Aragorn, kierując swój wzrok na skalną szczelinę, której końca nie sposób było dostrzec.

- Tamta droga... dokąd prowadzi? - spytała przerażona dziewczyna, której nastrój grozy płynący z tamtego miejsca, również się udzielił. Na swoich policzkach poczuła chłód i w tym momencie pomyślała, że nigdy nie chciałaby się tam znaleźć.

- To ścieżka umarłych, przejście przez górę. - zaznaczył Obieżyświat. - Nikt kto tam wszedł nie wrócił. W tej górze drzemie zło.

Potarła swoje ramiona z powodu chłodu który momentalnie poczuła, a mężczyzna ostatni raz objął ją ramieniem, aby choć jeszcze przez chwilę mogli nacieszyć się swoim towarzystwem, czekając na najgorsze.

One Last Look | LOTR | Aragorn Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz