07

235 10 3
                                    

Przemierzali mroczne korytarze Morii, Therigne mimo, że od dziecka mieszkała pod Górą, cisza i ciemność jaka ich otaczała, przerażała ją. Nadal, tak samo jak Gimli, nie mogła pogodzić się ze śmiercią tylu krasnoludów należących do rodu Durina.

Wspinali się przez dłuższy czas pod górkę. Każdemu ciężko było się przywyczaić do nowego otoczenia.

- Bogactwo Morii to nie złoto czy klejnoty, ale mithril. - zaczął Gandalf, zatrzymując się przy jednej z kamiennych ścian. Poświecił mocnej swoją laską w dół przepaści, która znajdowała się obok nich. Wszyscy spojrzeli w dół i zobaczyli wielkie złoża tego metalu, który lśnił w świetle czarodzieja. - Bilbo dostał kiedyś kolczugę z mithrilu od Thorina.

- Szczodry dar. - rzekł Gimli.

- Tak, nie mówiłem mu o tym, ale była więcej warta niż całe Shire.

Król pod Górą nigdy nie powiedział o tym Therigne, wiec była równie zdziwiona co pozostali, a myślała że dowiedziała się już wszystkiego o jego podróży. Wiedziała o niej tak wiele, że gdyby ją komuś opowiedziała, ten pomyślałby, że sama brała udział w tym przedsięwzięciu.

Wspinali się po bardzo wysokich i stromych schodach, na końcu których pojawiło się rozwidlenie. Z uwagi na to, że Gandalf nie pamiętał tego miejsca musieli zrobić krótką przerwę.

Dziewczyna oparła się o jedną ze skał i na chwilę przymknęła oczy, bowiem wciąż nie najlepiej się czuła po incydencie w wodzie.
Jej umysł zaprzątał pewien ciemnowłosy mężczyzna, który od wielu dni nie dawał jej spokoju. Musiała przyznać, że ostatnio bardzo często przyłapuje się na tym, że nie może przestać o nim myśleć. Bardzo lubiła przebywać w towarzystwie Aragorna, lubiła też gdy ją rozśmieszał, lub po prostu sprawiał uśmiech na jej twarzy.

Frodo w tym czasie uważnie obserwując otoczenie, zauważył na dnie przepaści poruszające się stworzenie.

- Tam coś jest. - powiedział do Gandalfa, szybko do niego podbiegając.

- To Gollum. - odrzekł - Tropi nas od trzech dni.

- Zbiegł z lochów Barad - Dûr?

- Zbiegł albo go wypuszczono, a Pierścień przywiódł go tutaj. - wyjaśnił czarodziej - Nigdy nie przestanie go poszukiwać. Darzy Pierścień i miłością i nienawiścią, tak jak siebie samego. Smutne jest życie Sméagola. Tak, kiedyś nazywano go Sméagolem, zanim trafił do niego Pierścień, zanim doprowadził go do szaleństwa.

- Szkoda, że Bilbo go nie zabił. - powiedział ze złością hobbit.

- Szkoda? Szkoda mu było go zgładzić. Wielu żywych zasługuje na śmierć, a czasem umierają ci co zasługują by żyć. - odparł Gandalf patrząc w stronę niziołka.  - Czuję, że Gollum zagra jeszcze jakąś rolę, w imię dobra lub zła, zanim to wszystko się skończy. Litość Bilba mogła odmienić niejeden los.

Popatrzyła na niego kątem oka. Siedział niedaleko niej razem z Boromirem, paląc fajkę. Żar ogniska idealnie oświetlał lewą część jego twarzy, dlatego dziewczyna od razu skorzystała z okazji i wyciągnęła szkicownik, aby po kryjomu narysować mężczyznę.

- Therigne, ruszamy w dalszą drogę. - ukucnął obok niej Aragorn i delikatnie szturchnął ją w kolano. Dziewczyna całkowicie poświęcając się swojej ulubionej czynności, nie zauważyła nawet, że Gandalfowi udało się obrać właściwy kierunek.

Uśmiechnęła się do mężczyzny, gdy ten wyciągnął ku niej dłoń, aby pomóc jej wstać. Przyjęła ją z wdzięcznością i razem podeszli do reszty, nie orientując się nawet, że Obieżyświat wciąż delikatnie trzyma ją za dłoń. Dopiero, gdy Gimli popatrzył się na nich z dziwnym wyrazem twarzy, puścili się nawzajem. Z tym wyjątkiem, że Therigne skończyła z czerwoną od onieśmielenia twarzą.

- Przypomniał sobie! - wykrzyczał z radością Merry.

- Nie, ale tu mniej cuchnie. Jeśli kiedykolwiek zwątpisz Meriadoku, idź za nosem. - pouczył hobbita czarodziej, kierując się w otchłań jednego z korytarzy.

Szli tak długo, aż nie doszli do następnego pomieszczenia. Echo jakie tam było, świadczyło o tym, że musiało być naprawdę duże.

- Zaryzykuję i trochę mocnej poświęcę. - rzekł Gandalf unosząc swoją różdżkę wysoko do góry i oświetlając miejsce.

Przed nimi ukazała się wielka na kilkadziesiąt metrów sala podparta monumentalnymi kolumnami. Była tak gigantyczna, że nawet światło czarodzieja nie sięgało jej końca.

Therigne na ten widok wstrzymała oddech. Dawno tutaj nie była, dlatego miło było ponownie zobaczyć to miejsce.

- Oto jest wielkie królestwo i stolica krasnoludów. - zwrócił się do nich czarodziej. Wszyscy rozglądali się na boki aby podziwiać piękno pomieszczenia.

- Jest na co popatrzeć. - powiedział Sam.

Kierowali się wzdłuż jednej z alejki między kolumnami.
Aragorn, który szedł tuż za dziewczyną patrzył na Therigne, która z zachwytem obserwowała każdy szczegół i sam aż na ten widok uśmiechnął się pod nosem.

Gandalf nagle bez żadnego uprzedzenia zatrzymał się w trakcie marszu i skierował swój wzrok na prawo. Widząc to Gimil szybko podszedł do niego i popatrzył w tamtą stronę. Za niewielkimi drzwiami widać było wyraźny snop światła który przedzierał się przez otwór w suficie, padając wprost na kamienny prostopadłościan, wyglądem przypominający grób.
Krasnolud od razu skierował tam swoje kroki i wbiegł do sali.

- Nie! - klękając przed grobowcem, rozpłakał się.

Therigne słysząc szloch swojego przyjaciela,  pobiegła do niego i jej samej łzy poleciały z oczy przez to co ujrzała.

- Tu spoczął Balin, syn Fundina, władca Morii. - odczytał Gandalf napis na kamieniu. - A więc nie żyje, tego się obawiałem.

Dziewczyna w pewnym momencie poczuła ramiona, które oplatają jej talię, dlatego wtuliła się w tors mężczyzny i rozpłakała się na dobre.
Podejrzewała, że w kopalni dzieje się coś niedobrego, ale nie sądziła, że spotka mieszkających tu krasnoludów coś tak okropnego.

- Wszystko będzie dobrze. - słyszała cichy szept Aragorna tuż przy jej uchu, który delikatnie masował jej plecy, aby się uspokoiła.

Gandalf zauważył w rękach jednego ze szkieletów leżących na około księgę, która jak się okazało zawierała notatki z ostatnich chwil życia Balina.

- W drogę, nie zwlekajmy. - Therigne usłyszała głos Legolasa, który zwracał się do Aragorna, który z kolei nadal trzymał ją w objęciach.

- Zajęli most i drugą salę, zaryglowaliśmy bramę, lecz wkrótce musimy ulec. Ziemia drży. Bębny, bębny w głębinach. - przeczytał czarodziej strzepując ze stron kurz i pył. - Nie możemy wyjść. W mroku przemyka cień. Nie możemy wyjść. Nadchodzą.

I w tym momencie wszyscy usłyszeli huk, który spowodował wiecznie znudzony Pippin. Najpierw w dół długiego szybu spadł hełm razem z czaszką, a następnie poleciała pozostała zbroja z kośćmi.

- Głupi Tuk. - gniewnie popatrzył na niego Gandalf. Aragorn westchnął obok Therigne, która z powstałego hałasu się go puściła. - Sam tam skocz i oszczędź nam swojej głupoty.

Hobbit unikał spojrzenia czarodzieja jak ognia. W pewnym momencie usłyszeli dźwięk bębnów, dobiegający z daleka. Wszyscy byli przekonani, że nie zwiastuje on nic dobrego.

                                       ☆





Dziś trochę krócej niż zazwyczaj, ponieważ postanowiłam podzielić scenę z Morią na więcej rozdziałów.
Mam nadzieję, że wszystko u was w porządku.
Widzimy się w następnym rozdziale. 
Spruce

One Last Look | LOTR | Aragorn Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz