13

242 9 5
                                    

                                        ☆

Jak się potem dowiedzieli Frodo i Sam ich opuścili, aby samotnie dotrzeć do Mordoru. Jednak misja pozostałych się na tym nie zakończyła. Nie mogli dopuścić do tego, aby coś się stało Merry'emu i Pippinowi, lecz dopóki Sauron myślał, że to jeden z nich jest w posiadaniu Pierścienia, byli bezpieczni.
Zostawili nad rzeką zbędny balast i pobiegli w głąb lasu wytropić hordę orków zmierzających do Mrocznego Władcy wraz z niziołkami. Poruszali się truchtem naprzód, jednak zdecydowali przyspieszyć, gdyż nieprzyjaciele byli daleko przed nimi. Biegli dniami i nocami, aby tylko ich dogonić.

Z czasem nieustanny bieg zaczął sprawiać  Gimlemu trudności, zostając daleko w tyle ledwo mógł oddychać z wysiłku. Therigne wytrwałość zawdzięczała elfim genom swej matki, które płynęły jej w żyłach. Dzięki nim, była zwinna i szybka, może nie tak bardzo jak elf z krwi i kości, ale nadal umiała prześcignąć przeciętnego krasnoluda i człowieka. 
Na około nich rozciągały się góry, a tuż przy nich swoją dolinę miała niewielka rzeka, która wiła się wokół ich szczytów. Skaliste podłoże dodatkowo stanowiło trudność. Musieli uważać na rozrzucone kamienie, aby się po nich nie zsunąć.

- Liście z Lórien nie spadają na próżno. - rzekł Aragorn schylając się po przypinkę, która była głęboko wbita w ziemię.

- Może jeszcze żyją. - odparł Legolas, podczas gdy Gimli przystanął w cieniu skały, aby chwilę odpocząć.

- Są niespełna dzień drogi od nas. - powiadomił pozostałych Obieżyświat, kontynuując bieg.

- Męczą mnie biegi przełajowe. Krasnoludy to urodzeni sprinterzy, zabójczy na krótkich dystansach. - rzekł, chrapiąc przeraźliwie, na co dziewczyna się głośno roześmiała.

Wbiegli na niewielką skalę, aby się rozejrzeć. Przed nimi rozciągały się zielone stepy Rohanu, królestwa króla Théodena. Therigne stanęła obok Aragorna, wystawiając twarz do słońca i łapiąc jego promienie. Mężczyzna rozglądnął się na około siebie i rzekł:

- Rohan, ojczyzna jeźdźców. Coś dziwnego się święci. Zła moc dodaje jej chyżości, jej zła wola działa przeciw nam. - zszedł niżej, na co dziewczyna podążyła z nim. - Legolasie! Co widzą oczy elfa?

- Skręcają na południowy wschód. Wiodą hobbitów do Isengardu. - krzyknął elf w stronę pozostałych.

- Saruman. - rzekła pod nosem Theri, wiedząc że nic dobrego z tego nie wyniknie.

                                        ☆

Całą noc spędzili na biegu, aby móc dogonić nieprzyjaciela. Nie mieli ani chwili wytchnienia. Dziewczyna powoli zaczynała być śpiąca z powodu braku snu od kilku dni.

- Wschodzi czerwone słońce. Tej nocy przelano krew. - powiadomił ich Legolas, gdy krwiste słońce pojawiło się nad horyzontem. Jego światło rzucało czerwoną łunę na niebie, co dawało niesamowity efekt. W głowie Therigne momentalnie pojawiła się wizja uwiecznienia tego widoku na papierze. Ubolewała nad tym, że nie mają czasu, aby choć na chwilę się zatrzymać.

Ruszyli dalej zagłębiając się coraz bardziej w równiny Rohanu. Nagle w oddali usłyszeli rżenie zbliżających się koni. Skierowali się w stronę skąd dobiegał dźwięk i ukryli się za jedną ze skał.

- Jeźdźcy Rohanu, co nowego w Marchii? - krzyknął Aragorn, wychodząc z ukrycia, gdy tylko rozpoznał nowoprzybyłych. Ci słysząc donośny krzyk zawrócili swe konie i momentalnie otoczyli ich z każdej strony.

- Co sprowadza elfa, dwóch ludzi i krasnoluda na te ziemie? Gadać prędko. - rzekł jeden z nich wychodząc im naprzeciw. Głowa jego była chroniona metalowym hełmem, na jego torsie widniało godło Rohanu, a on sam siedział na karym koniu.

- Podaj swoje imię a poznasz moje. - odpowiedział Gimli, na co mężczyzna zeskoczył z konia, zbliżając się ku niemu. Aragorn widząc to położył dłoń na ramieniu krasnoluda, dając mu tym samym znak, aby był cicho.

- Uciąłbym ci łeb krasnoludzie, gdyby choć trochę wystawał spośród traw. - powiedział groźnie mierząc wzrokiem Gimlego.

- Nie zdążyłbyś zadać ciosu. - ostrzegł go Legolas dobywając łuku i celując w niego strzałą. Therigne nie chcąc niepotrzebnie denerwować mieszkańców tej krainy, próbowała uspokoić elfa.

- Jestem Aragorn, syn Arathorna. - zaczął mężczyzna, łagodząc sytuację - A to Therigne córka Thorina Dębowej Tarczy, Gimli syn Glóina oraz Legolas z Leśnego Królestwa. Sojusznicy Rohanu i króla Théodena. - dokończył po kolei wskazując na nich ręką.

- Théoden nie odróżnia sojusznika od wroga. Nawet w rodzinie. - odpowiedział mu Rohańczyk, zdejmując hełm. Miał on długie blond włosy sięgające mu za ramiona. Oczy ciemne i głęboko osadzone były wpatrzone w nowoprzybyłych. - Saruman zatruł mu umysł i zawładnął krajem. Mój oddział pozostał wierny Rohanowi i za to nas wygnano. Biały czarodziej jest przebiegły. Zjawia się tu i tam pod postacią starca w kapturze. Jego szpiedzy drwią sobie z naszych sideł.

- Nie jesteśmy szpiegami. - zaprzeczył Aragorn - Jedziemy na zachód za uruk-hai, pojmali dwóch naszych druhów.

- Wyrżnęliśmy ich w nocy.

- Byli z nimi dwaj hobbici? - zapytała z nadzieją Therigne, podchodząc bliżej i stając obok Obieżyświata. - Nieduzi, wydaliby wam się dziećmi.

- Nikogo nie oszczędziliśmy. - poinformował ją blondwłosy mężczyzna, wpatrując się w nią intensywnie. - Spaliliśmy truchła na stosie. - wskazał ręką na unoszący się w oddali dym.

- Zabici? - powiedział Gimli. Dziewczynę ogarnął niezwykły smutek spowodowany straceniem kolejnych członków Drużyny Pierścienia oraz także przyjaciół.

Na koniec rozmowy pozostawił im dwa konie i razem ze swoim oddziałem odjechał, znikając im z oczu. Wsiedli na konie i udali się stronę tlącego się ognia. Therigne wsiadła razem z Aragornem, a Gimli z Legolasem. Chwyciła mocno w pasie mężczyznę i pogalopowali naprzód.

                                         ☆

Przeszukiwali stos spalonych ciał w poszukiwaniu dwóch hobbitów. Na próżno. Nigdzie nie mogli ich dostrzec. Odór jaki się unosił był nie do wytrzymania. Z powodu dymu Therigne miała trudności z otworzeniem oczu. Idealnie przed nią znajdowała się odcięta głowa orka nabita na pal. Spoglądając na nią w dziewczynie zagotowała się wściekłość. To przez nich hobbici zostali odłączeni od przyjaciół i skazani na niebezpieczeństwo. Nagle Gimli wydobył spośród zabitych uruk-hai kawałek pasa, który mieli Merry i Pippin. Złość przeobraziła się w smutek i jedna łza spłynęła po rumianym policzku dziewczyny, gdy tylko to dostrzegła. W tamtym momencie straciła nadzieję na ponowne zobaczenie niziołków. Uklęknęła z rozpaczy w zgliszcza i schowała twarz w dłoniach.

- Oby znaleźli ukojenie w śmierci. - cichy głos Legolasa dotarł do jej uszu.

Słysząc nagły huk dochodzący z lewej strony, uniosła głowę widząc, że powodem tego był wściekły i załamany Aragorn, który z całej siły kopnął odciętą głowę orka wraz z hełmem i krzycząc rozpaczliwie padł na kolana.

- Zawiedliśmy ich. - rzekł posępnie Gimli.

Podchodząc do pozostałych Therigne zwróciła uwagę na Strażnika Północy, który dostrzegł pewne ślady znajdujące się tuż obok niego.

- Tu leżał hobbit. - mówił pod nosem mężczyzna, odgarniając na boki trawę. - A tu drugi. Pełzli, mieli skrępowane ręce. - szedł na kolanach przed siebie, a Gimli, Legolas i Therigne, zaciekawieni spostrzeżeniami Aragorna, ruszyli za nim. - Więzy przecięto. - rzekł, podnosząc z ziemi kawałki liny. Wstał z kolan i idąc dalej mówił:

- Pobiegli tędy, byli ścigani. - przechodząc w bieg dokończył - Uciekli z miejsca bitwy w głąb Fangornu.

- Jakiż obłęd ich tam zagnał? - zapytał Gimli wpatrzony tak jak pozostali w gęsty i ciemny las.

                                         ☆






Dzień dobry!
Po ponad tygodniu przerwy wracam do was z nowym rozdziałem. Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania, będzie mi niezmiernie miło.
Życzę wam miłego (trzydniowego) weekendu i do zobaczenia.
Spruce

One Last Look | LOTR | Aragorn Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz