☆
Wszyscy wojownicy, którym udało się przeżyć walkę z orkami, kierowali się w stronę Helmowego Jaru, gdzie czekały już na nich kobiety wraz z dziećmi. Therigne pogrążona w rozpaczy poruszała się mozolnie naprzód na koniu, tuż obok Gimlego i Legolasa. Trzeba było przyznać, że najbardziej przeżywała śmierć Aragorna z całej trójki. Nie mogła sobie wybaczyć, że była dla niego niemiła przed walką, przez swój humor. Żałowała, że już nigdy nie będzie go mogła przytulić czy dotknąć. Popatrzeć w jego ciemne oczy, przeczesać jego poplątane włosy. Dopiero teraz dotarło do niej, że mężczyzna zajął ważne miejsce w jej sercu. Naprawdę jej na nim zależało. Nigdy nie czuła czegoś tak magicznego do nikogo w całym swoim życiu. Gdy tylko Aragorn pojawiał się w pobliżu, jej serce biło z zawrotną prędkością, jakby chciało uwolnić się z jej klatki piersiowej. Policzki przybierały czerwony kolor, gdy jego wzrok spotykał jej spojrzenie. Musiała wreszcie przyznać sama przed sobą, że kochała mężczyznę i tak bardzo żałowała, że nie będzie mu mogła tego nigdy powiedzieć.
W dzieciństwie czytała wiele książek o miłości, gdzie pokazywali, że jest to piękne i łatwe uczucie, dlatego w jej głowie wytworzył się obraz idealnej miłości, która także i ją kiedyś spotka. Gdyby tak naprawdę było, Therigne nie cierpiałaby teraz z powodu straty ukochanego. Obwiniała się, że nie próbowała przekonać króla do znalezienia ciała Aragorna, przez co nie będzie mogła go w należyty sposób pożegnać.Jej oczy były opuchnięte od płaczu, jednak już nie leciały z nich żadne łzy. Przekroczywszy bramy Helmowego Jaru, zeskoczyła z konia, aby jak najszybciej udać się gdzieś, gdzie będzie mogła być sama. Uniemożliwiła jej to jednak Éowina, która podbiegła do trójki, sprawdzając czy wszystko z nimi dobrze. Obiegła każdego wzrokiem, po czym zdezorientowana popatrzyła w opuchnięte oczy Therigne, pytając:
- Co się stało? - jej oddech przyspieszył, gdy zrozumiała, że jedna osoba jest nieobecna wśród nich. - Gdzie jest pan Aragorn?
- Poległ podczas walki. Stoczył się z wysokiego klifu wprost rwącą rzekę. - zabrał głos Legolas, a gdy zauważył, że oczy Therigne znów zaczynają się szklić, przytulił ją do swego boku.
- To niemożliwe. On nie mógł... - mówiła po cichu Éowina, zakrywając usta dłonią.
Therigne nie mogąc już powstrzymać się przed wybuchnięciem płaczem, wyrwała się z objęć elfa i poszła naprzód. Manewrowała pomiędzy tłumem ludzi, którzy albo cieszyli się z szczęśliwego powrotu bliskich, albo opłakiwali ich śmierć tak jak dziewczyna. Po chwili poczuła jak jej nadgarstek chwyta męska dłoń.
- Legolasie, zostaw mnie w spokoju. Chcę teraz być sama. - odparła łamiącym się głosem, odwracając się w jego stronę, jednak wcale na niego nie patrząc.
- No to mamy problem, bo nie jestem Legolasem i nie mam zamiaru zostawić cię samej. - rzekł mężczyzna, a ona słysząc ten głos, uniosła głowę do góry, wpatrując się w twarz nowoprzybyłego. Jej usta powoli otwierały się w zdziwieniu. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Przed nią oto stał Aragorn, lekko wyczerpany jednak z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Nie... nie, to nie może być prawda. - mówiła powoli, kręcąc głową w zaprzeczeniu. - To przez to zmęczenie, mam jakieś zwidy. - przykładając dłoń do czoła, oddychała ciężko. - Ty zginąłeś. Spadłeś w dół skały, niemożliwe żebyś stał tuż przede mną.
Aragorn widząc jej zdezorientowaną minę i przyspieszony oddech, chwycił jej twarz w swoje posiniaczone dłonie mówiąc:
- Spokojnie Theri. Wdech i wydech, powoli. - obserwował dokładnie jej twarz - To ja Aragorn. Jestem przy tobie. - słysząc zdrobnienie jej imienia, które używał tylko i wyłącznie mężczyzna, z jej oczu wypłynęły łzy szczęścia.
CZYTASZ
One Last Look | LOTR | Aragorn
FantasyPomimo tego, że Therigne jest księżniczką z szanowanego rodu Durina, zawsze marzyła aby przeżyć własną przygodę. Odkąd tylko pamiętała co wieczór, gdy tylko układała się do snu, prosiła ojca aby opowiadał jej, jak to dzięki odwadze i męstwu udało mu...