14

224 6 0
                                    

                                        ☆

Fangorn położony na północ od Rohanu, po wschodniej stronie Gór Mglistych, niedaleko Isengardu, był wielowiekowym lasem. Z uwagi na jego długi żywot, występowało tu wiele gatunków roślin i drzew, których nie można było spotkać nigdzie indziej.
Otaczały ich gęstwiny zarośli, a zielony mech pod nogami sprawiał wrażenie chodzenia jak na chmurce. Gęste powietrze utrudniało im oddychanie. Szli przed siebie, nie wiedząc w jaki sposób mieliby odnaleźć hobbitów. Las był ogromny i znalezienie niziołków graniczyło z cudem. Mogli być wszędzie.

Po dłuższym czasie wędrówki po Fangornie Gimli podchodząc do nieopodal rosnącego krzewu, dotknął palcami jego liście i powąchał je, przykładając dłoń do twarzy.

- Krew orków. - charknął wściekły, na co Legolas z Aragornem przyspieszyli.

Therigne szybko ruszyła za nimi, nie chcąc pozostać w tyle. Przeskoczyli niewielki strumień, wspinając się na nieduże wzniesienie. Dziewczyna patrzyła pod nogi, aby nie potknąć się na wystających ponad powierzchnię ziemi korzeniach drzew.

- Dziwne ślady. - rzekł Aragorn, kucając tuż obok porośniętego mchem głazu.

- Jak myślisz co lub kto mogło je zostawić? - zapytała lekko przerażona dziewczyna, podchodząc do mężczyzny. W razie wypadku wolała być bliżej niego. Nie czuła się bowiem dobrze w tym lesie, nie podobała jej się aura, jaka w nim panowała. Nie mogła nawet myśleć o tym co muszą czuć Merry i Pippin.

- Mogą to być hobbici. Może to być mieszkaniec tego lasu, ale równie dobrze może to być ork, który pozostawił po sobie tę krew. - odpowiedział - Trudno stwierdzić, ślady są niewyraźne. - stanął ramię w ramię z Therigne i widząc niepokój w jej oczach chwycił jej twarz w dłonie mówiąc: Wszystko będzie dobrze. Znajdziemy ich. - pocałował ją lekko w czoło i obejmując ją ramieniem skierowali się naprzód, widząc że Legolas razem z Gimlim poszli przed siebie.

Wraz ze słowami Obieżyświata, od razu poczuła się lepiej. Ciężar, który odczuwała od momentu przekroczenia granic lasu, spadł jej z serca. Uśmiechnęła się, widząc że mężczyzna nadal ją obejmuje, mimo że trudno im było przedostać się między wąskimi szczelinami. Również objęła go w pasie idąc przed siebie. Zaciągnęła się mocniej powietrzem, wyczuwając zapach Aragorna. Pachniał skórą, w którą był częściowo odziany, potem z powodu długotrwałej walki i świeżym zielem z jego fajki. Mimo że nie brzmiało to dobrze, to ta kombinacja zapachów przypadła jej do gustu. Z jej myśli wybudził ją dziwny dźwięk, którego nigdy wcześniej nie słyszała.

- Drzewa rozmawiają ze sobą. - poinformował ich Legolas, rozglądając się naokoło i podziwiając piękno przyrody.

Przestraszony krasnolud wyciągnął broń i począł nią wymachiwać na wszystkie strony.

- Gimli, opuść topór. - rzekł Aragorn, pokazując mu ręką aby schował narzędzie walki.

- One czują przyjacielu. To zasługa elfów, budziły drzewa, uczyli je mówić. - powiedział Legolas, a rozmarzona Therigne położyła głowę na ramieniu Strażnika Północy, na co wcale nie zwróciła uwagi. Za to mężczyzna spojrzał na nią z góry uśmiechając się pod nosem.

- Gadające drzewa? - zapytał oburzony Gimli - A o czym drzewa mogą rozmawiać? Chyba o konsystencji wiewiórczych kup.

- Aragornie, coś tam jest! - krzyknął nagle elf biegnąc naprzód, na co Obieżyświat puścił Therigne i pobiegł za nim. Zdezorientowani nagłym zajściem, dziewczyna wraz z krasnoludem zostali w tyle, szybko nadrabiając stracony czas.

- Co widzisz? - szepnął Aragorn do Legolasa.

- Zbliża się Biały Czarodziej. - odpowiedział, kiwając na pozostałych głową.

One Last Look | LOTR | Aragorn Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz