05

271 12 0
                                    

Szli przez doliny oraz niewielkie, kamieniste wzgórza. Coraz bardziej oddalając się od Rivendell.
Therigne była mniej więcej pośrodku pochodu, obserwując widoki, które ją otaczały. Z każdą chwilą była coraz bardziej podekscytowana nadchodzącą przygodą. Nic nie zepsuje jej humoru, nawet lekkie zmęczenie z powodu niewyspania.

- Przez czterdzieści dni musimy się kierować na zachód od Gór Mglistych, z nadzieją, że brama Rohanu będzie dla nas otwarta. - poinformował ich Gandalf. - Stamtąd ruszymy na wschód do Mordoru.

Przystanęli na krótki postój, aby mogli przez chwilę odpocząć. Sam zaczął przygotowywać jedzenie, które każdemu rozdał.
Therigne przysiadła ma skale obok Aragorna. Piła napar z ziół, podczas gdy on palił fajkę.
Uśmiechnęła się na widok kółek, które robił mężczyzna wypuszczając dym.

Przed nimi Boromir uczył Merry'ego i Pippina podstawowych zasad obrony.

- Ruszaj stopami. - pouczył tego drugiego Aragorn.
Therigne także zaczęła przyglądać się dokonaniom hobbitów.

Niedaleko nich Gimli wraz z Gandalfem rozmawiali o tym jaką drogę powinni obrać dalej:

- Gdyby ktoś mnie spytał o zdanie, a wiem że by spytał, rzekłbym że nadkładamy drogi. - stwierdził pewnie syn Glóina. - Przejdźmy przez kopalnię Morii. Mój kuzyn Balin przywita nas po królewsku.

- Nie wybrałbym tej drogi, chyba ze nie miałbym wyboru. - zaprzeczył Gandalf, kręcąc głową.

Boromir atakował niziołków mieczem, ale przez nieuwagę drasnął Pippina w palec.

- Za Shire! - hobbici ruszyli z krzykiem na mężczyznę, powalając go na ziemię.

Wszyscy zanieśli się gromkim śmiechem. Aragorn  podszedł odciągnąć Merry'ego i Pippina od syna Namiestnika, jednak sam też został wywrócony na plecy.
Therigne sprawnie pomogła im wszystkim wstać z ziemii.

- Bardzo waleczne z was hobbity, chłopcy. - pochwaliła ich dziewczyna. - Udało wam się pokonać kapitana Gondoru. Gratulacje. - poklepała ich po ramionach.

Wrócili do wcześniejszych zajęć, gdy Sam nagle spostrzegł ciemną chmurę zbliżającą się do nich:

- Co to?

- Nic, zwykła chmura. - rzekł Gimli, wzruszając ramionami.

- Szybko się przemieszcza i to pod wiatr. - powiedziała Therigne, chroniąc dłonią oczy przed słońcem.

- To Krebainy z Dunlandu! Kryć się! - krzyknął Legolas, uciekając szybko by się skryć.

Dziewczyna stała jak skamieniała, wiele się naczytała o tych stworzeniach. Wiedziała, że z reguły atakują tylko ranne stworzenia, ale zdarza im się, że zabawią się też podróżnym, nie narzekającym na zdrowie, jeśli ten zabłądzi albo przez nieostrożność zawędruje samotnie na tereny ich łowisk.

Aragorn szybko podbiegając, objął Therigne ramieniem i pociągnął ją w stronę pobliskich krzewów, gdzie siedział już schowany Frodo.

- Nic ci nie jest? - spytał dziewczyny, gdy było już po wszystkim.

- Nie, dziękuję ci. - odpowiedziała Theri, będąc nadal lekko oszołomiona.

Podchodząc do reszty sprawdziła jak się trzyma Gimli, bowiem od początku wyprawy nie zamieniła z nim ani słowa.

One Last Look | LOTR | Aragorn Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz