19

194 6 0
                                    

                                        ☆

- Nie pozwolę ci walczyć. Schowasz się wraz z innymi kobietami i dziećmi w jaskiniach. - rzekł ostro Thorin w kierunku Therigne.

Od dobrych kilkunastu minut trwała ostra konwersacja pomiędzy dziewczyną a Dębową Tarczą.

- Tam będą moi przyjaciele i wy także. Nie mogę was wszystkich opuścić w takiej chwili! - krzyknęła w odwecie.

- Therigne, ojciec ma rację. Wszystkie kobiety mają się schować. - dorzucił swoje trzy grosze Throd, na co dziewczyna spojrzała na niego gniewnie.

- Możesz. I tak zrobisz. Przyjaciele zapewne też chcą abyś była bezpieczna. Jesteś moją jedyną córką, nie pozwolę ci zginąć. - kontynuował Thorin.

- Czasami Thorinie jesteś naprawdę bezmyślnym krasnoludem. - wtrącił się Gandalf, idąc w ich stronę, ponieważ od dłuższego czasu przysłuchiwał się ich wymianie zdań. - Tak samo jak twoi synowie. - tu patrząc na Thaina i Throda - Jedyna Therigne na szczęście nie odziedziczyła tego po tobie. Jest inteligentna i dobrze radzi sobie w walce, nie musisz się o nic martwić. Nawet jeden żołnierz może zadecydować o wyniku tej bitwy. - dokończył spokojnie, robiąc w tym samym czasie dymne okręgi z jego fajki.

Therigne zaskoczona, stała obok ojca i braci i patrzyła na czarodzieja z wielkimi oczami, ponieważ była pewna, że poprze on swojego najlepszego przyjaciela. Za nim stali Aragorn, Legolas i Gimli, którzy przyszli tu za czarodziejem i także przysłuchiwali się głośnej rozmowie, nie ośmielając się odezwać i przerwać kłótnie króla z jego córką.

- Nonsens. Moja córka nie będzie brała udział w tej krwawej bitwie. - sprzeciwił się Król Spod Góry.

- Tak będzie lepiej Therigne. - odrzekł Thain kładąc swoją dłoń na ramieniu młodszej siostry, na co ta od razu ją zrzuciła słysząc jego słowa.

- Nie wtrącaj się Thain. To ja podejmę decyzję, nikt nie ma prawa robić tego za mnie. - powiedziała ostro, odwracając się w stronę brata i mierząc do niego wskazującym palcem na znak jej wściekłości.

Odwróciła się na pięcie, co było równoznaczne z tym, że zakończyła tę prowadzącą do nikąd konwersację. Przeszła pomiędzy Legolasem a Aragornem, nie obdarzając żadnego z nich spojrzeniem.

- Dobrze wiecie, że Therigne ma rację. Wysyłając ją do Rivendell te kilka miesięcy temu, powinniście się liczyć, że takie sytuacje mogą mieć miejsce. A teraz przepraszam, ale mam jeszcze jedno zadanie do wykonania. - odezwał się na koniec Gandalf, zwracając się do Thorina i jego synów. - Wypatrujcie mnie trzeciego dnia na wschodzie o świcie. - rzekł do Aragorna, Legolasa i Gimlego, następnie wsiadł na konia i pognał nim tak szybko, że w mgnieniu oka zniknął za horyzontem.

                                        ☆

Siedziała samotnie z dala od wszystkich. Tylko ona i jej myśli. Wiedziała, że nic nie jest w stanie powstrzymać ją przed udziałem w bitwie. Była zbyt zdeterminowana, by ulec ojcu.
Jak nie chce, żebym walczyła, mógł mnie w ogóle nie puszczać wtedy do Rivendell. - pomyślała. Słońce powoli zachodziło, jednak w Helmowym Jarze mało kto przygotowywał się do odpoczynku, albowiem czekała ich jeszcze krwawa bitwa. Wrogowie zbliżali się nieubłaganie. Z każdą minutą byli coraz bliżej. To najbardziej przerażało Therigne, która nigdy nie walczyła w tak ogromnej bitwie. Obawiała się, że widok tak wielu zakrwawionych i martwych ciał Rohańczyków, tak samo zatrważająca ilość Uruk-hai, może ją sparaliżować i będzie się bała stanąć do walki.

- Jeżeli przyszedłeś tu aby powiedzieć mi, że nie mogę wziąć udziału w walce, to wybacz ale nie mam ochoty na rozmowę. - mruknęła na wstępie dziewczyna, gdy tylko usłyszała za sobą kroki, a wiatr spowodował, że poczuła ten charakterystyczny zapach mężczyzny. Najwidoczniej ich wieczorne rozmowy stały się codziennością.

- Chciałbym móc cię do tego przekonać, ale wiem, że próba dokonania tego jest bezsensowna. - odparł spokojnie Aragorn i odpinając swój miecz usiadł obok dziewczyny. - Wiedz, że twój ojciec i bracia robią to tylko dlatego, bo nie chcą cię stracić. Tak samo jak ja. Boję się że możesz być w niebezpieczeństwie, a mi nie uda się dotrzeć do ciebie na czas. - westchnął, opierając się o ten sam konar co Therigne.

- Poradzę sobie. - odparła cicho dziewczyna, przyciągając kolana pod brodę, Zmęczona już była przez ciagle powtarzanie tego samego.

- Wiem, że tak. Po prostu chcę, żebyś trzymała się blisko mnie w razie wypadku. - rzekł powoli obejmując dziewczynę.

- Będę. - wtuliła się w jego klatkę piersiową i odetchnęła głęboko. Miarowe bicie serca mężczyzny powoli zaczynało ją uspokajać. Cały stres z dzisiejszego dnia powoli ją opuszczał, a jej ciało się rozluźniło.

                                        ☆

Weszli oboje do sali tronowej, aby rozpracować taktykę na dzisiejszą noc. W środku czekali już na nich wszyscy, oprócz króla Théodena, ustawieni naokoło wielkiego okrągłego stołu. Thorin wcale się nie zdziwił, widząc jak jego córka przekracza próg pomieszczenia. Upartość odziedziczyła akurat po nim, z czego na ogół był dumny, jednak czasami sprawiało to problemy, tak jak w tym przypadku. Wiedział, że nic nie przekona córki do pozostania w jaskiniach, mimo tego wcześniej podjął próbę dokonania tego, bo zawsze jest najmniejsza nadzieja na powodzenie. Therigne usiadła tuż obok Kilego i Filego, którzy przybyli nieco później niż ich wuj. Zaraz za nią miejsce zajął Aragorn, który po swojej prawej miał Legolasa.

- Cześć chłopcy. - przywitała się ze swoimi kuzynami, a ci słysząc jej głos podskoczyli w miejscu, wyrwani ze wcześniejszej rozmowy.

- Therigne! Jak miło cię widzieć, kuzyneczko! - wykrzyknęli głośno i ją mocno uściskali. Zaczęli się przekrzykiwać nawzajem, jak to oni za nią tęsknili i co to się nie działo w Ereborze pod jej nieobecność. Therigne także cieszyła się z ich spotkania.

- Jak tam mama? - spytała krasnoludów, ponieważ jako jedyna z jej rodziny królewskiej nie przyjechała razem z nimi.

- A no wiesz, jak to Tári. - zaczął Fili. - Tu coś poczyta, tu coś uszyje, tam kogoś okrzyczy. - na te słowa Kili wybuchnął śmiechem, a po chwili dołączył do niego także Fili. Therigne, wiedząc że nie czas teraz na wygłupy, ograniczyła się do lekkiego uśmiechu.

- Kili, Fili. - zwrócił im uwagę Thorin Dębowa Tarcza, gdy tylko do sali wszedł król Théoden. Bracia, na poważny ton głosu wuja, od razu się uciszyli i usiedli prosto.








Te dwa tygodnie ferii, tak samo jak mój wolny czas minęły zdecydowanie za szybko, co za tym idzie - długość tego rozdziału. Wiem, że jest krótszy od pozostałych, ale chciałam po prostu opublikować nowy, bo dawno nic nie wrzuciłam.
Do następnego,
Spruce

One Last Look | LOTR | Aragorn Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz