#6#

1.2K 37 2
                                    

Pov Olivia Taylor:

Budzę się już kilka minut po siódmej. Gdy otwieram oczy zauważam że w sali nie ma mojego synka ani Alexa. Odrazu oblatuje mnie strach, strach przed utratą dziecka. Do sali wchodzi młoda uśmiechnięta pielęgniarka.
- Dzień dobry, Pani Olivko. Jak się Pani czuję?
- Dziękuję z każdą godziną coraz lepiej. Gdzie jest mój synek?- pytam.
- Siostry zabrały go na poranną kąpiel, za chwilę przyniosą do karmienia- informuje a ja oddycham z ulgą. Alex nie posunął się aż tak do desperackiego kroku, swoją drogą gdzie On jest? Nie myślę jednak długo o tym gdyż wraca do mnie mój czyściutki i pachnący Lew. Podstawiam go do piersi i nie muszę prosić aby skusił się na troszeczkę mleczka, mój mały ma wilczy apetyt.
Po śniadaniu z pełnym brzuszkiem zasypia a ja korzystając z chwili wolnego korzystam z łazienki, następnie wracam i jem śniadanie przyniesione przez pielęgniarkę.
- Mogę?- słyszę nagle cichy szept, kiwam głową na znak zgody. - Przywiozłem wam kilka rzeczy. Ubrania, jedzenie, dokumenty- wymienia kładąc na szafkę torbę.
- Właśnie zastanawiałam się gdzie się podziałeś, ale odpowiedź sama nadeszła.
- Byłem w domu się przebrać- rzeknie siadając.
- Jak się czujesz?- pytam.
- Jeszcze do mnie nie dotarło że ten mały człowieczek jest już z nami. To wszystko stało się tak szybko, Twój powrót i poród.
- Wróciłam bo...- czy powinnam powiedzieć mu prawdziwy powód dla którego wróciłam? Przecież jeszcze kilka godzin temu byłam przekonana że nie żyje. Nie. Nie rozdrapujmy starych ran, minęły cztery miesiące. Żyje i to jest dla mnie najważniejsze. - Wróciłam bo tęskniłam za Tobą. Nie mogłam odnaleźć swojego miejsca, swoich czterech ścian.
- Skoro już poruszyłaś temat swojego zniknięcia... Chcę być względem Ciebie szczery, Olivka w moim życiu zaszły duże zmiany podczas twojej nieobecności. Powiedziałbym że nawet ogromne- odkładam talerz, odeszła mi ochota na dalsze jedzenie.
- Ktoś pojawił się w Twoim życiu?- pytam że strachem w oczach i z wielką nadzieją że zaraz powie " Oczywiście, że NIE!!!".
- Tak- staram się nie pokazać po sobie że jego " Tak" mnie zabolało. - Poczekaj, poczekaj. Ja Ci to wszystko wyjaśnię.
- Co chcesz wyjaśniać? Nie było mnie, miałeś prawo ułożyć sobie życie na nowo...
- Ale o czym Ty mówisz? Moim życiem jesteś Ty, Leo, Louis.
- Louis? Kim jest Louis?- pytam zaskoczona. Nie przypominam sobie aby wcześniej wspominał o jakimś Louisie.
- Louis to dwuletni zawsze uśmiechnięte dziecko. Dostałem zaproszenie do Domu Dziecka i tam go poznałem. Stracił rodziców gdy miał dwa miesiące.
- I?
- Chcę mu dać dom, stworzyć rodzinę.
- A spytałeś czy ja chcę? Czy chcę aby nasz syn wychowywał się z obcym dzieckiem? Nie wiesz co ten dzieciak ma w głowie.
- Olivka...
- Chyba powinieneś już iść.
- Olivka, proszę Cię.
- Wyjdź!!! Idź sobie do wspaniałego Louiska!!!- podnoszę głos. Mój mały Lew budzi się, Alex po chwili wstaje i wychodzi. Co za debil? Chyba wolałabym usłyszeć że znalazł sobie inną laskę.

Odnajdę WasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz