#12#

861 30 83
                                    

Pov Bill Green:

- Karetka!!!- rozlega się krzyk ratownika medycznego. Odchodzę więc od recepcji, aby przejąć pacjenta.
- Co mamy?
- Wpadł pod rozpędzony samochód. Nieprzytomny na własnym oddechu, otwarte złamanie kończyny górnej.
- Na SOR. Rodzice, jakiś prawny opiekun przyjedzie do szpitala?
- Chłopiec był sam. Policja ma powiadomić Dom Dziecka, rano zgłosili zaginięcie- informuje mnie. Po dotarciu na SOR badam mojego małego pacjenta oraz zlecam wykonanie dodatkowych badań. Gdy otrzymuje wstępne wyniki przekazuje chłopca w recę zespołu chirurgów aby operacyjnie nastapili mu złamaną rączkę. Sam jednak udaje się do gabinetu aby zająć się dokumentacją.
- Doktorze?- przychodzi pielęgniarka.
- Tak?
- Do szpitala przyjechały Panie z Domu Dziecka oraz rodzice tego chłopca z wypadku.
- Niech wejdą.
- Proszę.
- Dobry Wieczór. Pan prowadzi naszego syna Louisa?
- Tak, proszę usiąść- wskazuje na krzesła.
- Co z nim?
- Jest w tym momencie operowany.
- O Boże- kobiety z Domu Dziecka bardziej przejęły się stanem dziecka niż rodzice? Dziwne.
- Zauważyłem na ciele chłopca liczne siniaki, czym One zostały spowodowane?
- Siniaki?- Dziwi się jedna z kobiet lecz ojciec szybko reaguje...
- Kupiliśmy mu rowerek na święta, chciał bardzo pojeździć. Wywrócił się- odpowiada przez zęby.
- Rozumiem. Z mojej strony to wszystko, dalsze informacje będę udzielał po zakończeniu operacji.
- Oczywiście, dziękujemy- wstają i wychodzą a ja wracam do swoich obowiązków.

Pov Louis:

Do moich oczu zaczęło przedzierać się jasne światło, gdy zacząłem je otwierać na początku wszystko było rozmyte, z czasem widziałem coraz lepiej. Byłem w białym pomieszczeniu, leżałem w łóżku a obok siedziały ciocie które opiekowała się mną w domu dziecka. Był też Oni, moi nowi rodzice.
- Louis, synku. Jak Ty się czujesz?- pyta " ojciec"- łapiąc mnie za rączkę.
- Gdzie jest wujek?
- Louisku, masz teraz nową rodzinę. Mamę, tatę, siostrzyczkę- mówi ciocia. Dołącza do nas również starszy Pan.
- Muszę Państwa wyprosic ale muszę zbadać pacjenta- mówi po czym wszyscy wychodzą zostaje tylko ja i On.
- Jak się czujesz bohaterze?
- Boli mnie.
- Za chwilę przyjdzie siostra i przestanie boleć. - Ty jesteś Louis, tak?- pyta siadając przy mnie.
- Tak.
- Ja jestem Bill. Słyszałem że uciekłeś z domu i przebyłeś długą drogę.
- Do wujka, idę do wujka.
- Do wujka. Dlaczego nie poprosiłeś rodziców aby Cię zawieźli, takie małe dzieci nie mogę same chodzić po ulicy.
- Zabrali mnie wujkowi. Wujek na mnie ceka.
- A powiedz mi, skąd masz te wszystkie siniaki? Czy ktoś Cię bije? Nie bój się, pomogę Ci.
- Oni... Oni, ja nie chce z nimi być. Ja chce do wujka.
- Twoi nowi rodzice, tak?
- Tak.
- O przyszła siostra która poda Ci magiczny środek po którym nic nie będzie bolało.
- Ja chce do wujka.
- Kim jest Twój wujek?
- To taki duży Pan. Ma dużo samochodów, obiecał mi je wsystkie pokazać. Tylko zgubił żonę i muse zaczekać.
- Wujek zgubił żonę?
- Tak.
- A wiesz może jak się nazywa?
- Alex?
- Alex? Mhm...- mężczyzna wyciąga telefon i coś robi. Po chwili obraca go w moja stronę.
- Czy to jest Twój wujek?
- Wujek Alex, skąd mas?
- Wujek Alex to mój wnuk, jestem jego dziadkiem.
- Wujek mnie znajdzie?
- Oczywiście. Spróbuj zasnąć a gdy się obudzisz, będzie przy tobie wujek.
- A oni?
- Oni już więcej Cię nie skrzywdzą, nie wejdą tutaj. Śpij...- Pan wstaje i wychodzi a ja zostaje pod opieką cioci " siostry". Zaufałem mu, On zna wujka Alexa. Wujek mnie stąd zabierze albo znów ucieknę.

Odnajdę WasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz