Pov Olivia Green:
Ze snu wyrywa szukający deszcz o szybę, otwieram zaspane oczy i sprawdzam godzinę. Wyświetlacz na moim telefonie wskazuje ósmą. Wstaje po czym idę do łazienki gdzie wykonuje poranną toaletę a następnie się ubieram. Gdy jestem gotowa idę na górę aby sprawdzić czy dzieci jeszcze śpią. Po wyjściu na górę zauważam że drzwi do pokoju Louisa i sypialni są otwarte, zaglądam do środka nikogo nie ma. Schodzę z powrotem na dół, rozglądam się po salonie, kuchni a nawet sprawdzam w ogrodzie. Cisza. Nigdzie ich nie ma. Wracam do pokoju gdzie zostawiłam swój telefon, biorę go do ręki a następnie wybieram numer do męża.
- Pierwszy sygnał...
- Drugi sygnał....
- Trzeci sygnał...
- Czwarty sygnał...
- Pi.... Słucham?- słyszę po drugiej stronie słuchawki męski głos.
- Gdzie Wy jesteście? Nie zostawiłeś żadnej kartki.
- Przyzwyczaj się.
- Słucham?- pytam w szoku.
- Przyzwyczaj się do samotności- powtarza.
- O czym Ty do mnie mówisz? Piłeś czy co?- podnoszę, nie to On zmusza mnie abym podniosła głos.
- Chcę rozwodu.
- Chyba sobie żartujesz? Gdzie są moje dzieci? Gdzie Wy jesteście?!- krzyczę.
- Widzisz? Widzisz jak się zachowujesz? Jaki przykład chcesz dać dzieciom? Stań przed lustrem, popatrz w nie a potem sobie odpowiedz kogo w nim widzisz? Ja mogę powiedzieć Ci kogo widzą moje oczy. Widzą małą dziewczynkę która sama nie wie czego chce od życia, widzą dziecko które obraża się na każdego...- mówi lodowatym głosem.
- Proszę Cię, wrodźcie do domu. Porozmawiamy na spokojnie.
- Nie mamy o czym. Odebrałem tylko dlatego że chciałem abyś dowiedziała się o rozwodzie ode mnie. Mój prawnik już pracuje nad pozwem.
- Alex, błagam Cię porozmawiajmy. Błagam...
- Dobrze, skoro tak bardzo Ci zależy. Przyjadę wieczorem- po tych słowach się rozłącza. Rzucam telefon na łóżko po czym zaczynam płakać.Płaczę cały dzień, nie potrafię przestać. Zabrał dzieci i odszedł żądając rozwodu, czy naprawdę byłam aż tak bardzo złą żoną? Czy w taki sposób postanowił mi podziękować za wszystko co dla niego zrobiłam? Za dzieci, za pieniądze które zbierałam aby wyzdrowiał i mógł żyć dalej?
Gdy rozlega się dzwonek do drzwi, wstaje z podłogi i idę otworzyć. To On, sam bez dzieci. Obracam się i idę do salonu, wchodzi, zamyka za sobą drzwi i dołącza do mnie. Siada po drugiej stronie.
- Co ja Ci takiego zrobiłam? Znudziłam Ci się? Chcesz wymienić mnie na nowy model?- odzywam się jako pierwsza.
- Już powiedziałem, chcę rozwodu.
- Dlaczego? Dlaczego bo nie potrafię tego zrozumieć?
- Jesteś niedojrzała emocionalnie a ja potrzebuje stabilizacji w związku.
- Czyli zachowuje się jak małe rozkapryszone dziecko?
- Tak.
- Jakoś nie przeszkadzałam Ci rok temu, nie przeszkadzały Ci moje humory. Zaczęły przeszkadzać Ci tak nagle a może Ty kogoś poznałeś w tym Izraelu?
- Nie wymyślaj, nikogo nie poznałem. Owszem przeszkadzało mi ale przymykałem na to oko, myślałem że gdy pojawi się na świecie nasz syn to wydoroślejesz, zaczniesz walczyć o swoje. Faktycznie, narodziny naszego dziecka Cię zmieniły. Szkoda że tylko na trzy tygodnie. Podobała mi się tamta dziewczyna która umiała postawić na swoim, ale gdy wróciłem znów pojawiła się stara, wiecznie obrażona, sfochowana i nie zadowolona z życia Olivia. Jesteś piękną i świetną dziewczyną ale ja zaczynam się męczyć w tym związku. Brakuje mi energii i wsparcia którego bym oczekiwał.
- Nie mogłeś mi po prostu o tym powiedzieć? Czy wolisz wyciągać brudy przy obcych ludziach?
- Zmieniłabyś się gdybym Ci powiedział? Nie. Obraziła byś się i tyle- wstaje bo nie mogę go już słychać. Wychodzę z salonu gdy dostaje okropnego bólu brzucha, z trudem udaje mi dojść do łazienki. Po chwili zauważam na swoich spodniach czerwoną plamę.
- Nie!!!! Nieeee!!!!- zaczynam krzyczeć z przerażenia.
- Co się dz...- pyta wchodząc lecz najwyraźniej widzi to samo co ja.
- Spokojnie. Oddychaj. Chodź zawiozę Cię do szpitala...
CZYTASZ
Odnajdę Was
ФанфикDruga część " Biznesmen i Ja". Dalsze losy Olivii i Alexa. Czy spotkają się ponownie? Jeśli tak, czy będą wstanie wybaczyć sobie wyrządzone krzywdy w przeszłości? A może zwiążą się z kimś zupełnie innym, z kimś kogo będą kochać nad życie a o sobie z...